Nasze projekty

„Szusta Rano” od kuchni. 160 godzin z o. Szustakiem

„Trzeba by podejść bliżej do Pana Boga, trzeba by zrobić coś dla ducha, trzeba by poszukać mądrości” – nie raz myślałam sobie, nie robiąc żadnej z tych rzeczy. Na szczęście mam dobry zwyczaj mówienia wprost do Pana Jezusa, więc poprosiłam: „Panie Jezu, pomóż mi sobie to jakoś zorganizować”. Pomógł, a jakże. Ba, nawet zorganizował to za mnie. Wkrótce dostałam zlecenie spisania cyklu „Szusta Rano” i przełączyłam się w tryb ora et labora.

Reklama

Labora niewątpliwie, bo transkrypcja nagrań na tekst to wbrew pozorom ciężka i żmudna praca. Teoretycznie potrafi to każdy. W praktyce wiele osób, które próbują tego rzemiosła, rezygnuje. Spisywanie godziny nagrania trwa od trzech do pięciu godzin. Z ojcem Adamem spędziłam więc co najmniej sto sześćdziesiąt godzin.

Wszyscy, którzy słuchają ojca, wiedzą, że pośród licznych darów, którymi obdarzył go Pan, jest także bardzo szybkie tempo mówienia. Wyliczyłam, że ojciec Adam mówi średnio dziesięć minut na godzinę szybciej niż przeciętny mówca. To, co inni mówią przez godzinę i dziesięć minut, on zamyka w godzinie. Na czterdziestu godzinach to już spore przebicie.

Z drugiej strony spisywanie go w aspekcie technicznym było o tyle ułatwione, że jest bardzo sprawnym mówcą, a osoby mówiące umiejętnie spisuje się łatwiej.

Reklama

Profesjonalni mówcy stwarzają jednak inne wyzwanie, mianowicie wyzwanie interpunkcyjne. Ojciec Adam śmiało mógłby zgłosić się do konkursu na najbardziej wielokrotnie złożone zdanie. Sądzę, że zobaczylibyśmy go na podium. Wyobraźcie sobie zdanie siedmiokrotnie złożone z wplecionym w nie cytatem oraz zahaczającymi o siebie dwoma zdaniami wtrąconymi, rozbijającymi pierwszą myśl. Jak w tym wszystkim postawić przecinki, pauzy, średniki, cudzysłowy, wielokropki? Może warto rozbić to na kilka krótszych zdań. Ale przecież ostatnie spośród siedmiu zdań składowych ściśle wiąże się gramatycznie i merytorycznie z pierwszym, a samo wyglądałoby niezręcznie. Może zatem warto zapisać to jako zdanie-rzekę, bo przecież redakcja nie należy do mnie, a tu bez ingerencji w tekst się nie obejdzie. Mówca nieprofesjonalny już dawno zgubiłby wątek. Mówca profesjonalny pamięta, od czego wyszedł i zręcznie tam ląduje.

Tak wyglądała część labora, bardzo zresztą przyjemna, ale jest też ora. Wiele z tych krótkich nauk dotknęło bezpośrednio mojego serca, wiele było plastrem na moje duchowe zadrapania, wiele poklepaniem po ramieniu: „Tak trzymaj, dziewczyno, a wszystko będzie dobrze”.

Najbardziej lubiłam przepisywać piątkowe odcinki. Kiedy ojciec Adam interpretuje Biblię, płonie w nim ogień Boży, który rozpala serca słuchających. Zaraził mnie też fascynacją Księgą Syracha. Wybrane przez niego cytaty były dla mnie tak inspirujące, że przeczytałam całą księgę, czego nie zrobiłabym, gdyby nie te szustoranne piątki z biblijnymi cytatami.

Reklama

Każdy chce, by jego praca była komuś potrzebna. Przy takich zleceniach jak to czuję, że moje cierpliwe klepanie w klawiaturę, banalna z pozoru czynność, ma sens, bo mogę wklepać ludziom odrobinę Pana Boga.

Nie mam daru płomiennego przemawiania. Często gdy mówię o Bogu, słyszę, jak nieporadnie opisuję Go niewierzącym lub wątpiącym. I jak tu ewangelizować? Właśnie tak, przez stukanie w klawiaturę. Przez dołożenie swojej cegiełki do powstania książki „Szusta Rano”, która poniesie w świat płomienne słowa, jakich ja nie umiałabym wypowiedzieć, ale umiem zapisać.

Reklama
Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę