Nasze projekty

Krzyż. Liche drewno, a ratuje życie

Wiem, że zrozumienie i pokój przyjdą. Trzeba tylko cierpliwie trwać przy Krzyżu. To „liche drewno” ratuje moje życie

Reklama

Wielki Piątek. Stoisz Panie przede mną. Osądzony przez świat, przez ludzi, przeze mnie. Chciałbym odwrócić wzrok, ale nie potrafię. Wpatruję się w Twoją poranioną twarz odkrywając, że miłość jest bólem i ofiarą, bo jak inaczej umiałbym zrozumieć, że można mnie kochać, aż tak. Patrzę na Twoją głowę cierniem moich grzechów okrytą i wiem, że przyszedłeś właśnie do mnie. Twoja miłość zaprowadziła Ciebie, Panie, aż na krzyż.

W centrum Wielkiego Piątku postawiłeś Panie Twoje zwycięstwo na drzewie Krzyża. Wpatruję się w Ciebie w milczeniu. Patrzysz na mnie i widzisz łzy, które nie płyną jeszcze z moich oczu, bo serce mam jak z kamienia. Nie umiem bowiem pojąć siły Twojej miłości płynącej z krzyża. Tak wiele razy go nie przyjąłem, nie chciałem się na niego zgodzić w moim życiu. Chciałem uciec a Ty szeptem mówiłeś, że najlepiej uciec pod….krzyż. I podpowiadasz mi dzisiaj słowami św. Jana Pawła II: „Jeżeli Krzyż zostaje przyjęty, przynosi zbawienie i pokój (…) Bez Boga Krzyż nas przygniata; z Bogiem daje nam odkupienie i zbawienie. (…) Weź Krzyż!, przyjmij go, nie pozwól, aby przygniotły cię wydarzenia, ale z Chrystusem zwyciężaj zło i śmierć! Jeżeli z Ewangelii Krzyża uczynisz program swojego życia, jeżeli pójdziesz za Chrystusem aż na Krzyż, w pełni odnajdziesz samego siebie!”.

Reklama

Zatem uciekam pod Krzyż. Wtulam się w Twoje wyciągnięte ramiona i milczę. Cisza przybliża mi Twoją tajemnicę Krzyża. I choć pojmuję niewiele, wiem, że tylko tutaj, u stóp Twojego krzyża mogę odnaleźć siebie prawdziwego i pokochać na nowo. Milczenie otula mnie jak Twoja miłość, otwiera oczy na prawdę zamkniętą w Wielkim Piątku. I przychodzą do mnie słowa św. Alojzego Orione, że Ciebie Panie kocha się na krzyżu, albo nie kocha się Ciebie wcale. Słyszę je i jeszcze mocniej przytulam się do Krzyża, by uczyć się tej miłości i by nigdy w życiu się go nie wstydzić. Bym umiał z podniesioną głową powtarzać za św. Janem Pawłem II: „Nie wstydźcie się tego krzyża. Starajcie się na co dzień podejmować krzyż i odpowiadać na miłość Chrystusa. Brońcie krzyża, nie pozwólcie, aby Imię Boże było obrażane w waszych sercach, w życiu rodzinnym czy społecznym. (…) Niech przypomina o naszej chrześcijańskiej godności i narodowej tożsamości, o tym, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy, i gdzie są nasze korzenie. Niech przypomina nam o miłości Boga do człowieka, która w krzyżu znalazła swój najgłębszy wyraz.”

Patrzę na Twój krzyż i widzę Twoje oczy pełne nadziei, kiedy wpatrujesz się we mnie. I chciałbym ze wstydem opuścić wzrok, ale Ty patrzysz tak jak nikt inny patrzeć nie potrafi. Wiem, że widzisz jaśniej, mocniej i prawdziwiej. Możesz zobaczyć, co głęboko schowałem pod grzechem i niewiernością. I zachęcasz mnie, bym wszystko Tobie – tutaj pod Krzyżem zostawił – by do mnie to już nie należało; bym wszystko przybił do krzyża Twojej miłości. Nie wiem czy umiem, ale trwam przy Tobie; przy Arce mojego zbawienia.

Żołnierz włócznią przebija Twój bok a ja powtarzam za św. Janem Chryzostomem: „Żołnierz więc przebił Mu bok i otworzył wejście do świątyni, a ja tam znalazłem cudowny skarb, i cieszę się ze wspaniałych bogactw. To więc się stało z Barankiem: Żydzi Go zabili, a ja zebrałem owoc ofiary.” I choć umarłeś to jeszcze nie koniec, tylko początek życia dla mnie. Trzeba mi tylko wracać pod krzyż. Trzeba mi krzyż ukochać. Trzeba mi powtarzać za św. Alojzym Orione: „Wytrwajmy na krzyżu dla miłości Jezusa. On, który jest naszym Wodzem i idzie przed nami, będzie nam pomagał. „Bóg nasz walczył za nas”. I wiem, że w tej walce chodzi o moje życie przy sercu Ojca.

Reklama

Zostanę przy Krzyżu, choć tak niewiele rozumiem, choć często ocieram łzy bólu i cierpienia, zostanę. Wtulę się w ramiona Matki Pana i będę patrzył Jej oczami na krzyż. Wiem, że zrozumienie i pokój przyjdą. Trzeba tylko cierpliwie trwać przy Krzyżu. To „liche drewno” ratuje moje życie; nadaje mu sens i podpowiada, że każda ludzka krzyżowa droga kończy się zmartwych powstaniem – do życia, do pełni, do miłości.

Zostanę pod Krzyżem – z Matką Pana i umiłowanym uczniem – by kolejny raz próbować zrozumieć sens słów zapisanych w pięknie poezji:

Reklama

Stygmaty miłości to Twój krzyż zapisany w moim życiu. Modlę się, bym zawsze umiał wytrwać, by umiał go pokochać jak Ty, Panie. Niech cisza Twojej miłości zapisana w sercu Matki i umiłowanego ucznia staną się i dla mnie drogą do odkrywania na nowo Twojego błogosławionego krzyża i wiernego trwania.

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę