Ani upał, ani słabe nagłośnienie w mediach nie przeszkodziły. Do Warszawy, z całej Polski zjechały osoby, którym zależy na rodzinie. Najpierw, w samo południe, w kościele św. Anny na Krakowskim Przedmieściu odprawiona została Msza Święta. Potem tłum ruszył na Rynek Mariensztacki. Dopiero teraz można było ocenić, ile osób bierze udział w manifestacji. Demonstrujący nieśli ze sobą biało-czerwone flagi i transparenty z napisami: "Ręce precz od naszych dzieci!" i "Sex edukacja szerzy lewicowe kłamstwa". Wielokolorowy tłum przeszedł m.in. ulicą Bednarską, która przypominała ludzką rzekę. Głowa przy głowie.
– Wiedziałam, że będzie tu sporo moich znajomych z rodzinami, ale ten tłum całkiem mnie zaskoczył. To super! Niech władze zobaczą, ile osób tu przyszło. Niech zobaczą, że nam zależy na przyszłości naszych dzieci. – powiedziała nam Agnieszka, mama trójki dzieci.
Organizacje prolife zorganizowały niedzielny protest w odpowiedzi na działania Ministerstwa Edukacji. W lipcu minister Joanna Kluzik-Rostkowska zapowiedziała przygotowanie, jeszcze przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego 2015/2016, materiałów dla nauczycieli prowadzących zajęcia z wychowania do życia w rodzinie. Z zapowiedzi wynikało również, że MEN chce powołania zespołu ekspertów, który zajmie się zmianami w podstawie programowej nauczania tego przedmiotu. Szefowa resortu mówiła, że badania przeprowadzone przez Instytut Badań Edukacyjnych wskazują, że zdaniem zdecydowanej większości rodziców, takie zajęcia są ważne i oczekują oni, że szkoły będą je prowadziły.
Przeczytaj również
W niedzielę kilkadziesiąt tysięcy osób postanowiło odpowiedzieć Kluzik – Rostkowskiej. – Jesteśmy tu, żeby dać znać, że zależy nam na bezpieczeństwie naszych dzieci i na tym, żeby szkoła była przyjazna rodzinie. Musimy być czujni, bo zmiany są wprowadzane małymi kroczkami – metodą salami – plasterek po plasterku, żebyśmy się nie zorientowali. – mówią Jarek i Ania, rodzice trójki dzieci.
Organizatorzy manifestacji w wydanym oświadczeniu zaprotestowali przeciwko zmianom podstawy programowej dotyczącej wychowania do życia w rodzinie. Ich zdaniem są one podyktowane "intencją wprowadzenia narzucanych nam z zewnątrz elementów kontrowersyjnej seksedukacji, zgodnej z tzw. standardami WHO i postulatami środowisk LGBTQ".
Do Warszawy na manifestację przyjechały tysiące rodziców, którzy nie chcą dopuścić do tego, żeby robić krzywdę ich dzieciom. Te tysiące rodzin tutaj to powinien być początek – potrzebny jest masowy ruch w całej Polsce, który powstrzyma deprawatorów – mówi Mariusz Dzierżawski z Fundacji Pro prawo do życia. – Spotykamy się, żeby powiedzieć "NIE" maniakom seksualnym, którzy chcą uzależnić dzieci w szkołach od seksu. Wypierają się tego, ale prawdę znajdziemy w dokumentach, na przykład w standardach edukacji seksualnej w Europie, które Ministerstwo Edukacji popiera, w sprawozdaniach ministerialnych, które mówią o współpracy z PONTONEM i innymi deprawatorami. Prawda jest dostępna, choć dosyć trudno. Prawda jest zatrważająca – dodał.
Po dojściu na Mariensztat tłum rozlał się po całym rynku, przyległych uliczkach i skwerach. Tu dopiero rozpoczęła się właściwa część manifestacji. Wtedy, ze sceny zaczęły padać słowa, które zebrany tłum oklaskiwał. – Zło i kłamstwo obrały sobie za cel edukację i szkołę, a w nich – nasze dzieci. Jak to często bywa, zło przedstawia się jako dobro – udaje, że walczy ze złem: z nierównością, z dyskryminacją, przemocą, zwodzi umysły i deprawuje dusze kłamstwami. – mówił wprost Grzegorz Strzemecki, z Obywatelskiej Inicjatywy Rodzin, jeden z organizatorów manifestacji. – Szkoły mają uczyć o pseudorodzinach i wtedy będą światopoglądowo neutralne – tak mówi ZŁO! Ta rzekoma światopoglądowa neutralność ma swoją nazwę: to jest ideologia gender.- dodał Strzemecki.
Pojawił się także głos z zagranicy. – W Wielkiej Brytanii edukacja seksualna przez lata powoli wślizgiwała się do szkół. Teraz ten trend znacznie przyspieszył i niemal każda szkoła w naszym kraju uczy tego przedmiotu – mówiła do zebranych Antonia Tully – z Towarzystwa Ochrony Dzieci Nienarodzonych (SPUC) – pozawyznaniowej organizacji, która działa na rzecz obrony życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci. Według brytyjskiej działaczki, Wielka Brytania ma prawdopodobnie najbardziej szkodliwą edukację seksualną na świecie.
– Znam rodziców, których małe dzieci wierzą w Świętego Mikołaja, a w szkole pokazuje się im bajki, filmy pokazujące stosunki seksualne. My, jako rodzice, powinniśmy protestować o wiele wcześniej, przed wprowadzeniem takich lekcji. Polsko! Nie powielaj naszego błędu! Musicie protestować już teraz! Protestujcie teraz w obronie waszych dzieci! Oczy całego świata były skierowane na was 16 października 1978 roku i oczy całego świata patrzą na was teraz, poprowadźcie nas w obronie wartości! – dodała Tully.
– Wierzę, że każdy zwykły rodzic ma wpływ, ma coś do powiedzenia. Angażujmy się w życie szkoły, wybierajmy dobrych reprezentantów do samorządów i do Sejmu. Musimy mówić głośno o tym, co nas niepokoi – powiedział nam Karol, jeden z uczestników manifestacji.
Organizatorem wydarzenia było 26 organizacji prorodzinnych, m.in. Polska Federacja Ruchów Obrony Życia i Fundacja Pro-Prawo Do Życia.