Nasze projekty

Odważ się czuć

W potocznym rozumieniu przyjęło się, że jedne emocje i uczucia są dobre, inne zaś „złe”, niechciane, niegrzeczne. I tak wszelka radość, wesołość, ulga, sympatia i pochodne są postrzegane jako emocje pożądane, a złość, irytacja, gniew, oburzenie jako uczucia, które należy ocenzurować i poskromić.

Reklama

Nie jestem psychologiem, zatem nie przedstawię różnicy między uczuciem a emocją. Nie jest też moim celem prezentacja procesu pojawiania się w nas poszczególnych wrażeń i związanych z tym doznań. Jednak sfera emocji jest istotnym elementem naszego człowieczeństwa, a tym samym ważnym aspektem życia duchowego, stąd prędzej czy później rodzą się w nas pytania dotyczące oceny moralnej naszych przeżyć, pytania o prawo do wyrażania tego, co czujemy. Czasem sprowadza się to do prozaicznej kwestii: „Czy chrześcijanin może się gniewać?” Innym razem doprowadza do sytuacji, gdy zaczynamy się spowiadać z odczuwanej złości.

 

Co słychać? A co czujesz?

Reklama

Bóg wyposażył człowieka w całą gamę uczuć. A właściwie, stwarzając człowieka z miłości Osobowej (wszak Bóg w Trójcy jest Miłością) do miłości osobowej (jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo) uczynił nas zdolnymi do przeżywania, wyrażania, doświadczania i komunikowania uczuć. Często podczas procesu socjalizacji naturalne predyspozycje do ich okazywania stają się zagłuszone. Innymi słowy zdarza się, że z wielu względów nie potrafimy obsługiwać tego, co czujemy. Wielokrotnie nie rozumiemy tego, co się z nami dzieje. Łatwiej nam powiedzieć, co myślimy, niż uświadomić sobie i wyrazić to, co czujemy.

Reklama

Nasze rozmowy zwykle zaczynamy od pytania „co słychać” – w domyśle, co się wydarzyło. Pytamy o fakty, rzadko kiedy dowiadując się, co nasz rozmówca czuje w związku z tym, o czym opowiada. Tymczasem nasze ciało w każdej chwili odbiera nieskończoną liczbę bodźców i w łączności z rozumem przetwarza je tak jak nim pokierujemy. Niekiedy dzieje się to automatycznie, jakby nieświadomie, innym razem dzięki naszej uważności potrafimy korzystać z energii uczuć w sposób zamierzony i nieprzypadkowy. Mimo to, są odczucia, które mogą wydawać się nam niekomfortowe i złe. Zwykle dzieje się to wtedy, gdy zalewa nas fala gorąca i jesteśmy przekonani o naszej niezgodzie na coś, złości na kogoś, może nawet gniewie, kiedy wiemy, że dzieje się coś, czego nie chcemy. Równocześnie nie zawsze dajemy sobie prawo do uzewnętrznienia tych uczuć (zatem zamykamy je w klatce i tłumimy) albo po ich wyrażeniu mamy wyrzuty sumienia, że odbyło się to w sposób gwałtowny i niekontrolowany. Dlatego niezbędne jest, by zdać sobie sprawę, że złość nie jest zła, a jej wyrażenie (w sposób asertywny a nie agresywny) daje gwarancję zaspokajania potrzeb i utrzymania równowagi.

Reklama

„Gniewajcie się, a nie grzeszcie”

Żadne uczucie nie jest złe. Często na pojawienie się wielu z nich w ogóle nie mamy wpływu. Podobnie bywa i z myślami. Ocenie moralnej podlega jednak to, co się z nimi zrobi. Człowiek ponosi odpowiedzialność za swoje czyny. Jeśli odczuwana złość poprowadzi do gniewu, a ten do nienawiści i chęci odwetu, wtedy z pewnością zrozumiałe okaże się, dlaczego gniew znajduje się wśród siedmiu grzechów głównych. Jeśli jednak doświadczenie złości wykorzystamy jako energię do zmiany, jako siłę napędową do naprawienia tego, co nas oburza, wtedy będzie można za św. Tomaszem z Akwinu nazwać ten gniew cnotą. Jeśli odczuwamy gniew, ponieważ nie możemy przejść obojętnie nad brakiem dobra i miłości, nad zaburzonym porządkiem, wtedy ten gniew staje się „święty”.

Może jednak być też tak, że negatywne (nadal nie złe!) uczucia zawładną nami w taki sposób, że swoje reakcje skierujemy przeciw człowiekowi. Może się to objawiać agresją słowną i fizyczną, przemocą, upokarzaniem, obmową, planowaniem zemsty, czy taką pozornie nieszkodliwą ironią, nieuprzejmością. Wtedy z powodu naszych uczuć pozwalamy na powolne uśmiercanie relacji. Zamiast bliskości, tworzymy mury. Zamiast zrozumienia, stawiamy bariery. Zamiast przebaczenia, urażoną dumę. Święty Paweł wskazuje, że można się gniewać. Jest to doświadczenie ludzkie i naturalne. Nie jest grzechem, tak długo jak długo nie prowadzi nas do czynów sprzecznych z przykazaniem miłości, jak długo nie oddziela nas od siebie samych, od drugiego człowieka i od Boga. Grzech niszczy te wszystkie struktury. To dlatego św. Piotr napisze gorące wezwanie, aby być trzeźwym i czuwać. „Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć”. W kontekście naszych rozważań moglibyśmy to wskazanie uznać jako zaproszenie do czujności na to, co czujemy. Jeśli człowiek wie i rozumie, co czuje, to bardziej świadomie i odpowiedzialnie może zareagować. Tym samym prawdopodobieństwo popełnienia grzechu staje się minimalne.

Bóg kocha cię z emocjami

Możliwe, że najbardziej przepełnionymi uczuciami księgami w Piśmie Świętym są Księga Pieśni nad Pieśniami i Księga Psalmów. To w tej drugiej znajduje się szereg ludzkich doświadczeń. Jest tęsknota za Bogiem, żal, miłość, smutek, strach, szczęście, spokój, ulga, trwoga i wiele, wiele innych. Wszystkie te uczucia są szczere i autentyczne, oddają stan ducha i ciała, bliski nam wszystkim. Zresztą całe Pismo Święte obfituje w emocje i uczucia, ponieważ Bóg jest zainteresowany tym, co czujemy. Obchodzą Go nasze przeżycia. W jakimś sensie pragnie, żebyśmy się tym z Nim dzielili. Jest Bogiem, który chce relacji, bliskości. A te, bez okazywania uczuć nie są w pełni prawdziwe. Dlatego tak ważne jest, aby rozpoznawać w sobie uczucia, zwracać na nie uwagę, przeżywać je, wyrażać, pozwalać sobie na nie, aby w konsekwencji móc mieć relację z sobą samym, z Bogiem i z drugim człowiekiem.

Jezus jako człowiek czuł to samo, co my. Wzruszał się (Łazarz), dziwił (scena z Setnikiem), oburzał (wypędzenie przekupniów ze świątyni), bał się (Ogrójec), w ewangelii św. Łukasza możemy przeczytać, że „rozradował się w Duchu Świętym”. Jest pewne, że w żaden sposób nie tłumił swoich uczuć. To może być dla nas wskazówka i zachęta, aby realizować swoje człowieczeństwo w pełni, a nie w częściach. Uczucia są dla nas informacją i mogą być pomocą w rozwoju duchowym. Kiedy otworzymy się na Boga na tyle, by Mu o nich wszystkich opowiadać, będziemy mogli ufać Jemu i innym. Warto mieć przekonanie, że Bóg akceptuje nas z całym bagażem uczuć i emocji, kocha nas niezależnie od tego, czy jesteśmy właśnie w euforii bardzo szczęśliwi, czy też zmagamy się z dojmującym smutkiem. On chce być z nami w obu przypadkach. To od nas zależy, czy odważymy się czuć i być blisko, czy też schowamy się za różnego rodzaju maskami i mechanizmami obronnymi.

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę