Nasze projekty

Między wczesnym a późnym macierzyństwem

Gdy mówię, że mam czworo dzieci, to dla mnie więcej niż bym powiedziała, że jestem laureatką nagrody Grammy. Dla mnie to po prostu spełnienie marzeń.

Reklama

Czy decyzja o urodzeniu pierwszego dziecka w okolicy czterdziestki wynika z braku czasu na pieluchy i chęci zrobienia oszałamiającej kariery zawodowej? Oczywiście, bywa i tak. Bywa też, że zajście w ciążę i urodzenie zdrowego dziecka przez starszą matkę jest w ogóle niemożliwe. Rzeczywistość jest jednak (na szczęście) bardziej skomplikowana, a na życiowe decyzje kobiet składa się bardzo wiele przyczyn.

Temat ten został szeroko poruszony w tygodniku „Gość Niedzielny”. W artykule, pt. „Między wczesnym a późnym macierzyństwem” znajduje się wiele ciekawych wypowiedzi kobiet, którym nie obca jest zawrotna kariera zawodowa oraz specjalistów medycznych.


Tylko dla Stacja7.pl specjalna rozmowa Agaty Puścikowskiej z Anetą Liberacką, dyrektor i redaktor naczelną Stacji7.pl


Agata Puścikowska: Dlaczego tak wcześnie zdecydowałaś się na dziecko?

Reklama

Aneta Liberacka: Wcześnie? Ja marzyłam o dzieciach od zawsze. Nie uważałam, że to jest wcześnie. Wręcz przeciwnie, byłam pewna, że czas mi za szybko ucieka. Kiedy miałam 22 lata, byłam przekonana, że dawno dojrzałam do macierzyństwa. Potem nie mogłam zajść w ciąże i jeszcze bardziej z dnia na dzień tego dziecka pragnęłam.

Najtrudniejsze momenty początków macierzyństwa?

Pewnie takie momenty były. Tyle, że ich się nie pamięta. W ogóle nie umiem teraz już mówić w kategoriach problemów np. o niewyspaniu, pracach, które trzeba wykonać przy małym dziecku, bólu piersi, czy może jakimś niedostatku materialnym (byliśmy studentami, gdy urodził się Jaś). To wszystko było też piękne.

Reklama

Taką chwilą, którą zapamiętałam, jako wielkie i trudne przeżycie, był pierwszy „wypadek” Jasia. Miał niespełna rok, woziłam go w „sali zabaw” (jeszcze wtedy w akademiku) jakimś samochodzikiem, gdy inny chłopiec w nas wjechał, tak, że nie zdążyłam złapać Jasia i uderzył głową o podłogę. Stracił na chwilę przytomność. To był dla mnie taki wstrząs, że nigdy tego nie zapomnę. Pierwszy raz zrozumiałam, że można odczuwać ból fizyczny, w momencie gdy coś się dzieje drugiemu człowiekowi. Ta kruchość małego dziecka, jest największą troską rodziców. Strach o to, żeby dobrze odczytać objawy, zrozumieć rodzaj płaczu, odsunąć niebezpieczeństwa. Dopilnować.

Co zyskałaś jako młoda mama?

Duma, to jest chyba najbardziej szczere słowo, jakie mogę w tej sprawie powiedzieć. Po ślubie, który się odbył na trzecim roku studiów, nosiłam obrączkę tak, żeby wszyscy ją widzieli a moje nowe nazwisko recytowałam z największym namaszczeniem. Byłam zwyczajnie dumna, że jestem żoną. Gdy zaszłam w ciąże, poza tym, że było to dla mnie z niczym nie porównywalne szczęście (leczyłam się  kilka miesięcy, żeby zajść w ciążę), stałam się po prostu dumną kobietą.  Poczułam, że to wszystko ma naprawdę wielki sens. Najpiękniejsze zdanie jakie pamiętam z tej mojej młodości, o której rozmawiamy, to: mam trzech synów. Uważałam, że gdy to mówię, to jest więcej niż bym powiedziała, że jestem laureatką nagrody Grammy. Dla mnie to było po prostu spełnienie marzeń.

Reklama

Między wczesnym a późnym macierzyństwem

Z perspektywy czasu: czy to była dobra decyzja i dlaczego tak?

Nie traktuję tego w kategoriach decyzji. To było i jest życie. Naprawdę ani ja ani mój mąż, nigdy nie zastanawialiśmy się nad tym, kiedy jest dobry czas na dzieci. Czy musimy najpierw skończyć studia, znaleźć pracę, potem się w niej utrzymać a może jeszcze przed narodzeniem dziecka awansować… Nie było takich rozmów, ani nawet takich myśli. Gdy się spotkaliśmy, wiedzieliśmy oboje, że chcemy być razem i mieć dzieci. I oboje nie mogliśmy się tego doczekać. Pewnie to nieco przerażało naszych rodziców, myśleli, że jesteśmy zbyt młodzi, że sobie nie poradzimy, że może to wszystko zbyt pochopne… Z perspektywy widać, że lepiej nie można było.

Podobnie było z adopcją Madzi, wszyscy pytali, czy to dobra decyzja, czy jesteśmy pewni… A nawet czy nie upadliśmy na głowę, że mając troje dzieci, chcemy adoptować kolejne. Nie, nie upadliśmy na głowę. Myślę, że taki był plan. Nawet nie nasz. My jesteśmy tylko realizatorami, asystentami w wielkim Bożym Planie. Wiemy, że wszystko zawdzięczamy Bogu, i że wszystko co mamy od Niego pochodzi.

Czasem marzenia ludzi o dużej rodzinie określa się jako brak fajniejszego pomysłu na życie i podchodzi do tego z brakiem szacunku a wręcz pogardliwie. Rodzina wielodzietna w Polsce nie jest synonimem sukcesu.  Otóż dla nas jest. Chcieliśmy mieć dużą rodzinę i zawsze uważaliśmy, że cała reszta, inne sprawy w życiu, to są tylko dodatki. Ozdobniki.

Wyobrażasz sobie siebie jako 40-letnią mamę pierwszego dziecka?

Myślę, że macierzyństwo, ciąża, poród to coś niesamowitego w każdym wieku. To cud. Pewnie inaczej się trochę przeżywa, gdy jest się młodym a inaczej gdy starszym. Wyobrażam sobie siebie w tej sytuacji. Myślę, że byłoby mi zdecydowanie trudniej. Nie mam już tyle siły ale to byłoby też cudownie. Koleżanka ze studiów, z mojego roku ma córkę (22 lata) i syna (20 lat) i trzy lata temu urodziła synka, bo bardzo chciała jeszcze raz przeżyć ten etap macierzyństwa ale jakoś bardziej dojrzale. Myślę, że to się trochę różni, świadomość i dojrzałość jest inna ale w każdym przypadku jest pięknie.

Jak udało ci się zrobić karierę z czwórką dzieci?

Nasza – moja i mojego męża – tak zwana kariera, realizowała się sama, wbrew naszej woli. To nasze dzieci ukształtowały nas i naszą karierę. Tylko dzięki nim mamy, to co mamy.

Jeśli dziś młodzi ludzie mają obawy, że nie udźwigną odpowiedzialności za rodzinę, że skończy się czas beztroski, szaleństwa, możliwości. Odpowiadam kategoryczne NIE! Młode rodzicielstwo (młode w granicach rozsądku) daje właśnie te wszystkie możliwości. Nic bardziej nie czyni człowieka zmotywowanym do pracy, kariery, bycia najlepszym specjalistą, profesjonalistą w swoim zawodzie, jak to, że ma się dla kogo te wszystkie rzeczy robić.

Kiedyś, pracując w korporacji,  wygrałam konkurs na kierownika projektu, ze względu na to, że byłam wśród kandydatów najlepiej zorganizowana. Ja inaczej nie mogłam, życie mnie samo nauczyło tej organizacji. Dzieci mnie tego nauczyły. Mój mąż jako pierwszy wyjeżdżał zakładać na całym świecie oddziały firmy, w której wtedy pracowaliśmy, ponieważ był najbardziej odpowiedzialnym facetem w całym departamencie.

Między wczesnym a późnym macierzyństwem

Uważam, że młodzi rodzice, to najbardziej zmotywowani, najlepiej zorganizowani i najbardziej odpowiedzialni pracownicy.

Jeśli więc mówimy o mojej pracy w kategoriach jakiejś kariery, to naprawdę z pełną odpowiedzialnością i bez jakiejkolwiek kokieterii mówię, że wszystko co zawodowo osiągnęłam w życiu, zawdzięczam mojemu mężowi i moim dzieciom.

Nie wiem, gdzie byłabym teraz, gdybym odłożyła macierzyństwo na później. Wiem, że to właśnie dzięki moim dzieciom, jestem w tym miejscu. Dzięki nim pracuję, rozwijam się i mam nadzieję robię dobre rzeczy. To one gdy były małe, uczyły mnie pracowitości, odpowiedzialności, ustawiania priorytetów. Gdy już poszły do przedszkola, szkoły, uczyły mnie wysokiego poziomu organizacji, logistyki, planowania. Gdy dorastają uczą mnie, jak cieszyć się z tego wszystkiego, jak nie “odlecieć” i wciąż czuć się młodą, jak łapać ich język i całą tę nowoczesność, która tak gna. Wiele razy w mojej pracy są dla mnie inspiracją. Większość projektów, które realizuję prowadząc portal stacja7.pl, powstała jako odpowiedź na ich potrzeby. Przy okazji mam nadzieję, że też na potrzeby ich rówieśników. To oni są odbiorcami, to dla nich chcę, żeby treści, które publikujemy były dobre, mądre, niosły dobre wartości i przesłanie. To moje dzieci mnie tu doprowadziły i mam nadzieję, że są ze mnie dumne, tak jak ja z tego, że jestem ich mamą.

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę