Nasze projekty

ONZ zajmie się losem prześladowanych chrześcijan?

Rada Bezpieczeństwa ONZ ma dziś po raz pierwszy w swej historii zająć się sytuacją chrześcijan i innych mniejszości na Bliskim Wschodzie

Reklama

 Posiedzenie zwołał kierujący obecnie pracami Rady francuski minister spraw zagranicznych Laurent Fabius.

 

Biskup Marc Stegner, który jako jeden z pierwszych alarmował francuską opinię publiczną w sprawie losu wyznawców Chrystusa w Iraku po upadku reżimu Saddama Husajna, ujawnił, że o zajęcie się tą sprawą prosił Francję patriarcha chaldejski Louis Sako, przekonany, że ONZ powinna się zmobilizować i przyjść im z pomocą.

Reklama

O zwołanie Rady Bezpieczeństwa apelowali też do francuskiego rządu przedstawiciele świata kultury, w tym pisarz Jean d’Ormesson. Jeden z sygnatariuszy apelu, wydawca Jean-François Colossimo nie ma jednak złudzeń co do skuteczności działań ONZ. Jego zdaniem Rada Bezpieczeństwa „w najlepszym wypadku zajmie pryncypialne stanowisko”, jednak nie zmieni to niczego w sytuacji chrześcijan, prześladowanych przez Państwo Islamskie. Ich sytuacji nie poprawiły nawet bombardowania pozycji islamistów przez walczącą z nimi międzynarodową koalicję. – Nikt w ONZ nie chce wysłać sił lądowych do Iraku i Syrii. To spotkanie będzie znakiem niemożności przyjścia z pomocą chrześcijanom wschodnim przez wspólnotę międzynarodową – przewiduje Colossimo.

Wątpliwości co do skuteczności francuskiej inicjatywy wyraża też Marc Fromager, kierujący francuskim oddziałem Pomocy Kościołowi w Potrzebie. Jego zdaniem ewentualna deklaracja Rady Bezpieczeństwa nie przyniesie żadnego skutku. Niemoc wspólnoty międzynarodowej bierze się bowiem z głębokich podziałów nt. polityki wobec Iraku i Syrii. – Nawet działania Francji nie są jasne. Chcąc obalić Baszara el-Asada w Syrii, podporządkowuje się ona interesom Arabii Saudyjskiej i Kataru oraz zraża do siebie Iran. Tymczasem Państwo Islamskie jest zbrojnym ramieniem sunnizmu w tym regionie – zauważa Fromager.

Frédéric Pichon, specjalista ds. Syrii jest przekonany, że „ONZ nie zdecyduje się na interwencję wojskową w obronie chrześcijan wschodnich”. Dyplomacja francuska jest bowiem „więźniem swego zaangażowania przeciwko Asadowi; nie może wiec nic zrobić w Syrii dla chrześcijan, którzy są padają ofiarą przede wszystkim Państwa Islamskiego”.

Reklama

Zauważa on, że francuskie MSZ zaczęło przejmować się losem chrześcijan dopiero po zajęciu irackiego Mosulu przez Państwo Islamskie latem ub.r. – Nie przypominam sobie, by protestowało przeciwko okrucieństwom, jakim byli poddani w Syrii, np. w Maalouli we wrześniu 2013 r. czy w Kessab zeszłej wiosny. Dodam, że chrześcijanie wschodni są ofiarami wahabizmu, jego głębokiej pogardy dla innych. A o tym nie będzie mowy na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa – zaznacza Pichon.

Dyrektor Oeuvre d’Orient – dzieła pomocy chrześcijanom wschodnim, prał. Pascal Gollnisch podkreśla, że posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ma na celu jedynie wymianę poglądów, z udziałem m.in. patriarchy Sako, i nie jest przewidziane, że zakończy się głosowaniem jakiegoś tekstu na ten temat.

Według niego kluczowym problemem, którym powinna zająć się Rada Bezpieczeństwa jest oczywiście prześladowanie chrześcijan w Iraku i Syrii. – W Iraku koniecznie trzeba podjąć kroki w celu szybkiej neutralizacji pierwszej przyczyny prześladowań, czyli Państwa Islamskiego, i umożliwić wypędzonym [przez nie] powrót do domów. Trzeba działać szybko. Potem trzeba będzie się zająć zapewnieniem bezpieczeństwa na równinie Niniwy, w czym może odegrać rolę ONZ – tłumaczy prał. Gollnisch.

Reklama

W Syrii – jego zdaniem – problem jest szerszy niż obecność Państwa Islamskiego. Potrzebna jest tu międzynarodowa inicjatywa dyplomatyczna mająca na celu nie tyle „rozwiązanie problemu syryjskiego”, ile – przynajmniej na początku – „przerwanie konfliktu”. Ważne jest tu „wznowienie dialogu z Rosją”, bez której postęp w tej dziedzinie „będzie trudny” – zauważa duchowny.

Oprócz krytycznej sytuacji w Iraku i Syrii, prał. Gollnisch zauważa, że bliskowschodni chrześcijanie stają wobec dyskryminacji natury konstytucyjnej, prawnej i administracyjnej. – Państwa, w których oni żyją, koniecznie powinny ewoluować w kierunku pełni praw obywatelskich dla wszystkich. Chrześcijanie powinni przejść ze statusu chronionej mniejszości do stanie się pełnoprawnymi obywatelami. Dobrym posunięciem byłoby już usunięcie przynależności religijnej z dowodów tożsamości – proponuje szef Oeuvre d’Orient.

Kolejnym problemem jest wolność religijna. – W Arabii Saudyjskiej chrześcijanie w ogóle nie mają miejsc kultu, więc nie mają wolności wyznania. W innych krajach, za wyjątkiem Libanu, nie ma wolności religijnej, nie można głosić swojej wiary, nawrócenie na chrześcijaństwo jest zabronione itp. Oczywiście istnieje związek między tym brakiem wolności religijnej i czymś w rodzaju obywatelstwa drugiej kategorii – stwierdza prał. Gollnisch.

Odwołując się „jednorazowych aktów przemocy” wobec wyznawców Chrystusa, takich jak zamach terrorystyczny na katedrę w Bagdadzie w 2010 r., w którym zginęło ponad 50 osób, duchowny wskazuje, że „trzeba domagać się od państw, by zapewniły bezpieczeństwo miejsc kultu mniejszości religijnych na Bliskim Wschodzie”.


pb (KAI/la-croix.com/lavie.fr) / Nowy Jork, Paryż

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę