Nasze projekty

Ile kosztuje dziecko?

W 2012 r. ekonomiści z Centrum Adama Smitha obliczyli, że dziecko do 20. roku życia kosztuje rodziców ok. 180 tys. złotych. Wydatki na kolejne dzieci są nieco niższe: drugie to 80 proc. kosztów pierwszego, a trzecie i kolejne - 60 proc. Jaki stąd wniosek? Najbardziej opłaca się mieć minimum troje dzieci.

Reklama

Co jakiś czas w prasie pojawiają się wyliczenia kosztów związanych z utrzymaniem dzieci. Podawane tam kwoty jeżą włosy na głowie bezdzietnych i wywołują okrzyki niedowierzania z ust rodziców. Są tacy, którzy prowadzą własne wyliczenia i chętnie dzielą się nimi w internecie, ale w większości rodzice zapytani choćby o to, ile wydali na pieluchy jednorazowe, odpowiadają, że nawet nie chcą wiedzieć.

Nieznajomość ekonomicznych kosztów utrzymania dziecka, podobnie jak nieświadomość tego, co nas czeka po pojawieniu się potomka, to błogosławiona niewiedza, dzięki której gatunek ludzki trwa.

Na pewno najwięcej wydajemy na pierwsze dziecko. Nie dość, że musimy kupić całą wyprawkę, o ile nie odziedziczymy wielu rzeczy po dzieciach krewnych i znajomych, to jeszcze padamy ofiarą specjalistów od marketingu.

Reklama

Świeżo upieczeni rodzice dadzą sobie wcisnąć prawie wszystko, jeśli tylko zostaną przekonani, że jest to niezbędne dla zdrowia i szczęścia ich potomka, a potem upychają po kątach aparaturę do sterylizacji butelek, którą z powodzeniem zastępuje garnek z wrzątkiem.

Nasze drugie dziecko, które jest tej samej płci co pierwsze, pozwoliło sporo zaoszczędzić na wózku, łóżeczku, ubraniach i zabawkach, jednak czasem kupuję mu coś nowego, dręczona przekonaniem, że „dodzieranie” wszystkiego po starszym bracie skrzywi mu psychikę. Na razie krzywi tylko usta, gdy okazuje się, że „mam coś dla ciebie” oznacza nową koszulkę, a nie klocki Lego z najnowszego katalogu. Nasze trzecie dziecko, cóż, z nowych rzeczy ma głównie to, co dostało w prezencie od znajomych. Ubrań ma niewiele, bo muszą się zmieścić w jednej szufladzie, a edukacyjne zabawki stymulujące rozwój i rozwijające zmysły nie wydają się nam tak niezbędne jak przy pierworodnym. I wiecie co jest najlepsze? Wcale nie wydaje się być nieszczęśliwy z powodu tych niedostatków.

Ciągle mówi się o wydatkach, a ciekawa jestem, czy ktokolwiek policzył oszczędności związane z pojawieniem się dziecka. Można zaoszczędzić na kinie (nowe filmy obejrzymy w telewizji rok czy dwa lata później), nowych ciuchach (i tak zaraz będą poplamione mlekiem, niech już lepiej ulewa na stare), wieczornych wyjściach (na pierwszym etapie szczyt rodzicielskich marzeń to wykąpać, nakarmić i samemu pójść spaaaaać!) czy egzotycznych wakacjach (z małym dzieckiem najwygodniej jechać do babci). Czysty zysk!

Reklama

A tak całkiem serio. Koszty związane z dzieckiem to nie tylko pieniądze – to także zarwane noce, czuwanie przy chorym, niepokoje i dylematy, trudne wybory, wieczne zmęczenie i niedoczas,  zdenerwowanie, irytacja, poczucie bezsilności, konflikt pokoleń. Tego wszystkiego nie da się przeliczyć na żadną walutę.

 

Co dostajemy w zamian?

Reklama

 

  • Radość, kiedy na nasz widok uśmiecha się promiennie.
  • Wzruszenie, gdy śpi spokojnie, a delikatne rzęsy rzucają cienie na brzoskwiniowe policzki.
  • Szczęście, gdy wtula się w nas i szepcze „kocham cię”.
  • Czar wspomnień, gdy czytamy razem baśnie z naszego dzieciństwa.
  • Dumę, gdy recytuje wierszyk na przedszkolnym przedstawieniu.
  • Przyjemność z pokazywania mu świata, z dzielenia się swoimi pasjami.
  • Usprawiedliwienie dla oglądania filmów rysunkowych i dla udziału w grach i zabawach, z których oficjalnie dawno wyrośliśmy.
  • Niedowierzanie, że dopiero co sami uczyliśmy się tabliczki mnożenia.
  • Satysfakcję z rozmowy z rozsądnym młodym człowiekiem.
  • I – oczywiście! – upragnioną szklankę wody na starość.

 

Gdybyśmy zamiast na dziecko zdecydowali się na zakup luksusowego auta, po 20 latach byłby to już grat. Tymczasem po 20 latach naszej troski, zaangażowania i inwestowania, w życie wkracza wspaniały młody człowiek, nasze szczęście, duma, źródło nieustającego niepokoju i fundusz emerytalny w jednym.

 

 

Dorota Smoleń – dziennikarka, redaktorka, blogerka, koordynatorka akcji charytatywnej „Macierzyństwo bez lukru”. Żona, matka trzech chłopców.

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę