Przestrzeń pomiędzy uszami nie może być piwnicą, w której jest wszystko, ale nic ważnego, a już na pewno nic pod ręką. Szkoda, że ludzie odpowiedzialni za edukację w naszym kraju nie podzielają jego opinii.
Nie chcę odfrunąć w kierunku taniego populizmu, ale uważam, że system edukacji w Polsce nie jest najlepszy. Okej, nasza młodzież (do której się chyba jeszcze zaliczam) jest zdolna, na tle swoich zagranicznych rówieśników wypada lepiej niż dobrze, ale to chyba jeszcze nie pozwala mi wystawić laurki na cześć Ministerstwa Edukacji. Bo te wszystkie sukcesy są raczej „mimo” niż „dzięki” niemu.
Ileż to tabelek trzeba zapamiętywać, ile dat i nikomu niepotrzebnych pierdół? Kto był królem po jakimś tam gościu, w którym roku wynaleziono druk, z ilu atomów składa się unubium i tak dalej, i tak dalej.
Przeczytaj również
Ja rozumiem, to może są ważne rzeczy, ale na pewno nie dla każdego. I nie piszę tego dlatego, że z chemii zawsze byłem słaby jak Kim Ir Sen z przestrzegania praw człowieka. Po prostu rozkładam ręce nad bezradnością odpowiedzialnych za edukację w kwestii nauki krytycznego myślenia.
Bo po co komu znajomość daty wybuchu wojny angielsko-zanzibarskiej (1896 rok), skoro nie wie nic o konsekwencjach tej wojny? Po co dokładna wiedza na temat składu granuli, jeśli nijak nie przełoży się to na jego rozwój? Po co w szkołach pyta się tak często „kiedy?” a tak mało „co z tego wynika?”
Wiem, że posiadanie wiedzy ogólnej jest istotne, choć znajomość kolejności planet naszego układu słonecznego nigdy poza krzyżówkami mi się nie przydała. Może jeśli wybieramy nauczanie ogólne to skupmy się na podstawach, których i tak często brakuje, a wyższe poziomy tych tajemnych nauk zostawmy ludziom, którzy chcą z nimi związać swoje życiorysy? Może uczmy praktycznych rzeczy takich jak obliczanie podatków zamiast miliarda wzorów upraszczania równań trygonometrycznych?
Rzecz jasna nie winię nauczycieli za ten stan rzeczy. Oni często robią wszystko, żeby wiedza, którą mają przekazać była jak najbardziej praktyczna nawet, gdy muszą uczyć o tym, że koryfeusz prowadził chór przyodziany w koźle skóry.
Ale na nic nasza zdolna młodzież i pełni pasji nauczyciele, gdy głównym założeniem obowiązkowej edukacji ma być przygotowanie do zdawania testów, zamiast nauka krytycznego myślenia.
Post Scriptum: I na Boga! Skończmy z głupotami, jakoby szkoła miała wychowywać. Od tego są rodzice.