Kylie Bisutti, 23-letnia amerykańska modelka firmy sprzedającej bieliznę, po pewnym czasie porzuciła pracę stwierdzając, że eksponowanie swojego ciała jest sprzeczne z jej sumieniem.
Anna Golędzinowska, 30-letnia modelka, była na szczycie modowej kariery we Włoszech – miała pieniądze, luksusowe ubrania, samochody i wpływowych ludzi wokół siebie. Czerpała z tego pełnymi garściami, ale wpadała w coraz większe kłopoty i nie była szczęśliwa. Pewnego dnia postanowiła porzucić swoje lekkie, niemoralne życie i (pozostając osobą świecką) zamieszkać przy wspólnocie zakonnic w Medziugorie.
Dolores Hart, piękna aktorka grająca u boku Elvisa Presleya, przed którą drzwi do zawrotnej aktorskiej kariery stały otworem, a narzeczony był na każde jej skinienie, postanowiła wstąpić do zamkniętego zakonu benedyktynek.
Maciej Czaczyk, zwycięzca polskiej edycji „Must be the music”, w lipcu ogłosił na swoim fanpage’u, że zamyka się dla świata i wstępuje do seminarium duchownego.
Ktoś powie: „nie można oczekiwać od wszystkich takiej wielkoduszności i heroizmu, każdy ma prawo żyć tak, jak chce”. Owszem. Ale warto zauważyć, że decyzje tych czterech osób nie były podjęte po to, żeby wznieść się na wyżyny heroizmu czy umartwienia. Żadna z tych postaci nie myślała: „Mam wszystko, jestem bogata, sławna, robię karierę i jest mi cholernie dobrze, czuję się szczęśliwa i spełniona, ale muszę to wszystko rzucić, bo tak nakazuje mi wiara/Bóg/przykazania/zakazy/nakazy/prawo/rodzina”. Nic podobnego! Te decyzje to rezultat poczucia braku. Braku, który trudno zdefiniować, ale który wielu z nas czasami odczuwa: „Niby mam wszystko, ale czuję, że czegoś mi brakuje”. To „coś” trudno określić, więc szukamy dalej: najmodniejsze ubrania, kolejne podróże, przeprowadzki, zmiany fryzury, image’u, kolejny kurs językowy, nowe książki, nowe znajomości… W takich poszukiwaniach często nie ma nic niewłaściwego – to one mogą pomóc zrozumieć, że ten brak jest wewnętrzny i niczym zewnętrznym się go nie wypełni…
Przeczytaj również
Samo uświadomienie sobie wewnętrznego braku, to tylko zalążek sukcesu. Trzeba jeszcze umieć zacząć działać tak, żeby go mądrze wypełnić. I to już udaje się niewielu. Dlaczego? Bo nie jest przyjemne i łatwe. A przyjemność i łatwość to dwa słowa-klucze XXI wieku. To dwie „wartości”, które bombardują z każdej strony i – nie łudźmy się – w mniejszym lub większym stopniu im ulegamy, za nimi idziemy. Człowiek lubi przyjemność, dążenie do zewnętrznego sukcesu i nic tego nie zmieni.
Nie zaprzeczały też temu Dolores Hart, Anna Golędzinowska i Kylie Bisutti. Każda z nich przyznawała, że chce się spełnić w świecie. „Chciałam być aktorką, prosiłam o to Boga” – mówi Dolores Hart (już jako zakonnica) w filmie dokumentalnym „God Is The Bigger Elvis”. Anna Golędzinowska i Kylie Bisutti przyznają, że dążyły do bycia perfekcyjnymi modelkami. Każda z nich osiągnęła swój cel. Hart została uwielbianą przez widzów aktorką, Golędzinowska i Bisutti – znanymi modelkami, ideałami zewnętrznego piękna. Jednak po pewnym czasie poczuły, że spełnione marzenia nie dają im szczęścia. Dają przyjemność, ale to za mało. Przyjemność to nie jest szczęście.
Ktoś powie: „No tak, kolejne czarno-białe historie: porzucili grzeszny, zły świat i żyli długo i szczęśliwie”. Nic z tego. Wcale nie. Przytoczone historie są znacznie bardziej skomplikowane. Każda z wymienionych postaci nadal przeżywa chwile wahania, zwątpienia, osamotnienia, może nawet tęsknoty za tym, co zostawiła za sobą. Te historie cały czas są otwarte, bo ich bohaterowie wciąż żyją i wszystko w ich życiu może się wydarzyć. Każdego dnia mogą podjąć inną decyzję, zgoła odmienną od tej wcześniejszej. Nic nie jest skończone, show must go on!
Ale ja już teraz – cokolwiek się wydarzy – chylę czoła przed postawą tych osobowości. Przecież bardzo trudno jest zrezygnować z przyjemności. Zrezygnować z czegoś, co się poznało, co się uwielbiało, na co się pracowało, od czego – być może – się uzależniło. Strasznie trudno dobrowolnie zejść ze szczytu kariery, zwłaszcza, gdy podziwia nas cały świat. Cholernie trudno w tej zakrzyczanej rzeczywistości rozpoznać głos swojego serca. Ten, komu się to udało, już wygrał bitwę, a ma szansę wygrać całą wojnę… Chapeau bas!
Film „God Is The Bigger Elvis” można zobaczyć w sieci na:
http://www.youtube.com/watch?v=C8kvbkxm0Hg