Nasze projekty

Franciszek z krańca świata

Nade wszystko pierwszy, który pokornie skłonił głowę przed tysiącami ludzi na Placu św. Piotra i milionami przed telewizorami i poprosił z głębi serca: „Zanim biskup pobłogosławi lud, proszę, byście wy pomodlili się za mnie i mi pobłogosławili”. Tego Watykan jeszcze nie widział!

Reklama

Pierwszy w historii jezuita na tronie Piotrowym; pierwszy Latynos; pierwszy papież z Trzeciego Świata i pierwszy, który wybrał imię Franciszek.

 

Kolega zatytułował swój post na Facebooku:

Reklama

„Papa Franciszek. Chemik, który czekał 8 lat, by zostać papieżem”.

 

W czasie konklawe z 2005 r. był wymieniany jako główny kontrkandydat Josepha Ratzingera. Podobno miał prosić kardynałów, by jeśli mogą, nie brali pod uwagę jego kandydatury.

Reklama

Nigdy nie lubił splendorów i światowego życia. Zamiast uczestniczyć w wystawnych rautach wolał być z najbiedniejszymi i najbardziej potrzebującymi oraz trwać przy swoich kapłanach o których bardzo dba

 

– mówi ks. Lorenzo Vecchiarelli. Znają się z papieżem Franciszkiem od dziesięcioleci. Zanim wszedł na konklawe zadzwonił do przyjaciela z prośbą o modlitwę.

Reklama

 

On nie marnuje słów, jest człowiekiem czynu. Sam żyje bardzo skromnie, a jego wybory nie są na pokaz. Dokarmiał osobiście ludzi w slumsach nie po to, by się pokazać, ale ponieważ tam umierają z głodu” –  podkreśla ks. Vecchiarelli.

Franciszek z krańca świata

Zaraz po wyborze w sieci pojawiły się zdjęcia pokazujące kard. Jorge Bergolio  nie jako wyniosłego Księcia Kościoła, jak na ogół widzimy kardynałów, ale kapłana całującego stopę chorego na raka chłopca i posługującego ludziom chorym na AIDS.

 

Prostotę i wręcz alergię na kurialne limuzyny dokumentuje fotografia kardynała podróżującego ze zużytą teczką miejskim autobusem. Zamiast biskupiej rezydencji wybrał niewielkie mieszkanie. Nie chciał służby i wolał sam sobie gotować. Gdy Jan Paweł II mianował go kardynałem poprosił wiernych, by zamiast wydawać pieniądze na podróż do Rzymu przekazali je na potrzebujących.

 

Dlatego świętował tę historyczną chwilę w gronie zaledwie kilku osób, a nie całego dworu.

To człowiek, który może stać się latarnią dla naszego Kościoła. Latarnią nie błyszczącą pięknymi słowami, a żywym świadectwem” – podkreśla ks. Vecchiarelli. I chyba się nie myli. W końcu znają się jeszcze z seminaryjnych lat. Całe dekady minęły, a Jorge nic nie stracił ze swego zapału w przybliżaniu ludzi do Chrystusa. Jeszcze niedawno można go było spotkać jak z Biblią pod pachą chodził z grupą przyjaciół od drzwi do drzwi i opowiadał o Chrystusie.

 

Wraz z papieżem Franciszkiem na nowo pisana jest „kościelna geografia”. Widzimy, że Kościół to coś więcej niż Italia i nawet Europa. To cały świat, a dokładnie jego koniec – jak mówił po swym wyborze Franciszek.

Jest Argentyńczykiem, jednak jego rodzina pochodzi z Piemontu, na północy Włoch. Tata Mario uczył go włoskiej kultury, mama na kolanach modlitwy, a babcia wpajała zasady wiary i tradycyjną pobożność. Włoskie korzenie zjednały mu serca mieszkańców słonecznej Italii. Do reszty je podbił wybierając imię patrona ich kraju: św. Franciszka.  I tak naprawdę nieważne, czy miał na myśli Biedaczynę z Asyżu, czy swego współbrata jezuitę, wielkiego ewangelizatora św. Franciszka Ksawerego. Kościołowi potrzeba zarówno ubóstwa jak i ewangelizacyjnego zapału.

 

W Ameryce Łacińskiej mieszka 60 proc. wszystkich katolików świata. Europa traci swą historyczną centralność, idziemy ku terenom gdzie Kościół, mimo swej ogromnej biedy, a czasami wręcz nędzy, dysponuje ogromnymi zasobami duchowymi. Tam jest ta żywość i entuzjazm wiary, które otwierają dla Chrystusa kolejne drzwi i rozpalają wciąż nowe serca.

Franciszek z krańca świata

Kluczowe jest także nie tyle to, że papieżem został jezuita, ale w ogóle zakonnik. Ostatnim, który nosił habit był w pierwszej połowie XIX w. włoski kameduła Grzegorz XVI. Wskazuje to na kierunek ku większej prostocie, a jednocześnie bliskości z ludźmi.

 

Nie był nigdy koturnowy, cechuje go bezpośredniość. Jest prawicowcem z krwi i kości, w znaczeniu dogłębnej prawości. To zarazem człowiek, który bez względu na konsekwencje staje zawsze blisko tych, których w Ameryce Łacińskiej jest najwięcej, czyli ubogich. Bliski ubogich a jednocześnie zdystansowany od lewicowych pomysłów na naprawę świata” – podkreśla współbrat zakonny nowego papieża, o. Tadeusz Cieślak.

Kiedy w Kaplicy Sykstyńskiej doliczono się dla kard. Bergoglio potrzebnego do wyboru 77 głosu… rozległy się brawa elektorów. Papież Franciszek to niespodzianka, która wyraża odwagę kardynałów.

 

Kierunek sam wskazał modląc się po wyborze, by ten szlak Kościoła, który zaczynamy, był owocny dla ewangelizacji… W jednym z wywiadów mówił, że Kościół musi wyjść z Ewangelią na ulice i tam szukać ludzi. Zdaniem ludzi, którzy pracowali przy jego boku teologicznie jest bliski Benedyktowi XVI, a charyzmą może dorównać Janowi Pawłowi II.

 

 

Duch Święty powiał tak, jak nikt się tego nie spodziewał. W łeb poszły bukmacherskie sondaże i dziennikarskie przewidywania. Tych niespodzianek i zaskoczeń pewno nowy pontyfikat szykuje nam wiele…  Byle ludzie nie udaremniali tego, co Bóg zaplanował przez Franciszka.

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę