Z Agnieszką Porzezińską rozmawia Kobieta Nieziemskich Obyczajów
Kobieta Nieziemskich Obyczajów: Jesteś „przodowniczką pracy”?
Agnieszka Porzezińska: Jestem dobrowolną przodowniczką pracy, bo nie podejmuję żadnej pracy zawodowej, do której nie jestem przekonana. Pracuję z wielką determinacją, wyrabiając wielokrotności normy, kiedy widzę sens swojego działania. Staram się żyć w myśl zasady „rób, to co kochasz”. Powtarzam dzieciom, że nie tzw. „dobre studia” czy „solidna praca” dadzą im szczęście, ale podążanie za swoimi pasjami i ich rozwijanie.
Jestem też przewodniczką w pracy, bo wciąż jestem na etapie, kiedy muszę uczyć dzieci, czym jest praca, jak się do niej skutecznie zabrać i jak ją solidnie skończyć, kiedy można uczynić z niej zabawę, a kiedy potraktować bardzo poważnie.
Przeczytaj również
Praca 12 godzin dziennie to już pracoholizm?
Czasami, ale w moim przypadku to po prostu miłość. Praca zawodowa to dla mnie bardzo ważny, ale jednak jeden z wielu wycinków życia. Pozostaje jeszcze praca na rzecz domu, czyli naszego wspólnego rodzinnego gniazda, praca na rzecz dzieci, by stawały się coraz „pełniejszymi” ludźmi, praca na rzecz relacji małżeńskiej, praca nad sama sobą, by ta relacja małżeńska dawała nam obojgu coraz więcej szczęścia. Patrząc w ten sposób, właściwie ciągle jestem w pracy.
Ile razy zapytano Cię „a co z dziećmi i obiadem”?
Gdy byłam młodą i niedoświadczoną żoną i mamą, najczęściej sama gnębiłam się tego typu pytaniami. Od lat z wielkim wysiłkiem próbuję przestać być perfekcjonistką. Uważam, że to konieczne jeśli własne życie i rodzina mają dawać radość i szczęście. Często zdarza się, że to ja zadaję pytanie: „Dzieci, gdzie idziemy na obiad?”.
A czy nie dręczą Cię wyrzuty sumienia, że za dużo pracujesz?
Mam wyrzuty sumienia, że za mało dbam o siebie, że nie daję córkom w tym względzie dobrego przykładu. Od kilku lat próbuję wygospodarować dwie godziny w tygodniu na sport i nie mogę, bo zawsze jakieś sprawy wydają mi się ważniejsze. Zawodowo chciałabym robić rzeczy wielkie, ale wiem, że gdyby te wielkie rzeczy działy się kosztem rodziny, nie dawałaby mi wielkiej satysfakcji.
Dziś sporo mówi się o równouprawnieniu zawodowym – od kwestii równych płac niekórzy przechodzą do opinii, że powinno dojść do rónouprawnienia w zatrudnianiu i w rodzajach wykonywanych zawodów. Czy są dziś jeszcze prace typowo kobiece i męskie? Co sądzisz o tym podziale?
Oczywiście, że są, na przykład te, które wymagają dużej siły fizycznej. Ja jej nie mam. Lubię czuć się słabą kobietą przy boku silnego mężczyzny. Nie ciągnie mnie do huty, kopalni, wylewania asfaltu. Nie lubię dźwięku wiertarki udarowej. Siłą kobiety jest jej świadomość siebie i poczucie własnej wartości.
Ale praca jest dla Ciebie ważna
Bardzo ważna. Oczywiście jeśli mowa o pracy zawodowej. Wszelkie inne prace wykonuję, bo po prostu wiem, że trzeba je wykonać. Nie zastanawiam się, czy mi się chce. Chcenie do działania na szczęście nie jest potrzebne. Praca zawodowa jest dla mnie ważne, bo pomaga mi się rozwijać, pomaga oddawać światu złożone we mnie talenty. Mam nadzieję, że choć w minimalnym stopniu czyni odbiorców mojej „twórczości” bardziej świadomymi, może szczęśliwszymi ludźmi. Ale jest jeszcze jeden aspekt. Uważam, że pracując zawodowo, daję moim dzieciom dobry przykład. One widzą, że nawet gdy mi się nie chce, to działam. Bez męczących wykładów chłoną znaczenie słów: pracowitość, solidność, motywacja, zobowiązanie.
Co poradziłabyś zapracowanym mamom?
Aby zgodziły się na swoje życie, zrezygnowały z perfekcjonizmu i dobrze ustawiły priorytety – gdy rodzina jest na pierwszym miejscu, żadna praca nie stanowi zagrożenia. Wystarczy znaleźć kilka miejsc z obiadami domowymi na wynos. Nie wolno też tracić pogody ducha. I pamiętajcie o czułości dla najbliższych!
Dziękuję za rozmowę
Poznaj inne „Kobiety z wiatrem we włosach”. Przeczytaj także: ↓
Dorota Łosiewicz
Nawet kiedy o 5 rano idę na rozmowę to naprawdę biegnę w podskokach przez korytarz, bo ja po prostu to lubię