Nasze projekty
fot. Mazur / episkopat.pl / flickr.com

Brama śmierci i Brama Życia

Papież wskazał bramy śmierci, mówiąc milczeniem, że Jezus przeszedł już tędy przed nami

Reklama

Pamiętacie ten obraz? Papież, który przechodzi przez bramę obozu w Auschwitz. Wchodzi do miejsca-symbolu, miejsca kaźni, przez znaną chyba wszystkim na świecie bramę z napisem “Arbeit macht frei”. Milczący, choć jego wzrok prześwietla każdy szczegół wokoło, zupełnie sam. Bez świty, bez osób towarzyszących.

W komentarzach, w których próbowano potem ten gest papieża odczytać i właściwie zinterpretować, przeważały opinie, że to nadzwyczaj odpowiednia, jedyna postawa żałoby i smutku. Że milczenie to jedyna reakcja w obliczu tak strasznego ogromu cierpień, jaki wydarzył się w Auschwitz. Bezsilność człowieka, nawet jeśli jest papieżem, przywódcą religijnym, wobec zła przez duże “z”.

A przecież to nie był tylko wyraz żałoby wobec tak strasznego ogromu cierpień, jaki wydarzył się w Auschwitz. To nie wyraz bezsilności człowieka, któremu brak słów na taką tragedię.

Reklama

Tak, bez wątpienia był to bardzo świadomy gest papieża Franciszka i precyzyjnie przygotowany przez osoby przygotowujące wizytę papieską. Uchwycony przez fotoreporterów, stał się żywym obrazem, który automatycznie zapamiętuje ludzki umysł. Oto papież sam przechodzi przez bramę śmierci. Bramę ufundowaną przez ludzki grzech.

***

Reklama

Są takie wyzwania, w obliczu których trzeba być samotnym. W obliczu grzechu, w obliczu śmierci, człowiek musi być sam, przejść to sam. Choć są obok inni, choćby nawet chcieli pomóc, grzech i nieodłącznie z nim związana śmierć są próbą wyłącznie dla mnie. Nikt tego za mnie nie zrobi. Nawet jeśli nie chcę, choćbym latami uciekał, przyjdzie czas takiej własnej, osobistej konfrontacji.

Brama śmierci. To człowiek ją zbudował. Podobnie jak tę w Auschwitz, z ironiczną obietnicą: “Praca czyni wolnym”. Zbudowana na grzechu, prowadziła ofiary (ale o ileż bardziej sprawców!) do zniewolenia i śmierci. To wszystko z powodu grzechu człowieka, zamachu na Boga, chęci stworzenia alternatywnego raju.

Reklama
fot. Mazur / episkopat.pl / flickr.com

Takich bram śmierci jest wiele. Przecież papież wkrótce powiedział: “Nie chcę mówić gorzkich słów, ale muszę powiedzieć prawdę: okrucieństwo się nie skończyło się w Auschwitz-Birkenau. W dzisiejszym świecie wciąż istnieje okrucieństwo. Możemy mówić, że widzieliśmy okrucieństwo sprzed 70 lat, ludzi, którzy umierali rozstrzelani, w komorach gazowych. Jednak dziś w tylu miejscach na świecie, gdzie toczy się wojna, dzieje się dokładnie to samo.”

Pamiętacie, który to był dzień tygodnia? Tak, piątek. Po “maryjnym” czwartku, przed “miłosierną” łagiewnicką sobotą, w piątek, w dzień śmierci Jezusa, papież wskazywał bramy śmierci, mówiąc milczeniem, że Jezus przeszedł już tędy przed nami. Bo była jeszcze jedna brama śmierci, szpital w Prokocimiu. Spotkanie papieża z najbardziej niewinnymi – dziećmi – dotkniętymi śmiertelną nierzadko chorobą. I one, dzieci, i ich rodzice, od chwili diagnozy, każdego dnia, przechodzą krzyżową drogę konfrontacji z niewytłumaczalnym i niesprawiedliwym złem i walki o nadzieję na zdrowie. Tak jak w Auschwitz, i tu, pada najbardziej dramatyczna skarga i pytanie do Boga: “Dlaczego?”, “Gdzie, Panie, jesteś?” “Za co, cóżeśmy uczynili?”

fot. Mazur / episkopat.pl / flickr.com

Brama śmierci to nie tylko historia, jak w Auschwitz, to nie tylko niechciany los, jak w Prokocimiu, który – jeśli nas oszczędzi, zdołamy ominąć szerokim łukiem.

Istnieje taka rzeczywistość, wobec której człowiek musi stanąć sam. To zło, grzech, brama śmierci. Nie tylko czyjeś zło, grzech bliźniego. Również mój grzech. Brama śmierci, którą ja zbudowałem. Składając przy tym obietnicę wolności sobie albo innym. Przechodząc przez nią sam i wprowadzając innych.

***

fot. Mazur / episkopat.pl / flickr.com

Nie miałem okazji dotąd podzielić się moim doświadczeniem Światowych Dni Młodzieży. Nie czułem się uczestnikiem, “widzem” Światowych Dni Młodzieży. Nie miałem możliwości wysłuchać porządnie homilii papieża, skupić się, wspólnie modlić, wejść w atmosferę święta młodych. Dla mnie to była praca koordynatora Volo Papale, ekipy dziennikarzy akredytowanych przy Stolicy Apostolskiej, którzy przylecieli na pielgrzymkę papieża Franciszka razem z nim, jednym samolotem. Miałem z jednej strony przywilej bycia wszędzie tam, gdzie był papież, czasem twarzą w twarz, a w rzeczywistości żałowałem, że nie ma mnie z innymi, wśród wiernych w Brzegach, wśród spowiedników, przewodników grup. Miałem wrażenie wręcz, że ŚDM mnie ominęło.

Z wyjątkiem tego jednego obrazu papieża przechodzącego przez bramę obozu w Auschwitz. Dzielę się nim dziś, w Wielki Piątek.

A dzień później papież wskazał jeszcze jedną bramę. W sobotę, a właściwie w wigilię Dnia Pańskiego papież Franciszek, już nie sam, lecz z przedstawicielami młodzieży całego świata, przeszedł przez Bramę Miłosierdzia. Oto brama, która daje prawdziwą wolność. Oto rzeczywistość Miłosierdzia, silniejszego niż jakikolwiek grzech, zło, nawet śmierć. Ta Brama prowadzi do prawdziwego życia, do radosnego spotkania z innymi, a zwłaszcza z Chrystusem, który zmartwychwstał. Z którego przebitego na krzyżu boku płynie nieustannie krew, która oczyszcza i uwalnia.

fot. Mazur / episkopat.pl / flickr.com

Dwie bramy pokazał nam papież, bramę śmierci i Bramę Życia. Bramę Wielkiego Piątku i Bramę Niedzieli Zmartwychwstania. Zupełnie jakby to był Wielki Tydzień.

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę