Nasze projekty
fot. iStock

7 powodów, dla których warto się ograniczyć w używaniu

Masz prawo! Masz prawo do satysfakcji, gdy masz rację. Do zadośćuczynienia, gdy doznasz krzywdy. Masz prawo wkurzyć się, kiedy ktoś nadepnie ci na odcisk. No masz do tego prawo! Ale. Masz też prawo do zawieszenia tych praw. Albo z nich rezygnacji. Adwent to czas przygotowania na dar – a daru nie przyjmiesz, jeśli ręce i myśli będziesz miał zajęte jak zwykle. Codziennie znajdziecie u nas nowy powód, dlaczego warto zostać z pustymi.

Reklama

7 powodów, dla których warto się ograniczyć w używaniu

POWÓD 7

Swoje sprawy mam

Masz prawo do siebie samego. No to już banał – pomyślisz. Zapewniam, że tylko pozornie. Pewnie, że masz prawo do siebie samego! Pytanie tylko, jaka dla mnie z tego korzyść, że mam prawo do siebie samego? A gdybyśmy wszyscy spróbowali ograniczyć (chociażby jednorazowo – tak dla sprawdzenia) prawo do siebie samego? W jaki sposób? Masz żonę, męża, kogoś bliskiego – powiedz jej/jemu w którąś sobotę adwentu, z samego rana, że cały twój dzień jej/jemu ofiarujesz. Że nie będziesz robił tego, co zwykle robisz, ale zrobisz to, na co ona/on ma ochotę, czego pragnie i potrzebuje.

 

Reklama

Po prostu – ofiarujesz siebie do pomocy. Oczywiście mogą być to również rodzice, chłopak, dziewczyna, samotny sąsiad. Spróbuj! Powód? Bo więcej radości jest w dawaniu, a niżeli w braniu.

7 powodów, dla których warto się ograniczyć w używaniu

POWÓD 6

Umrę, jak nie zjem

Mam znajomą. Jest ładna, szczupła, doktoracik, publikacje, styl ubioru – wyższa półka. Słowem, klasa. Znajoma – nazwijmy ją Beata – lubi jeść. Nie, że się obżera, nie nie, jest szczuplutka. Beata je z klasą. A nawet z dwoma. Łosoś, ozory, borowikowe kominki, roladki z kurczaka, ciastko fondue, sushi … High end. Beata nie jada schabowego, a jeśli już musi, bo jej się kasa na koncie kończy, to je tego schaboszczaka, myśląc o steku. Beata ma jeszcze drugi problem. Oprócz tego, że jej mentalność dzisiaj ułożona jest w ten sposób, że jeżeli nie zje czegoś „z wyższej półki”, nie będzie szczęśliwa, jej dusza się nie nasyci, to dodatkowo żyje w przekonaniu, że jeżeli nie zje, to nie będzie miała siły. Oczywistość? Nie do końca. Ojcowie pustyni (poczytajcie o ruchu pustelników – polecam), świetnie obeznani z ludzką naturą, mówili, że jedną z ulubionych pokus złego są typowe „strachy na lachy” polegające na tym, że jeżeli nie zjesz porządnego posiłku, to będziesz słaby, głowa cię będzie boleć, a mózg przestanie pracować. Zapewniam z doświadczenia, że pierwszy dzień ewentualnego postu tylko potwierdzi ci pokusy takiego myślenia. Głowa otumaniona, ręce słabe, nogi się uginają. Ale powtórzony po tygodniu ten sam post przyniesie już zupełnie inne doznania. Najlepszy z tego wszystkiego jest poranek następnego dnia, kiedy – wbrew przekonaniu, że umierasz – obudzisz się radosny, z perspektywą pysznego śniadanka bez ograniczeń. Zobaczysz, jak smakują parówki!

Reklama

 

Żeby było jasne: czy ja zachęcam do umartwiania się postem? Nie. Nie bardzo mam do tego prawo, to sprawa indywidualna. To do czego ciebie zachęcam, to jeden dzień postu na tydzień – i tak ze dwa razy (oczywiście jeżeli nie cierpisz na przewlekłą chorobę typu cukrzyca itd.). Powiedzmy w środę. Kup sobie chałkę, masło i herbatę. Śmiało zjedz śniadanko (chałeczka z herbatką), obiad (to samo) i kolacja (już ostatni raz). Głowa cię poboli, myśleć będziesz wolniej, ale uwierz mi – nie umrzesz. Po co to? Czwartek rano – zobaczysz jak ci będzie super. W kolejną środę zrób to samo, a w kolejny czwartek już będziesz wolny. Od przekonania, że umrzesz, jak nie zjesz kanapki z szynką „z domowej wędzarni” oraz od przekonania, że bez frykasów szczęścia nie osiągniesz. Niech twój brzuch nie będzie twoim bogiem, bo nie od niego zależy twoje szczęście.

7 powodów, dla których warto się ograniczyć w używaniu

Reklama

POWÓD 5

Muszę się wyspać

Masz prawo się wyspać. Nie dość, że masz do tego prawo niejako z urzędu (cisza nocna od 22:00 do 6:00 rano), to jeszcze prawo to wynika z fizjologii. Żeby żyć, trzeba spać. Bez wyjątków, bez większych negocjacji: masz prawo się wyspać.

 

A gdyby tak delikatnie je ograniczyć? 40 minut wcześniej wstać. Żeby na roraty wstąpić. Zwariowałem?! Niezupełnie. To nabożeństwo, na którym szczególnie przeżyjesz tę prośbę: „rorate cæli desuper” („spuśćcie rosę niebiosa”). To prośba o błogosławieństwo za sprawą Maryi. Nie trzeba z tym wstawaniem  przestawiać się na całe życie. Wystarczy na adwent.

 

Dlaczego warto? Owoce zbierać będziesz przez cały rok!

7 powodów, dla których warto się ograniczyć w używaniu

POWÓD 4

Gitara, piwko, fejs

Jedno z fajniejszych naszych praw – prawo do wolnego czasu. Wybija 21:00, robotę odkładasz na bok, jest czas dla siebie. Masz prawo zagospodarować ten czas, jak chcesz. Ja bardzo to lubię. Gitara, piwko – już pisałem. Potem TV, Fejs. No wreszcie się zrelaksuję. Czy jest jakikolwiek powód, żebym zrzekł się mojego prawa do wolnego czasu? Nigdy w życiu! Chyba, że… zechcę.

Więc. Jeśli chciałbyś spróbować zamienić Fejsa na coś – po czym, nawiasem mówiąc, będziesz mieć z czasem więcej znajomych, także na Fejsie – polecam… Pismo Święte (w tym momencie straciłem zapewne 89% czytelników). Nie żeby je studiować, próbować zrozumieć, wiązać fakty. Spróbowałbym po prostu czytać Ewangelię, może na początek św. Jana. Pierwszego rozdziału nie rozumiem. Janek pisał coś o Słowie, że było Słowo, potem wszystko się przez Nie stało, a potem nic się nie stało, co się stało. Nic nie rozumiem. Jednak za chwilę już w jego opowieści widzę Jezusa, o którym Janek akurat, choć tak oryginalnie zaczął, pisze dość dokładnie, cytując Jego słowa.

 

Czytam Słowo Boże nie jak czytankę, ale jak opowieść, którą – żeby ją przeżyć – muszę sobie zwizualizować.

 

Kiedy w ten sposób przeczytam ze trzy akapity, zwizualizuję sobie Jezusa, Jego twarz, dłonie, Jego ubranie, uczniów, domy, ziemię, ludzi, którzy do Niego przychodzili – zaczynam rozumieć, o co chodzi. I w czterech przypadkach na pięć okaże się to tak fascynująca opowieść, że jutro znowu tak zrobię. I pojutrze. Albo za tydzień.

Dlaczego warto zawiesić prawo do zwyczajowego spędzania wolnego czasu? Przeniesienie się w inną rzeczywistość, na chwilę, bez zobowiązań. Efekt – inny niż inne tego typu przeniesienia: głęboki pokój i rosnąca ciekawość, co będzie dalej.

7 powodów, dla których warto się ograniczyć w używaniu

POWÓD 3

Gadam zdrów

Jesteś w pracy, dzielisz biuro z kolegą. Przychodzi koleżanka, gada, gada, gada – pięć minut – wychodzi. Masz prawo powiedzieć, co o niej myślisz, kiedy już zamknie drzwi za sobą. Masz prawo zauważyć, że znów nie do końca poprawnie kolorystycznie dobrała ciuchy, że tylko wydaje się jej, że taka jest mądra. Że więcej gada niż pracuje. Sporo można wymyśleć, kiedy się tak w jednym biurze siedzi, i w ramach prawa do swobodnej wypowiedzi – wyartykułować. A co gdyby ograniczyć się w używaniu i tego prawa? Nie, żeby od razu chwalić ją na siłę, ale po prostu nic nie powiedzieć złego. Inicjatywy ze strony kolegi nie podjąć. Wyższy stopień świętości byłby wówczas, gdyby postarać się znaleźć dobrą cechę w koleżance i – zanim i on powie, co pomyślał, do czego ma prawo – uprzedzająco w tym kierunku rozpocząć rozmowę z kolegą.

 

Ale spokojnie, możemy przynajmniej zrobić pierwszy krok: ugryźć się w język.

 

Powód? Miłość. Nie tyle do koleżanki, co generalnie: postawa miłości wobec bliźniego – czyli człowieka, który jest blisko. Żeby kochać jak siebie samego.

7 powodów, dla których warto się ograniczyć w używaniu

POWÓD 2

Wolna wola jest wolna

Prawo do wolnej woli jest święte – nadał je sam Bóg. Skoro tak, to super. Używam! Ile masz lat? Dwadzieścia? Trzydzieści? Czterdzieści? Więcej? Przez te wszystkie lata – z nawiasem na dojrzewanie – używasz swojej wolnej woli do woli! Ja też, i bardzo to lubię! Żagle, motoryzacja, gitara, piwko. Wszystko jest dla ludzi. No dobrze. Wolnej woli używam przez całe życie. Ale. Może spróbować tę wolność wolnej woli sobie ograniczyć? Albo przedefiniować, co do czego chcę, aby moja wolna wola była wolna. Po co tak kombinować, na czyją rzecz? Hm, teraz będzie trochę o Jezusie. Jeżeli nie wierzysz, że On żyje, dalej używaj swojej wolnej woli według swoich własnych kryteriów, albo na tzw. spontan – jeśli ich jeszcze nie zdefiniowałeś. Jeżeli jednak wierzysz w to, że Jezus zmartwychwstał i żyje, spróbuj ograniczyć się w używaniu swojego świętego prawa. Nie tyle pytaj Jezusa o zdanie, ile całkowicie w Jego ręce oddaj swoją sprawę. Ty rób swoje, a jednocześnie patrz jak Jezus kształtuje tę część świata, którą Mu szczerze oddałeś. Święty Ignacy zalecał: działaj tak, jakby powodzenie tego co robisz, zależało wyłącznie od ciebie. Ale Bogu ufaj tak, jakby powodzenie spraw zależało wyłącznie od Niego. Polecam, działa!

 

Korzyści z takiej postawy: twoje osobiste poczucie szczęścia i harmonii wewnętrznej. Daje je świadomość, że twoje życie jest w najlepszych rękach.

7 powodów, dla których warto się ograniczyć w używaniu

POWÓD 1

Przekleństwo versus błogosławieństwo

Jedziesz autem do pracy, stoisz w korku, na skrzyżowaniu ruszasz, jadąc na wprost. Bezczelny typ, który wyprzedził wszystkie samochody pasem dla skręcających w prawo, na chama wciska się przed ciebie! Gdybyś w porę nie dał po hamulcach, byłaby stłuczka! Szlag cię trafia: co za tupet! Masz prawo trąbić ile wlezie, o tak. Masz prawo obrzucić gościa mięsem, a jakże. Cham to najłagodniejsze z określeń, jakie cisną się na usta! Masz do tego prawo. Ale. Zobacz, co będzie, jeśli powiesz sobie: stop! Co więcej: szczerze powiesz – Boże, pobłogosław temu człowiekowi. Amen.

 

Jeśli to na razie za trudne, możesz wykorzystać przejściową metodę stosowaną przez trenerów motywacyjnych: pomyśl, że ten facet śpieszy się do chorego dziecka w szpitalu. Niegłupie, bo jak sobie przypominam siebie, kiedy rok temu jechałem z duszącym się synem do szpitala … Zobaczysz: złość odejdzie ci natychmiast.

 

Strzelam focha

Bliska osoba wyrządziła ci krzywdę. Ofiarowałaś jej tyle dobra, czasu, serca, swojego życia, a ona wyrządziła ci taką przykrość… Obcy by się tak nie zachował! Powinna przeprosić! Nie przeprasza. Mijają tygodnie, a ona nic. Jakby waszej przyjaźni nigdy nie było. Masz prawo do focha! Powinna przeprosić, popełniła zło! Ale… co by było, gdyby ona umarła? Nie przeprosi cię już nigdy, ewentualnie będziecie mogły ustalić pewne kwestie dopiero w Niebie. Teraz, nici z satysfakcji, jaką dałyby ci jej przeprosiny. Nie żyje. Klops. I co wtedy? Pójdziesz na cmentarz i z dobroci serca przebaczysz, po to żeby nie było między wami urazy? Co wam po urazach i niezałatwionych sprawach, skoro ona już Tam. Miałaś prawo nie przebaczyć, kiedy przyjaciółka żyła. Ale. Czy nie warto ograniczyć się w używaniu tego prawa? A nawet z niego zrezygnować? W kontekście doczesności życia. Może chociaż sms?

 

Jaka z tego korzyść dla ciebie? Twoja osobista, wewnętrzna wolność od nieważnych spraw, najczęściej głupstwem się wydających z perspektywy… no po prostu, z innej perspektywy, by nie używać wielkich słów.

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę