To nie jest tekst dla „japońskich turystów”, którzy szybkim truchtem zmierzają do kolejnych dzieł sztuki i rzeczy, które koniecznie trzeba zobaczyć. Chwila zatrzymania, szybka fotka i truchcikiem dalej. Nieraz warto zobaczyć mniej, by zobaczyć więcej. Taki jest właśnie Watykan, gdzie to, na co patrzymy, może poprowadzić do korzeni naszej wiary.
Jan XXIII rozczytywał się w Trylogii Henryka Sienkiewicza. W jego apartamencie wisiała ikona Matki Boskiej Częstochowskiej. Gdy Polska przeżywała trudny czas komunistycznego reżimu wyznał Prymasowi Tysiąclecia: „Mam zaufanie do polskiego episkopatu. Zdajecie egzamin”.
Dobry Papież Jan: „na teraźniejszość patrz z nadzieją, za przeszłość dziękuj, a przyszłości nie planuj, tylko powierzaj ją Bogu”.
„Gdybyśmy cierpliwie wyliczyli wszystkie wojny trwające w tej chwili na świecie, to z pewnością zajęłoby nam to parę ładnych stron”
W papieskich improwizowanych homiliach można niejednokrotnie usłyszeć echo tego, czym Franciszek w danym momencie żyje, czym się przejmuje i z kim rozmawiał. Po jego dzisiejszym spotkaniu z proboszczami Rzymu mam nieodparte wrażenie, że Ojciec Święty mocno przygotowuje się do Niedzieli Bożego Miłosierdzia i kanonizacji bł. Jana Pawła II.
Papież Franciszek zaprasza nas do „wspólnej modlitwy za Benedykta XVI, człowieka wielkiej odwagi i pokory”. Dokładnie rok temu ogłosił on światu decyzję o swej rezygnacji z urzędu.
Franciszek ujawnił, co w życiu zakonnym przyprawia go o gęsią skórkę i dlaczego, bardziej niż zamykania pustoszejących klasztorów, obawia się zgorzkniałych zakonników niezdolnych przezwyciężyć pokusy zasiedzenia.
Zdjęcie Papieża przytulającego mężczyznę o zdeformowanej twarzy obiegło już cały świat. Agencje z ogromnym przejęciem donosiły, że Franciszek spotkał się z trędowatym. Bo to właśnie ta straszna choroba przyszła dziennikarzom na myśl, gdy zobaczyli pokrytą guzkami twarz mężczyzny, w której z trudem można było dostrzec ludzkie kształty. Gdyby nie papieski gest, nikt by go nie zauważył. Pewno byśmy po prostu odwrócili wzrok. Franciszek pokazał, że można inaczej.
Z pierwszej ręki możemy poznawać Franciszka, jego wizję drogi Kościoła oraz misji jaka stoi przed chrześcijanami we współczesnym świecie. Nieodzowną pomocą w tym jest pierwszy w pełni autorski dokument Papieża zatytułowany „Evangelii Gaudium”, co z łaciny tłumaczy się „Radość Ewangelii”. Jest to zarazem piękna, ale i wymagająca w swej treści, kontynuacja napisanej na cztery ręce z Benedyktem XVI encykliki „Lumen Fidei”.
Tego jeszcze nie było. Papież Franciszek zaproponował wiernym specjalny środek medyczny: 59 granulek dosercowych. Ku powszechnemu zaskoczeniu zrobił to po odmówieniu niedzielnej modlitwy Anioł Pański. Następnie jego współpracownicy rozdali pielgrzymom obecnym na Placu św. Piotra 25 tys. pudełeczek zawierających pochodzącą z Polski… Miserikordynę.
Im bardziej śledzę Papieża tym mocniej uderza mnie ścisły związek jego czynów, gestów i słów. Genialność jego przekazu polega przede wszystkim na zdolności prostego świadczenia o Chrystusie w dzisiejszym świecie. Codziennie udowadnia, że moc świadectwa jest większa od najpiękniejszych nawet słów.
Franciszek coraz częściej oskarżany jest o populizm. Także przez duchownych. Gdy wezwał do otwarcia pustych klasztorów dla uchodźców i potrzebujących, podniosło się larum, że uprawia demagogię. I być może byłoby coś na rzeczy, gdyby nie jedno ale… Sam żyje tak, jak naucza.