Nasze projekty

Kolumbia. Faworyt grupy

Szybcy, finezyjni i dobrze wyszkoleni technicznie piłkarze ofensywni. Słabi w defensywie obrońcy tworzący prawdziwego kolosa na glinianych nogach

Reklama

Kolumbijczycy przeżywają teraz najlepszy okres w historii swojej piłki. 4 lata temu po wyrównanym meczu ulegli gospodarzom 2:1 dopiero w ćwierćfinale, mimo tego, że mecz był bardzo wyrównany. Kolumbijczycy wygrali swoją grupę i byli jedną z drużyn najbardziej chwalonych po turnieju.

Mocny atak, słaba obrona

Mundial w Brazylii spokojnie można nazwać najlepszym okresem w karierze Jamesa Rodrigueza. Kolumbijski pomocnik został królem strzelców imprezy, strzelił gola w każdym z meczów, a później przeniósł się do swojego ukochanego klubu, Realu Madryt, za 80 milionów euro. James do teraz jest najlepszym zawodnikiem swojej reprezentacji, ale bynajmniej nie jest jedynym graczem wartym uwagi. W ataku biegać będzie przeżywający drugą młodość Radamel Falcao, kolega Kamila Glika z AS Monaco. Doświadczony Falcao jest najlepszym strzelcem w historii Los Cafeteros, trzecie miejsce w tej klasyfikacji zajmuje wciąż młody James Rodriguez, który z kolei zna się z Robertem Lewandowskim z występów w Bayernie Monachium. W ataku poza nimi wystąpią Jose Izquierdo i Juan Cuadrado, koszmary obrońców: szybcy i zwrotni skrzydłowi. W formacji obronnej sytuacja ma się o wiele gorzej.

Reklama

Kolumbijczycy znajdują się w podobnej sytuacji jak Polacy, bowiem podstawowy obrońca Cristian Zapata z AC Milan wciąż leczy uraz i jedzie do Rosji niezdolny do gry, tak jak Kamil Glik. Wszystko wskazuje na to, że to młodzi Davinson Sanchez i Yerry Mina rozpoczną mistrzostwa jako podstawowi stoperzy. Obydwu piłkarzy wiele łączy. I Mina i Sanchez rok temu przenieśli się do wielkich klubów, kolejno do Barcelony i Tottenhamu, obaj nie spełnili w debiutanckim sezonie pokładanych nadziei. W ostatnim sparingu przed mistrzostwami z Egiptem ta dwójka zagrała razem tak fatalnie, że pracujący od 6 lat z reprezentacją Jose Pekerman postanowił zabrać do Brazylii kontuzjowanego Zapatę. Na bokach obrony sytuacja wygląda niewiele lepiej. Podstawowy lewy defensor Frank Fabra tuż przed mistrzostwami zerwał więzadła i przegapi mundial. Jego miejsce zajmie grający bardzo dobrze w ofensywie, ale kiepsko broniący Johan Mojica z hiszpańskiej Girony. Prawy obrońca Santiago Arias również jest piłkarzem grającym niezwykle ofensywnie. Wychodzi na to, że w tej drużynie praktycznie nie ma kto bronić i rzadko grający w Arsenalu bramkarz David Ospina będzie miał sporo do roboty.

“Trener na prezydenta”

Reklama

Słabość Kolumbijczyków wykorzystała Japonia, która sensacyjnie pokonała faworytów grupy 2:1. Co jednak kluczowe, to fakt, że od 3 minuty Kolumbijczycy musieli grać o jednego zawodnika mniej, bo defensywny pomocnik Carlos Sanchez obronił lecącą do bramki piłkę ręką. Na domiar złego nie powtórzył się scenariusz z ćwierćfinału mundialu 2010. Wtedy za identyczne przewinienie wyleciał z boiska Urugwajczyk Luis Suarez. Po chwili napastnik z Ghany Asamoah Gyan strzelił z karnego w poprzeczkę, wszystko działo się w ostatniej minucie dogrywki. W karnych wygrał Urugwaj. Tym razem Shinji Kagawa wykorzystał jedenastkę i od 10 minuty azjatycka drużyna grała z przewagą bramki i zawodnika. Wyrównanie magicznym golem strzelonym pod murem dał zastępujący Rodrigueza Juan Quintero, ale ostatnie słowo należało do Japonii. Wyszły przy tym problemy w defensywie Kolumbijczyków. O ile bramka z akcji byłaby do wybaczenia, o tyle gol stracony po strzale głową nigdy nie grzeszącej wzrostem drużyny Japonii jest wstydem. Kolumbia zasłużenie uległa Japonii 2:1. Wobec tej porażki, również dla Kolumbijczyków dzisiejszy mecz będzie pojedynkiem o wszystko.  Murem za drużyną z Ameryki Południowej stać będą z pewnością kibice, dla których piłka nożna jest najważniejsza na świecie.

4 lata temu w czasie fenomenalnego występu na mundialu odbywały się wybory prezydenckie. W urnach znalazły się setki tysięcy kartek z przekreślonymi nazwiskami kandydatów i krzyżykiem przy dopisywanym nazwisku Jose Pekermana. Argentyński trener jest uwielbiany przez Kolumbijczyków, co sprytnie wykorzystał wybrany 4 lata temu na drugą kadencję Juan Manuel Santos. Przed wylotem do Brazylii Pekerman został odznaczony prestiżowym orderem Booyaka, przyznawanym w Kolumbii od 1827 roku.

Reklama

Mecz o wszystko i mecz o honor

Tak jak i dla Polaków, tak dla Los Cafeteros jednym z niewielu aspektów, którym mogą się pochwalić po pierwszym meczu, są kibice. Z Japonią, zgodnie z oczekiwaniami zawiodła obrona. Niezgodnie z oczekiwaniami zawiódł Cuadrado, skrupulatnie pilnowany był Falcao, spodziewanego impulsu nie dał James, który pojawił się w drugiej połowie. Pewne porzekadło mówi, że Polska na mundialu gra mecz otwarcia, mecz o wszystko i mecz o honor. Tak było w 2002 roku, tak było 4 lata później w Niemczech. Inne porzekadło mówi z kolei, że do trzech razy sztuka. Jeśli teraz kadra Nawałki się nie obudzi, to mundialowe marzenia można będzie można odłożyć do lamusa, a w ostatnim grupowym meczu z Japonią po raz kolejny usłyszymy, że dopiero za 4 lata Polska będzie mistrzem świata.

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę