Nasze projekty
fot. Harun Benli / Pexels

Najlepszy kurs przedmałżeński. Za free

Choćbym mówił językami ludzi i aniołów, a nie miał niczego pożyczonego i niebieskiego, moje małżeństwo się nie uda…

Reklama

Czym jedziecie do ślubu? Jaki macie wystrój kościoła? Co na pierwszy taniec? Będzie wiejski kącik? Gdybyśmy mieli gwarancję, że małżeństwo które zawrzemy, przeżyje w szczęściu tyle lat, ile razy przyszło odpowiadać nam na te pytania – sukces byłby gwarantowany, a liczba rozstań zerowa. Niestety. Od tego „czym pojedziemy do ślubu”, znacznie ważniejsze jest to, jak będzie wyglądać dalsza podróż. W którą stronę jedziemy? Kto siądzie za kółkiem? Czy będziemy się zmieniać? Co z kolejnymi pasażerami? Sprawa jest o tyle ważna, że składu załogi nie da się zmienić.

W kolorowych magazynach dla nastolatek można znaleźć „quizy zgodności”. Na podstawie udzielanych odpowiedzi, dowiemy się, czy nasz związek ma sens. Wchodząc w dorosłe życie lepiej jednak odłożyć kolorowe quizy i zrobić taki czarno-biały. Gdzie go znajdziemy?

Czytaj także >>> Piłkarski gwiazdor najpierw przyjął chrzest, teraz wziął ślub kościelny!

Reklama
Czas narzeczeństwa postanowiliśmy wykorzystać dla siebie, odkładając sprawy globalne w kąt.

Pierwsza – zła informacja – jest taka, że gotowców nie ma. Nie istnieje lista pytań i wersje odpowiedzi A, B, C i D. Na szczęście jest też druga, dobra informacja. Możemy zrobić go sami. W naszym przypadku było o tyle łatwiej, że trafiliśmy na świetnie przygotowany kurs przedmałżeński. Nie chodzi jednak tylko o cotygodniowe spotkania, a o „zadania domowe”. To nasze odrabianie lekcji, to były jedne z ważniejszych rozmów jakie prowadziliśmy przed ślubem. Jak powinien wyglądać świat, co zrobić by zwyciężyło dobro, kiedy będzie czas na podbój kosmosu i czy sztuczna inteligencja zatriumfuje – losy świata mieliśmy omówione po pierwszych kilku randkach. Czas narzeczeństwa postanowiliśmy wykorzystać dla siebie, odkładając sprawy globalne w kąt.

Na początek piramida

Dla każdego z nas oczywiste jest, że taka hierarchia wartości jaką wyznaje, jest tą słuszną i jedyną. W końcu tworzyliśmy ją przez tyle lat. Bóg, nasza druga połowa, rodzina, przyjaciele, praca, dalsi znajomi, nasze pasje – wszystko to ma swoje miejsce. Skoro kogoś pokochaliśmy, tak świetnie się z nim dogadujemy, spędzamy razem tyle czasu, to logicznym jest, że jego piramida wartości, jest kopią naszej. A pytaliśmy o to? Czy ustaliliśmy naszą wspólną hierarchię wartości, bo na dwie miejsca nie będzie. Jeśli dobrze wejdziemy w struktury tej budowli uda nam się ustalić kim dla nas jest Bóg, co znaczy że w niego wierzymy, czy aby na pewno to samo rozumiemy pod hasłem „nierozerwalność”. Będzie też czas na rozmowę o odcinaniu pępowiny i granicach ingerencji rodziców nasze małżeńskie życie. A także na to co wielu bawi, czyli ile dzieci chcemy mieć. Oczywiście słyszałam, że Boga można rozśmieszyć mówiąc o swoich planach, ale słyszałam też, że ziemia jest płaska. Dowodów na jedno i drugie wciąż brak.

Reklama

Co pakujemy do walizek, a co zostaje

Przyjrzyjmy się wspólnie domom, z których wyszliśmy i ustalmy (wspólnie!), co pakujemy do naszej walizki.

Od czasu sakramentalnego „tak”, to ja w naszej rodzinie odpowiadam za pakowanie walizek. Mój mąż czasem już w podróży dla pewności zapyta „a wzięłaś mi …”. Dobrze nam się tak funkcjonuje. Jednak do tej życiowej podróży warto pakować się razem.

Gdy jesteśmy dziećmi wydaje nam się, że cały świat wygląda tak jak u nas w domu. Każdy tata i każda mama są tacy sami. Z czasem odkrywamy różnorodność zachowań, przyzwyczajeń, stylów życia. Warto zastanowić się, co z naszego rodzinnego domu, zwyczajów, tradycji zabieramy na naszą drogę życia. Liście „do wzięcia” powinna towarzyszyć także ta, która wskaże, co na pewno nie powinno znaleźć się na pokładzie. Ktoś weźmie szacunek rodziców do siebie, a zostawi traktowanie dzieci jak niepoważnych istot. Ustalmy, czy tradycja że w domu mężczyźni i kobiety funkcjonują niczym dwa światy jest warta do zabrania. Przykłady można mnożyć. Przyjrzyjmy się wspólnie domom, z których wyszliśmy i ustalmy (wspólnie!), co pakujemy do naszej walizki.

Reklama

Twoja mapa

„Chcę cię widzieć, chcę cię widzieć”..” na kilka tygodni przed ślubem nuciliśmy przebój Tomka Kamińskiego, to był nasz pierwszy taniec. A wśród „zadań domowych” polecenie, by powiedzieć sobie w pełnej szczerości, co naprawdę widzę patrząc na Ciebie. Ale przecież miłość jest ślepa! – zakrzykną niektórzy. Ślepe może jest pierwsze oczarowanie. Miłość widzi dobrze. A zbyt dobrze i krytycznie patrzy rutyna. Przynajmniej ja tak to widzę, ale wróćmy do obrazu ukochanej osoby. Do tego zadania domowego potrzeba pracy w samotności. Tworzymy mapę drugiej osoby. Spisujemy jej wszystkie zalety i wady, mocne i słabe strony, co ją hamuje i ogranicza. Szukamy tego, w czym jest świetna i tego co powinna zmienić. A na końcu spisujemy jej źródła siły, czyli skąd – naszym zdaniem – bierze moc i energię do działania. Na koniec patrząc sobie w oczy – wino i świece są mile widziane – przekazujemy naszej drugiej połowie ten portret. Ważne, by tworząc go nie myśleć o tym jak na nią wpłyniemy, co osiągniemy, co zmienimy jeśli „narysujemy ją” uwydatniając te wady lub te zalety. Postawcie na szczerość… i delikatność!

Czytaj także >>> Ukazała się w USA, teraz trafia do Polski. Premiera nowej książki o św. Janie Pawle II

Człowiek nie wystarczy

Dotrzymać słów przysięgi, a nie tylko wytrzymać ze sobą przez lata, to nie jest prosta sprawa. Świat wymyślił więc mnóstwo powodów, dla których małżeństwa się rozpadają. Ktoś nie miał niczego pożyczonego, ktoś założył perły, inny złą nogą postawił pierwszy krok w kościele. Zostawmy socjologom i psychologom badanie fenomenu zabobonów i sami też je zostawmy. Hymn o miłości św. Pawła, tak często czytany i cytowany, pokazuje nam dobitnie, że ze swoimi wadami i słabościami, nie jesteśmy zdolni do prawdziwej miłości. Dlatego też nową drogę życia zaczynajmy we troje, a nigdy we dwoje.

To, co po ludzku niemożliwe, z Bogiem staje się realne. Obecność Boga w naszym małżeństwie będzie kluczowa dla naszej relacji mąż-żona

To, co po ludzku niemożliwe, z Bogiem staje się realne. Obecność Boga w naszym małżeństwie będzie kluczowa dla naszej relacji mąż-żona. Warto jednak pamiętać, że Bóg działa także przez ludzi i że cały poczet świętych też mamy po swojej stronie. Dlaczego więc nie skorzystać? My przed ślubem wybraliśmy patrona naszego małżeństwa, choć tu raczej powinna pojawić się liczba mnoga, bo u nas stanęło na Świętej Rodzinie. Stworzyliśmy też listę osób, do których zadzwonimy by prosić o pomoc, gdy w naszym małżeństwie będzie bardzo źle. Są to ludzie, którym oboje ufamy i które rozumieją czym jest nierozerwalność małżeństwa. A czytając wspomniany Hymn o miłości, warto w miejsce miłości podstawić swoje imię. To ćwiczenie pokazuje, że naprawdę potrzebujemy wsparcia z Góry, by prawdziwe kochać.

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę