Nasze projekty

A gdyby Jezus narodził się dziś?

A co gdyby wtedy, w roku narodzin Jezusa, w tamtym świecie, istniał kawałek naszego “dziś’? Gdyby na przykład istniała prasa, media, internet, gdyby wówczas więcej było naszego świata, tej naszej percepcji, naszych kluczy zrozumienia sytuacji…? Przewodnik po wydaniu STACJI VII, które miałoby dziś 2000 lat

Reklama

To pytanie nie jest kluczowe, jest za to intrygujące. Ma dwa sformułowania.

Pierwsze brzmi dosłownie: a gdyby Jezus narodził się dziś, w 2018? Gdyby Pełnia Czasów nastąpiła nie dwa tysiące lat temu, lecz Opatrzność Boża pokierowałaby wszystkim tak, że oczekiwanie na przyjście Mesjasza przedłużyłoby się aż do dziś? Lawinę pytań pozostałych rozpoczynałaby to o miejsce: gdzie urodziłby się Zbawiciel? Kim byłby? Jak potoczyłaby się historia, gdyby nie było “momentu zero” z jego fundamentalnymi konsekwencjami w dziejach świata, od liczenia lat “naszej ery” począwszy? Co z Jerozolimą? Czy byłaby zniszczona w roku 70.? A co z Cesarstwem Rzymskim, którego ważną częścią historii stała się historia chrześcijańska? Czy narodziłaby się cywilizacja europejska, uniwersytety, czy też inną, równoległą drogą człowiek doszedłby do tego, do czego doszedł dzięki chrześcijaństwu, konsekwencji narodzenia Jezusa? Podobno historia nie traktuje zbyt poważnie pytań rozpoczynających się od “gdyby”, tym bardziej historia zbawienia: zamiast ułatwić, owo “gdyby” bardziej by utrudniło zrozumienie wielkiej tajemnicy Wcielenia.

Drugie sformułowanie tego pytania brzmi nieco inaczej: a gdyby wtedy, w roku narodzin Jezusa, w tamtym świecie, istniał kawałek naszego “dziś’? Gdyby na przykład istniała prasa, media, internet, gdyby wówczas więcej było naszego świata, tej naszej percepcji, naszych kluczy zrozumienia sytuacji…?

Reklama

“Przeskok historii” to nie tylko konwencja, czysta forma, mrugnięcie do Czytelnika…

Pewnie wywoła uśmiech, ale też pobudzi do kreatywnego myślenia i dostarczy pomysłów typu: co jeszcze autorzy mogliby tam dodać. Caravaggio często stosował “przeskok historii”, by osobom oglądającym jego obrazy maksymalnie uwspółcześnić zawarte tam przesłania. Świetnym przykładem jest jego “Powołanie Mateusza”. Choć Jezus i przesłaniający Go prawie całkiem św. Piotr zostali przedstawieni w sposób odzwierciedlający styl ubioru i wygląd ludzi z I wieku, to Mateusz i jego koledzy z komory celnej to ludzie z epoki Caravaggia. Efekt? Powołująca do życia dłoń (nota bene, to dłoń ze Stworzenia Adama Michała Anioła!) jest skierowana nie tylko do Mateusza i jego towarzyszy, ale przede wszystkim do oglądających… Palec powołuje wprost Ciebie i zostawia z pytaniem: czy potrafisz zostawić wszystko i pójść za Nim?

Dziś świat komunikuje się poprzez internet i wszelką wiedzę czerpie z internetu. Postanowiliśmy zabawić się w przeskok historii w ten właśnie sposób.

Reklama

U nas w I wieku nie będą jeździły pociągi. Nie będzie samochodów, prądu, demokracji liberalnej i telefonów komórkowych, Ameryki i Unii Europejskiej, ale internet dziwnym trafem będzie. Zapytaliśmy samych siebie, jakby wyglądała strona główna portalu internetowego wtedy, w Izraelu I wieku naszej ery?

Czym żył tamten świat, czym żyli ludzie?

Reklama

Wgłębiamy się w sytuację materialną, społeczną, polityczną. Z ewangelii Łukasza wiemy, że Izrael żył wtedy spisem ludności. Wspomniany przed chwilą Mateusz, gdy z celnika stał się Apostołem, a potem Ewangelistą, z narodzeniem Jezusa związał inny szczegół: nietypową gwiazdę, która ukazała się na niebie. Współcześni naukowcy interpretują to jako rzadkie, acz zrozumiałe zjawisko astronomiczne, które – co więcej – pozwala nam bliżej określić datę narodzenia Jezusa. Mateusz pisze więcej – królowi Herodowi złożyli w Jerozolimie wizytę mędrcy ze Wschodu, zaintrygowani niezwykłym zjawiskiem.

Z badań współczesnych historyków wiemy dużo o tym, jak wyglądał tamten świat. Warto pokazać, jak wiele współczesnych mechanizmów, którymi rządzi się polityka, zwyczajowość, moda, to mechanizmy odwieczne. Warto pokazać, czego pobożności Izraelitów na pewno nie było – wbrew stereotypom, ani wtedy, ani wieki później, nie dotarła tam moda na świętowanie boga Słońca. Według rozpowszechnionej opinii, to z tego święta miałoby powstać Boże Narodzenie. Tak nie było.

Interesował nas nie tylko kontekst, również samo wydarzenie.Narodzenie Jezusa – przyznają to nawet Jego najzagorzalsi przeciwnicy – to jeden z kluczowych momentów historii świata, jeśli nie po prostu najbardziej kluczowy.

Czy o narodzeniu Jezusa pisałyby media, gdyby istniały?

W “przeskok historii” bawiły się już inne redakcje przed nami. Chodziło o wielkie historyczne zwroty akcji, jak śmierć Juliusza Cezara… W 1965 roku ukazująca się w Kaliforni Arcadia Tribune przygotowała na Boże Narodzenie edycję specjalną. “Christ child is born!” “Dziecię Chrystus się narodziło!” obwieszczał wielkimi czcionkami tytuł na pierwszej stronie. Według redaktorów kalifornijskiego dziennika, news o narodzeniu Jezusa trafiłby na pierwsze strony gazet, inne szczegóły znane z przekazu św. Łukasza, jak rzeź niewiniątek czy pasterska sceneria narodzenia Zbawiciela, byłyby na bieżąco opisywane przez dziennikarzy. Czy na pewno?…

Na stworzonej przez nas stronie głównej portalu internetowego brak nawet wzmianki o narodzeniu Jezusa. Nie było to bowiem wydarzenie, o którym ludzie sobie mówili. Narodził się w grocie, na uboczu Betlejem, w Izraelu “B”. Równie pominięty byłby dziś, w świecie cyfrowym. Owszem, mieszkańcy Izraela, ludzie bardzo religijni, oczekiwali Mesjasza, ale mesjaszami w ich oczach jawili się być przeważnie bojownicy i przywódcy rebelii, chcący doprowadzić do przywrócenia Królestwa Izraela. Było to przekonanie tyleż masowe, co naiwne i krótkie, dopóki domniemany mesjasz nie zginął. Zupełnie nie taki obraz wyłania się z biblijnego opisu narodzenia Jezusa: nie było o Nim wtedy głośno. Chrystusa dostrzegli w Nim tylko pasterze, którym obwieścił to Anioł, oraz Mędrcy ze Wschodu – inna sprawa, że do końca nie wiadomo, kiedy tam przybyli, czy rzeczywiście do groty czy stajenki zaraz po Jego narodzeniu, jak ilustrują nam szopki betlejemskie, czy dużo później. Oprócz nich nikogo przy Jezusie nie było, wielki świat żył swoim życiem, a jeśli pogłoskę o narodzeniu Kogoś Ważnego przekazywano sobie z ust do ust, Herod odpowiednio o to zadbał, by sprawę wyciszyć. Dzisiejszy Herod też wykluczyłby Chrystusa, chociażby cyfrowo.

 

Specjaliści od komunikacji mówią: żeby trafić do przekonania drugiego człowieka, trzeba mówić jego językiem

Żeby mówić jego językiem, trzeba się tego języka po prostu nauczyć. Trzeba tym drugim niejako się stać, poznać jego styl życia, jego świat i rzeczywistość. Stać jak on, z nim zamieszkać, z nim żyć. O religijności w czasach starożytnych wiele można powiedzieć, ale to jedno powiedzieć trzeba: Bóg to był ktoś naprawdę odległy. Ktoś naprawdę z innej planety, z innego świata. Choć w Izraelu dojrzewało już zaufanie, że jest Ojcem, bliskim i kochającym, to jednak świat boski od świata ludzkiego dzieliło wiele. Zbyt wiele. Boży pomysł był dokładnie taki, jak specjalistów od komunikacji: żeby trafić do przekonania człowieka, trzeba mówić jego językiem. Trzeba się tego języka po prostu nauczyć. Po prostu człowiekiem trzeba było się stać, stać się Ciałem i zamieszkać między ludźmi. Oto tajemnica Wcielenia. Bóg stał się człowiekiem. Wiemy, gdzie nastąpił ten boski wyczyn: w Betlejem. Nie wiemy – kiedy. Podejrzewano, że w czasie, który potem został nazwany “momentem zero” rozpoczynającym ludzkość. W konkretnym czasie historii Izraela.

Metaforyczna scena, tak bardzo obecna w wielu szopkach, jak to hołd Jezusowi oddają wielcy i mali, pasterze Jemu współcześni, wraz ludźmi różnych wieków i stron świata, to nie tyle fakt, co właśnie “przeskok historii”. Tkwi w nim pytanie do każdego z nas: a czy ty uznajesz to Dziecię za Mesjasza, za Twojego Boga? Pomimo prześladowań, gróźb i strachu, pomimo tego, że to nie w modzie? Pomimo hejtu i śmiechu, i prób marginalizacji tych, którzy taką deklarację publicznie ogłaszają? Pomimo poprawności politycznej, która zwłaszcza w tym roku nakazuje wycinać z świątecznych obchodów element religijny?

Ale najważniejsze pozostaje niezmienne: choć ten numer Stacji7 z roku pierwszego naszej ery jest tylko hipotetyczny, to “numer”, jaki Bóg wtedy nam wykręcił, a którego nazwa brzmi “Wcielenie” jest w pełni aktualny. Wcielenie Boga to najważniejsza wiadomość i wydarzenie, jakie Bóg zafundował ludzkości. Sam stał się Człowiekiem, aby człowiek mógł się z Bogiem do końca zrozumieć.

Na święta Narodzenia Pańskiego życzymy wam zatem tego, co w tajemnicy Wcielenia istotne: Porozumienia z Bogiem!

 

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę