Z bp Michelem Santierem, biskupem podparyskiej diecezji Créteil od 2007 r., rówieśnikiem bł. ks. Jerzego Popiełuszki i ks. Bernarda Brien, rozmawia Anna Wojtas.
Co takiego ujęło Francuzów w ks. Jerzym Popiełuszce, że na południu Francji jego imieniem nazywają ulice i wznoszą pomniki?
– Najprawdopodobniej sprawiło to jego świadectwo trwania przy prawdzie, wierność temu, co reprezentowała „Solidarność” i oczywiście męczeństwo. Niewykluczone, że również to, iż jest Polakiem jak Jan Paweł II, który jest bardzo popularny we Francji. Wielu młodych katolików zostało bardzo poruszonych tym, co się działo w Polsce podczas Światowych Dni Młodzieży. Poza tym, wielu Polaków we Francji podejmuje odpowiedzialność w różnych sferach życia publicznego i Kościoła. Msza, którą będę celebrował 19 października w katedrze w Créteil zgromadzi wielu Polaków, ale również wielu Francuzów, którzy są bardzo przywiązani do bł. ks. Jerzego.
Ksiądz Biskup prowadził diecezjalny proces dotyczący niewytłumaczalnego medycznie uzdrowienia za przyczyną bł. ks. Popiełuszki. Dlaczego właśnie u was to się zdarzyło?
Przeczytaj również
– To jest dość dziwne, bo również w przypadku Jana Pawła II uzdrowiona została francuska siostra zakonna. To uzdrowienie, którego autentyczność badaliśmy, zdarzyło się w szpitalu w Créteil. Ks. Bernard Brien udzielił sakramentu chorych umierającemu na białaczkę panu François Audelan, wyjął obrazek błogosławionego i modlił się nad chorym. Gdy odszedł od jego łóżka, chory spytał „co się stało?”. Potem przeprowadzono wiele badań a lekarze nie stwierdzili śladów białaczki. Okazało się, że kiedy ks. Brien był w Polsce i odwiedził grób ks. Jerzego, odkrył, że urodził się dokładnie tego samego dnia, miesiąca i roku co ks. Popiełuszko. Uznał go za swojego brata-bliźniaka.
W naszej diecezji obecne są polskie zakonnice. Służebniczki śląskie uczą się tu języka francuskiego zanim wyjadą na misje do Kamerunu. Kiedyś zaprosiły mnie do Polski, by odbyć podróż śladami Jana Pawła II. Ponieważ mają też dom zakonny w Warszawie zaprowadziły mnie do parafii św. Stanisława Kostki, gdzie pracował ks. Popiełuszko. Odprawiłem tam Eucharystię, proboszcz pokazał mi sutannę ks. Popiełuszki, jego szaty liturgiczne, ale też zgromadzone w muzeum narzędzia zbrodni. Byłem bardzo poruszony tym, co zobaczyłem, a że pozwolono mi zbliżyć się do grobu, na kolanach modliłem się za swoją diecezję.
Byłem biskupem dopiero od 5 lat i przy grobie ks. Popiełuszki modliłem się, powierzając moją diecezję i całe dzieło ewangelizacji. W mojej diecezji obecni są przedstawiciele 90 narodowości a sami Francuzi są dalecy od wiary. Modliłem się, żeby bł. ks. Jerzy pomógł mi wypełniać wśród nich posługę biskupa.
Trwa proces kanonizacyjny ks. Jerzego. Dlaczego jego życie fascynuje ludzi z różnych stron świata?
– To ktoś, kto przeżywał Ewangelię. W nim nie było nienawiści wobec kogokolwiek. Bardzo konkretnie przeżywał słowa Jezusa: „miłujcie waszych nieprzyjaciół”. Reżim komunistyczny czuł się zagrożony, gdyż ks. Popiełuszko upominał się o prawdę. Walczył o prawdę, ale uniwersalna jest też miłość Chrystusa i drugiego człowieka”.
W pewnym sensie tak, jak św. Maksymilian Kolbe ofiarował swoje życie. Wiedział, że jego życie może być zagrożone, ale kontynuował swoją misję aż do końca. Można sobie postawić pytanie: skąd płynęła ta siła jego przepowiadania, które gromadziło tysiące osób? Skąd ta siła w tak słabym ciele, był przecież słabego zdrowia.
No właśnie, skąd?
– To miłość do Ewangelii sprawiała, że mówił to, co mówił; robił to, co robił – w czasie, kiedy kłamstwo wydawało się panować. To już św. Paweł mówił, że „nosimy skarb w naczyniach glinianych” W Polsce, podobnie jak we Francji kultura jest głęboko związana z wiarą chrześcijańską. W ks. Popiełuszce nie było nacjonalizmu. Oczywiście kochał Polskę, ale przede wszystkim była miłość do Chrystusa.
Wydanie o ks. Jerzym Popiełuszce tworzymy dzięki współpracy z Jego muzeum w Warszawie