Nasze projekty

Młodzi i gniewni

Dla jednych to wykute na pamięć, a potem zdane 160 pytań. Dla innych „papierek” potrzebny w przyszłości do sakramentu małżeństwa. Bierzmowanie – czy młodzi ludzie rozumieją, o co tak naprawdę w tym sakramencie chodzi?

Reklama
Młodzi i gniewni
Ks. Krzysztof Ławrukajtis

Alicja Samolewicz-Jeglicka: Czym dla młodych ludzi jest sakrament bierzmowania?

 

Ks. Krzysztof Ławrukajtis, koordynator ds. nowej ewangelizacji w Archidiecezji Gdańskiej: Młodzi ludzie różnie podchodzą do tego sakramentu. Niektórzy bardzo mocno się angażują, inni mają luźne podejście i generalnie nie wiedzą, o co chodzi. Po to jest formacja. Trwa ona w naszej diecezji półtora roku. Zdarza się, że nie chodzą do Kościoła, nie przyjmują sakramentów… ale jest nadzieja. Przecież Duch Święty tchnie kędy chce i dotyka każdego z nas.

Reklama

 

Czy młodzi ludzie rozumieją ten sakrament?

 

Reklama

Mam nadzieję, że tak. Trudno powiedzieć, bo życie wiary to jest walka. Jak ja byłem nastolatkiem to myślałem, że jak już przyjmę sakrament bierzmowania – to nie będę musiał chodzić do Kościoła… (śmiech)

I niestety często ten sakrament postrzegany jest przez pryzmat ślubu. Jeśli nie będę mieć bierzmowania, to nie będę miał ślubu w Kościele. A to poważy błąd… Ważne, by kandydat do ślubu miał bierzmowanie, ale najważniejszym sakramentem jest Chrzest Święty. Sakrament bierzmowania nie jest po to, by przyjąć sakrament małżeństwa. Jest po to, by rozwijać życie duchowe w Kościele. Raz się uda, raz nie. Chodzi o to, by spróbować zasiać tym młodym ludziom ziarno wiary. A Duch Święty będzie w różny sposób przyprowadzał ich do Kościoła.

Jak wytłumaczyć młodemu człowiekowi, że bierzmowanie to coś więcej niż tylko papierek?

Reklama

 

To zadanie dla formacji. Poprzez katechezę, organizowanie rekolekcji, dni skupienia czy spotkań wspólnot. Można zapraszać na spotkania dla bierzmowanych ludzi świeckich zaangażowanych w życie Kościoła… Pomysłów i możliwości jest naprawdę wiele.

Ja przygotowuję do bierzmowania już 14 lat. Kiedyś stawiałem na wiedzę i pytania. Dziś stawiam na indywidualizm. Jednego roku nie zbierałem żadnych podpisów – czy się spowiadają, czy chodzą do kościoła… Przecież chodzi o to, by uczestniczyć w życiu kościoła, a nie zbierać podpisy. Pamiętam, że miałem młodego chłopaka w grupie, który zmagał się ponad pół roku ze spowiedzią. A kiedy już poszedł, to nie dlatego, że był potrzebny podpis. Czuł, że zbliżała się coś wielkiego w jego życiu – bierzmowanie…

 

Młodzi i gniewni

Czyli indywidualne podejście…

 

Tak. Ale to nie jest tak, że mam same sukcesy duszpasterskie. Część osób zostaje i potem uczestniczy w życiu kościoła. Ale są też smutne doświadczenia. Kiedyś młody chłopak zadeklarował się, że chce przyjąć sakrament, potem nie chodził na nauki. A dwa miesiące przed bierzmowaniem przyszedł i tłumaczył, że mu zależy… Zgodziłem się, a on przyjął bierzmowanie. Bardzo się z tego cieszyłem. Odwiedziłem go pół roku później na kolędzie. Okazało się, że na religie już nie chodzi, jest daleko od Kościoła. Czułem się skopany tą sytuacją….

 

Wiem, że są i dobre efekty i trudne sytuacje. Ale podkreślam – za każdym razem warto. Bo Pan Bóg prowadzi różnymi drogami. Przyjęty sakrament – przynosi dobre owoce. Jeśli będziemy sobie uświadamiać rolę Ducha Świętego w życiu chrześcijanina to nasze życie się zmieni. A życie duchowe szybciej rozkwitnie. To najprostsza droga do wejścia w głęboką relację z Bogiem.

 

W takim razie, jak dobrze przygotować młodzież do sakramentu bierzmowania?

 

Wiedza jest bardzo istotna. Ale ważne jest też doświadczenie. Istotne jest to, by doświadczyć żywego Jezusa. To wtedy stajemy się ludźmi wierzącymi, bo Bóg dotyka naszego serca.

 

Czasem pytam swoich licealistów – co pamiętasz z bierzmowania? I odpowiadają „160 pytań”. I według nich to jest jakby najważniejsze – nie zdasz pytań, nie nadajesz się do bierzmowania. A to przecież nie o to chodzi…

 

Zapominamy o tym, że młodzi ludzie jako nastolatkowie doświadczają bardzo trudnych momentów – pochodzą z toksycznych rodzin, bardzo biednych, rozbitych. I w takich sytuacjach o Panu Bogu jest trudno mówić jako o Ojcu, który miłuje. Trzeba tu zobaczyć nie tylko pytania, ale człowieka, który ma konkretny problem, i pokazać mu miłość Pana Boga.

 

Młodzi i gniewni

Miał ksiądz taką sytuację?

 

Kiedyś miałem ucznia, który nie znał nawet 10 przykazań. I zastanawiałem się – co ja z nim mam zrobić? Poszedłem na kolędę. Okazało, że jego ojciec jest alkoholikiem. Codziennie wraz z matką musi być do 1 w nocy poza domem. Wracali do domu jak gasło światło i ojciec już spał. I co? Miałem od niego wymagać: „160 pytań nie umiesz?”. Bez sensu. Ważna była ta konkretna sytuacja, ten konkretny młody człowiek… Teraz ten chłopak jest zawodowym żołnierzem, ma cudowną rodzinę. Jest dobrym człowiekiem. I nadal jest w Kościele. Spotkałem go po wielu latach i się bardzo cieszyłem, że odnalazł się w kościele. I został tu. Dlatego, powtarzam jeszcze raz, stawiam na przygotowanie bardzo indywidualne do bierzmowania.

 

To chyba trudne… Czasem przecież zdarzają się bardzo duże grupy…

 

Tak, ale wystarczy działać razem. Podzielić się pracą z innymi księżmi. Przygotowanie musi być indywidualne, by ta młoda osoba poczuła, że jest potrzebna. Że tu jest dla niej miejsce. Że nie skasuje się jej od razu po tym, jak raz czy dwa razy głupio postąpi. Moim zdaniem, w tym kierunku powinno iść przygotowanie do bierzmowania. Dawanie im serca, a nie tylko pytania i regułki. Owszem, wiedza też jest potrzebna, ale nie najważniejsza.

 

A co po bierzmowaniu? Ci młodzi ludzie pozostają w Kościele?

 

Część uczestniczy w życiu Kościoła, część szuka. Młodzi ludzie trafiają do różnych szkół, różnych środowisko. I się mierzą. Współczesny świat nie ułatwia młodemu człowiekowi wejścia w relację z Bogiem w Kościele.

Dlatego po bierzmowaniu – młodzi idą na wojnę. Raz wygrywają, raz się cofają. Co jest ciekawe i dobre? Gdy po jakimś czasie idziemy na kolędę, spotkamy tych ludzi i widzimy ich radość ze spotkania. Dużo rozmawiamy. To, co zostawiliśmy w sercu młodego człowieka – to jest takie ziarno. Ziarno, które może spowodować, że za jakiś czas jak będą mieli kłopoty to przyjdą do Kościoła.

 

Młodzi i gniewni

Jak więc wygrać wojnę idąc w świat po sakramencie bierzmowania?

 

Podstawą zwycięstwa jest życie w komunii z Jezusem. Wtedy kiedy doświadczamy obecności Pana Boga, kiedy rozwijamy swoje talenty. Kiedy widzimy, że to co robimy ma sens, że to kształtuje nasze człowieczeństwo i przekłada się na nasze relacje z bliźnimi.

 

Przegrana człowieka polega na tym, że zaczyna doświadczać coraz bardziej złych rzeczy. Gubi swoją tożsamość. Największym problemem człowieka jest odrzucenie realnej miłości Pana Boga.

 

Sakrament bierzmowania to jeszcze bliższe wejście w komunię z Bogiem poprzez Ducha Świętego. Owocami Ducha Świętego są: pokój, radość, miłość… Jeżeli człowiek tego naprawdę doświadcza, to nie musi, tak materialnie, mieć zbyt wiele.

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę