Nasze projekty

Policja. Przywrócone zaufanie

Kiedy wyjeżdżamy z jednostki w rejon, to zapuszczamy się w dzielnice, w które się nikt bez potrzeby nie zapuszcza. Wchodzimy w zaułki, które każdy omija z daleka. Podchodzimy do ludzi, na widok których inni przechodzą na drugą stronę ulicy. Spotykamy się z tą ciemną stroną życia. Ale na tym polega służba.

Reklama

Z funkcjonariuszem wydziału dochodzeniowo – śledczego do walki z przestępczością przeciwko życiu i zdrowiu. Wcześniej detektywem wydziału kryminalnego rozmawia Alicja Samolewicz – Jeglicka

Alicja Samolewicz: Dużo osób bało się o bezpieczeństwo podczas ŚDM. Pewnie sporo osób właśnie z powodu strachu nie przyjechało na spotkanie z Papieżem. Teraz zapewne żałują… Było spokojnie i bezpiecznie. Jesteśmy dobrym wzorem dla innych państw Europy?

Reklama

Michał*: Terroryści działają właśnie w taki sposób, żeby swoimi działaniami zmusić do określonego zachowania jakąś część społeczeństwa. Kiedy Pier z Francji nie przyjechał na ŚDM po tym, co zobaczył w Paryżu czy Nicei, to znaczy, że terroryści wywołali w nim strach i niejako zmusili go do pozostania w domu. Ciężko przełamać lęk i ruszyć do kraju, który przecież nie należy do czołowych graczy na arenie międzynarodowej. Do kraju, gdzie żelazna kurtyna opadła dopiero ćwierć wieku temu. Do kraju, którego obraz na zachodzie nie jest do końca obiektywny. Dla tych wszystkich bohaterów, którzy przełamali swój strach, przyjazd do Polski okazał się czymś wyjątkowym. Zetknęli się z niesamowitą gościnnością, cudowną kulturą, głęboką wiarą i – co dla nas ważne – poczuli się w końcu bezpiecznie. U nas, w Polsce!

Przekonali się o tym pielgrzymi z całego świata. Jestem przekonany, że wszystkie służby stanęły na wysokości zadania, jeżeli chodzi o zabezpieczenie zarówno ŚDM, jak i szczytu NATO w Warszawie. Zabezpieczenia imprez masowych nie jest czymś nowym dla Policji, jednak skala przedsięwzięcia rzeczywiście w tym roku była wyjątkowa.

Reklama

Policja w czasie ŚDM wyjątkowo mocno pracowała – i w samym Krakowie, ale też i w terenie w całej Polsce. Ta praca się „opłaciła” – wizerunek policji w społeczeństwie jakby drgnął w tą dobrą stronę…

Nie mnie to oceniać, tylko obywatelom. To dla nich służymy i oni są naszymi recenzentami. Myślę, że większość z nas nie myśli w kategoriach „czy się nam to opłaca, czy nie”. Służymy tak samo, jak wcześniej. Chociaż, oczywiście, podczas tak wielkich wydarzeń, z jakimi mieliśmy do czynienia oraz niepokojącymi informacjami, docierającymi do nas szczególnie z Europy Zachodniej – byliśmy bardzo wyczuleni na zagrożenia o charakterze terrorystycznym.

Reklama

Z badania CBOS przeprowadzonego na początku roku wynika, że Policji ufa 65% Polaków, a negatywnie ocenia 27%. Nadal policja boryka się z piętnem przeszłości?

Polska Policja od ’89 r., dźwiga garb poprzedniego systemu. W świetle faktów historycznych, można pokusić się o stwierdzenie, że zmiany były dość kosmetyczne i ludzie to bardzo dobrze widzieli. Pan Milicjant, który biegał z białą pałką za młodym chłopakiem podczas strajków na Wybrzeżu, nagle stał się Policjantem i nyskę zamienił na poloneza. Co czuli ludzie, którzy walczyli o wolność, często kosztem własnego zdrowia, rodziny czy kariery zawodowej? Oczywiście jest to bardziej skomplikowane i nie wolno generalizować, bo i w milicji byli ludzie porządni. Przecież gro ludzi innego systemu nie znało, urodzili się w nim, dorastali i raczej nie spodziewali się zmian. Wstępując w szeregi milicji, pewnie czynili to z tych samych powodów, z których wielu młodych ludzi czyni to i dziś, zasilając szeregi Policji. Niemniej, Polska była pod sowiecką okupacją do 1989 roku i inaczej tego nazwać nie można, a milicja była „pałką władzy” na obywatela, któremu włączyły się wolnościowe rojenia. Dogadanie się przy Okrągłym Stole „konstruktywnej opozycji” ze stroną rządową, miało fatalne skutki, także dla nowo powstałej policji. Brak lustracji i rzetelnej weryfikacji funkcjonariuszy doprowadził do problemu, z jakim przez lata zmagała się owa formacja. Obywatele widzieli, że to ci sami ludzie, te same mundury, tylko orzełek jest w koronie. Rosła agresja i naturalna niechęć do policji. Dopiero napływ nowych, młodych ludzi powoli zaczął zmieniać ten wizerunek, choć jest to proces długotrwały, bo przecież trwa już blisko 25 lat. Coraz częściej są to ludzie wykształceni, ideowi i zaangażowani, którzy rzeczywiście pragną służyć i chronić obywateli. To właśnie Ci młodzi ludzie mogą zasłużyć na zaufanie tych 27%.

Mimo upału, a potem ulewy policjanci stali i zabezpieczali tereny ŚDM. Można powiedzieć, ze najpierw docenili to pielgrzymi, a potem również media. To duża zmiana?

Ogromna. Policja nigdy nie miała dobrego PR-u. Była raczej postrzegana jako aparat represji, przedstawiana jako służba do łatania dziury budżetowej mandatami – na szczęście tę pałeczkę przejęła Straż Miejska [śmiech]. Sensacją jest złapać pijanego policjanta na służbie albo tego, co wziął 20 złotych łapówki, ale już zabezpieczanie przez funkcjonariuszy imprezy masowej trąci nudą. Do teraz. Wpływ na to mieli pielgrzymi z całego świata, którzy docenili nasz trud, a tego już nie dało się nie pokazać. Jest to bardzo dużym wyróżnieniem dla nas, jako funkcjonariuszy.

Policja dostała duży kredyt zaufania od społeczeństwa. Co powinna zrobić, by go utrzymać?

Na blisko 100 tys. funkcjonariuszy na pewno trafi się czarna owca, z prostego rachunku prawdopodobieństwa. I niestety czarną owcę będzie łatwiej „sprzedać” w telewizji niż policjanta ruchu drogowego, który cały dzień zabezpiecza newralgiczne skrzyżowanie, żeby ludzie mogli w miarę sprawnie i bezpiecznie wrócić do domu z długiego weekendu. Jedyne, co możemy zrobić, to służyć z oddaniem i uczciwością.


ZOBACZ: Pielgrzymi dziękują policji


Od czego powinno się zmienić wizerunek policji? Zwłaszcza wśród młodych ludzi.

Wykonujemy swoją służbę tak jak dotychczas, tylko nigdy tak wiele mediów, nie powiedziało tak wiele dobrego o tak niewielu. Jak byliśmy mali, bardzo często bawiliśmy się na podwórku w policjantów i złodziei i jakoś każdy wtedy chciał być policjantem. Po latach okazało się, że dla niektórych było to marzenie, które przyszedł czas zrealizować. Choć dla większości był to tylko jeden z wielu podwórkowych scenariuszy zaczerpniętych ze świata dziecięcej fantazji. Gdyby zrobić ankietę wśród 7 latków, pewnie większość z nich wybrałaby raczej zawód policjanta niż powiedzmy inżyniera konstrukcji stalowych. Dla dziecka policjant jest kimś dobrym, kto go ochroni i mu pomoże, kiedy będzie w potrzebie. Potem to zaufanie topnieje niemal proporcjonalnie do mijanych wiosen. Trzeba dokładnie przeanalizować, czemu tak się dzieje i wyciągnąć z tego wnioski, aby ten proces wyhamować. Dobrym przykładem są funkcjonariusze w USA, którzy mają tak dobry PR, że gdyby zapytać dorosłych Polaków, co o nich myślą, to większość wypowiadała by się w superlatywach, choć nie miała z nimi kontaktu. Każdy z nas jest, chcąc nie chcąc, chodzącą reklamą (bądź antyreklamą) policji i w wielu przypadkach to od nas – od jednostek – zależy, jak nas będzie postrzegał młody człowiek, z którym się stykamy niemal codziennie. Sprawa dobrego PR, mediów, prasy, kinematografii czy prawnych rozwiązań, służących poprawie wizerunku to już zmartwienie naszych przełożonych i rządzących, którym dobro policji, jestem przekonany, leży na sercu.

Czy spotyka się Pan w pracy z brakiem szacunku do policji?

W pracy nie, bo nie pracuje, tylko służę. Z brakiem szacunku każdy z nas styka się bardzo często, ale musimy się z tym liczyć. Kiedy wyjeżdżamy z jednostki w rejon, to zapuszczamy się w dzielnice, w które się nikt bez potrzeby nie zapuszcza. Wchodzimy w zaułki, które każdy omija z daleka. Podchodzimy do ludzi, na widok których inni przechodzą na drugą stronę ulicy. Kiedy pędzimy ulicami na sygnałach, to dlatego, że stało się coś niedobrego… więc stykamy się z tą ciemną stroną, która niekoniecznie nas lubi czy szanuje.

A czy miał Pan sytuacje odwrotne? Kiedy ktoś był bardzo wdzięczny za waszą służbę?

Wiele razy miałem świadomość, że zrobiłem coś dobrze, że udało mi się złapać tego bądź innego przestępcę. Jednak wielu z nas dla pokrzywdzonego jest po prostu anonimowa. Nie ma kwiatów, lampki szampana, kawy i ciasteczek tylko służba na 6 rano kolejnego dnia… ale tak właśnie powinno to wyglądać.

Co jest najcięższe w tej pracy, a co daje największą satysfakcję?

Najcięższa jest krzywda dzieci, każdego z nas to dotyka w różny sposób. Czasem zdarzają się sytuacje, gdzie ludziom zawala się całe dotychczasowe życie, a my pierwsi jesteśmy tego świadkami i musimy być świadkami twardymi i odpowiedzialnymi.

Największą satysfakcję daje mi to, że robię coś dla innych, coś dobrego, coś, co nie przekłada się może na wzrost PKB, ale coś, z czego mogę być dumny. Jest to taka bardzo mała duma, skrywana gdzieś pod stosem papierów na biurku, nadgodzin, rozbitych świąt, urlopów w listopadzie, statystyk i dziwnych pomysłów przełożonych. Nie epatujemy tym, bo w naszych domach raczej nie ma tematu służby. Tak, jak większość lekarzy nie mówi o swoim dniu spędzonym na oddziale szpitala, tak i my zostawiamy cały ten zgiełk za sobą.


*imię i nazwisko do wiadomości redakcji

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę