Rozmówczynią K. Węglarczyk jest Urszula Mela, mama Jaśka, niepełnosprawnego chłopca, który zdobył z Markiem Kamińskim obydwa bieguny. W wywiadzie opowiada o śmierci jednego syna, wypadku drugiego, swojej drodze do wiary i o tym jak Pan Bóg chce uczestniczyć w historii człowieka.
Wiele ważnych rzeczy, które wyjaśnia Ula Mela, znałam już ze swojego doświadczenia. Bardzo budujące więc było dla mnie czytanie o podobnych wnioskach wyciąganych z zupełnie niepodobnych do moich sytuacji, o podobnych refleksjach dotyczących niektórych historii. Mela mówi bardzo szczerze i prawdziwie. Na długo zapadnie mi pewnie w pamięć komentarz do reakcji ludzi na to, co spotkało Ulę w życiu: „Czasem inne kobiety mówią: „Ja bym nie dała rady”. To nie jest prawda. Po pierwsze, nie znamy swojej siły, póki się nie pojawi konieczność jej wykorzystania. Po drugie, siły pojawiają się, gdy są potrzebne. Jest milion historii, które to potwierdzają: ludzie są w stanie przetrwać niesłychane rzeczy”.
To, co najbardziej urzeka w książce, to niezwykła zwyczajność. Dawno nie miałam w rękach wywiadu tak mocno osadzonego w realiach codzienności. Rozmówczyni to kobieta jakich wiele. Nie uważa się za idealną matkę, kobietę-bohaterkę, wzór do naśladowania. Wiedzie proste życie. Oczywiście nie mówię o tym, że historie jak ta zdarzają się często i to nic nadzwyczajnego, ale o tym, że dzięki wierze nawet najbardziej nieprawdopodobne wydarzenia mogą być „do zniesienia” przez zwykłych ludzi. Urszula Mela sama przyznaje, że nawet z najbardziej dramatycznych wydarzeń Bóg potrafi wyciągnąć dobro. Co więcej, jej zdaniem trudne doświadczenia są też czasem potrzebne.
Wywiad czyta się bardzo przyjemnie również ze względu na wykonywany przez Melę zawód psychologa. Podczas lektury czuć, jak wiedza i doświadczenie zawodowe pomagają rozumieć niektóre wydarzenia czy zachowania ludzi. Mela wie też jednak, w którym momencie psychologia nie wystarcza, a trzeba przyjąć coś na wiarę. „Warto spojrzeć na psychologię z dystansu. Jest pożyteczna, ale nie jest Bogiem. Bóg uratował więcej osób niż psychoanalitycy” – mówi Urszula Mela.
Mela chce więc w swoim życiu łączyć te dwie przestrzenie, mimo iż jest to bardzo trudne. Mówi jednak wprost: „Nieraz trafiają do mnie na terapię ludzie tak zagubieni, po takich traumach, że ja tego nie ogarniam. Psychologicznie to są rzeczy za trudne, niemożliwe do naprawienia. A jednak coś się zmienia i widzę w tym cud, rękę boską”.
Przeczytaj również
Jestem przekonana, że w książce „Bóg dał mi kopa w górę” każdy znajdzie coś dla siebie. Nie chcę przez to powiedzieć, że jest to wywiad o niczym, ale że jest to wywiad po trochu o każdym człowieku – to jest po prostu wywiad o życiu. Motywuje, by trwać przy Panu Bogu mimo trudności, bo dzięki Niemu wszystko jest możliwe. Dodaje też odwagi, by Mu zaufać i dać się „kopnąć” – On wie najlepiej, jak poprowadzić historię każdego z nas.