Nasze projekty

Niedosyt po Rio

Gdy papież opuszczał Brazylię, zostałem z niedosytem. Zostałem z obawą. Niedosytem, bo mam poczucie, że wiele słów do mnie nie dotarło. Chcę teraz odszukać wszystkie przemówienia, przeczytać, zakreślić, zapamiętać. Nie chcę czytać streszczeń, nie chcę karmić się prasowymi nagłówkami, które - jak widzę z przerażeniem - bardzo manipulują czytelnikiem.

Reklama

Łatwo w te dni było zachwycać się Franciszkiem. Siła słowa, pokora gestów, chęć dialogu i autentyczne świadectwo papieża porywały nawet zdystansowanych katolików. Każdy mógł znaleźć swój cytat i uważać, że to właśnie stanowiło istotę papieskiego przesłania. Jednak dla mnie –  centrum leżało zupełnie gdzieś indziej. 

 

Uświadomiłem to sobie mniej więcej w połowie tegorocznych Światowych Dni Młodzieży: droga Piotra jest zawsze drogą na krzyż i każdy papież wezwany jest do wejścia na drogę męczeństwa. Od tego momentu, nawet, gdy widziałem tańczące tłumy czy słyszałem ochrypłe od krzyku gardła, zdumiewałem się prostym, zbitym z dwóch desek krzyżem-pielgrzymem. To było dla mnie centrum, przy którym młodzi chcieli się spotkać, by uwielbić Ukrzyżowanego. Mimo że to „głupstwo dla świata”, Brazylia ponownie w te dni stała się ziemią krzyża. Ponownie, bo pierwsza nazwa Brazylii to właśnie „Terra de Santa Cruz”.

Reklama

 

Niedosyt po Rio

Franciszek chce dialogu nie tyle ze światem, ile z każdym człowiekiem – nie boi się tłumu, jest blisko, nie tworzy barier.

Reklama

 

I, jak pisałem na początku jego pielgrzymki, nie zrobi nic takiego, przez co mógłby przysłonić sobą Jezusa. Tak też było w te dni. Był hojnym siewcą, nie marnował ani chwili. Uczył mnie sobą jak być kapłanem i – jestem mu za to szalenie wdzięczny.

 

Reklama

Gdy papież opuszczał Brazylię, zostałem z niedosytem. Zostałem z obawą. 

 

Niedosytem, bo mam poczucie, że wiele słów do mnie nie dotarło. Chcę teraz odszukać wszystkie przemówienia, przeczytać, zakreślić, zapamiętać. Nie chcę czytać streszczeń, nie chcę karmić się prasowymi nagłówkami, które – jak widzę z przerażeniem –  bardzo manipulują czytelnikiem.

 

Niedosyt wzrastał szczególnie przy obserwacji polskich mediów, w których Franciszek był „wielkim nieobecnym”. Pomijam materiały o teczce, ręcznie opuszczanych szybach w samochodzie i braku wygód podczas długiego lotu. Ciężko było usłyszeć Polakom w te dni słowa papieża.

Pokazano nam ornament, zasłonięto fundament.

 

Dopiero gdy przestrzegał kapłanów i biskupów przez grożącym im niebezpieczeństwami klerykalizmu, wzywał do „rabanu” lub należnego szacunku do homoseksualistów, wrócił na „paski” telewizji informacyjnych.

 

Niedosyt po Rio

Zostałem z obawą, czy przypadkiem prestiż powierzenia ŚDM Kościołowi w Polsce nie przyćmi słów papieża.

 

Potrzebujemy dni i miesięcy, by w naszych grupach, parafiach, wspólnotach wracać do papieskiego przesłania. Wszyscy, świeccy i duchowni musimy zrozumieć, co chciał powiedzieć w te dni Duch do Kościoła. Dziś jednak rodzi się tylko taka smutna refleksja: zostawiliśmy Rio, by być już jedną nogą w Krakowie. Za szybko. 

 

Mój plan na ten tydzień jest prosty: szukam oryginalnych tekstów przemówień, drukuję, biorę ołówek  – podkreślam, markerem zaznaczam zdania kierowane właśnie do mnie. Tylko tak nie zmarnuję czasu jaki ofiarował mi papież.

 

 
 

 

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę