Nasze projekty
Obraz Anastasia Gepp z Pixabay

Matczyne zwierzenia Dominiki Szczawińskiej

„Im mniej w życiu dziecka religii, tym lepiej” – zacytował mój znajomy (dodajmy wierzący i praktykujący tata wzór!), swojego znajomego zakonnika, dominikanina. A ja pytałam go tylko o radę, jak mam opanować na niedzielnej Mszy Świętej moje ukochane i doprowadzające mnie do szału dziecko. W reakcji na jego słowa najpierw się roześmiałam, później zawstydziłam, wreszcie zapytałam błyskotliwie: „Jak to?!”. Odpowiedź była krótka i niezachęcająca do dalszej dyskusji: „Żeby się nie zraziło”.

Reklama

„Oj tam, oj tam” – mogłabym powiedzieć, gdybym w mniej kobiecy i emocjonalny sposób patrzyła na całą sytuację. Ależ nie! Dla mnie sprawa wzorowego wprowadzenia mojej córki w świat wiary, to rzecz ważna, więc wylałam przed rozmówcą całe serce: że przecież trzeba dziecku mówić o Bogu, trzeba się razem modlić, trzeba tłumaczyć Pismo Święte, uczyć co dobre, co złe, że Kościół to miejsce dla całej rodziny, a Pan Jezus powiedział przecież: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie”, a my nie pozwalamy, a jak pozwalamy, to i tak nie stwarzamy dzieciom warunków, że by taką na przykład Mszę Świętą wytrzymały…

Oj, ileż ja się nagadałam na ten temat. I nic! Od mnogości słów moje myśli wcale nie stały się jaśniejsze, a dziwna rada, że im mniej religii, tym lepiej, jeszcze bardziej mnie niepokoiła. Już miałam uporać się z tym nieprzyjemnym uczuciem za pomocą ataku, takiego zakamuflowanego w chytrym pytaniu, że może w takim razie już na samym początku postanowić, że poczekamy, aż dziecko dorośnie i samo sobie wybierze, czy chce wierzyć, i w co. Na szczęście zreflektowałam się. Przecież rozmawiam z człowiekiem, który chce, by jego dzieci wierzyły w Boga, a i cytowany dominikanin chyba nie strzela do własnej bramki, rzucając takie dobre rady. Co więc mają na myśli? Co tak naprawdę chcą ograniczyć?

 

Reklama

Tata wzór widząc, że nie daję za wygraną postanowił po męsku zakończyć rozmowę i powiedział:

 
„Trzeba uważać, żeby to całe gadanie nie zniekształciło obrazu Boga w naszych dzieciach. Bo dziecko wierzy w sposób naturalny, a jeżeli wychowuje się w wierzącej rodzinie, to czy śpi, czy czuwa, wiara jego też wzrasta.”

 

Zabrzmiało mądrze, biblijnie, ciekawie… gdyby tak jeszcze dało się to od razu przełożyć na prozę życia.

Reklama

 

Matczyne zwierzenia Dominiki Szczawińskiej

Reklama
Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę