Nasze projekty

Kapucyni zostawieni sami sobie. Na pastwę Muzułmanów z Seleki

"Seleka idzie piechotą w naszą stronę. Uciekamy w pola. Idzie z nami bardzo dużo ludzi."- tego alarmującego smsa od kapucyna, misjonarza o. Benedykta Pączki dostaliśmy dzisiaj o 9. 20 rano. Selekowcy polują na misjonarzy, ich podopiecznych i ich dobytek. Polowanie jest łatwe, bo cel jest bezbronny. Polskim kapucynom w RCA potrzebna jest interwencja MSZ.

Pierwszy niepokojący sms od ojca Benedykta przyszedł do nas dzisiaj (03.02.2014), tuż po północy: „Uciekliśmy w trawy. 6 samochodów z Seleką wkroczyło do Ngaoundaye. Zmierzają w kierunku Ndim” – napisał.

 

Natychmiast dzwonimy do ojca Benedykta. Mieszkańcy misji i misjonarze zdążyli uciec, schowali się w buszu. Noc w takim przypadku jest sprzymierzeńcem. „Jesteśmy na wzgórzu, pod figurką Matki Bożej. Tutaj spędzimy noc” – mówi w rozmowie przez telefon ojciec Benedykt. Z polskim Kapucynem, są jego współbracia i siostry misjonarki ze Zgromadzenia Służebnic Matki Dobrego Pasterza. Razem z nimi uciekło dużo ludzi, mieszkańców misji. Większość rozproszyła się po buszu. „Widać tylko błyskające światełka latarek” – opisuje.

Reklama

 

Kapucyni zostawieni sami sobie. Na pastwę Muzułmanów z Seleki

Ojciec Benedykt martwi się o swoich współbraci, którzy są w Ndim. Teraz nie ma ich jak ostrzec. Rozmawiamy kilka minut, choć chciałoby się dłużej. Ale martwimy się o baterie w telefonie polskiego kapucyna. Nie ma wyjścia, trzeba się rozłączyć. Oni zostają tam ze swoją niepewnością, niepokojem, zimną afrykańską nocą i muzułmańską Seleką za plecami. My mamy nadzieję, że kolejny raz uda im się przetrwać. Misjonarze żyją w tym zagrożeniu od kilku tygodni.

Reklama

 


Przeczytaj więcej na ten temat na Stacja7.pl


 

Republika Środkowoafrykańska trawiona jest wojną domową. Muzułmańska milicja, Seleka, wycofująca się do sąsiedniego Czadu. Morduje, porywa i gwałci kobiety, grabi – i nie interesuje ich, czy to mizerny inwentarz misjonarzy czy biednej, miejscowej ludności. Traktują to jak łup wojenny. A ponieważ misje kapucyńskie w Bocaranga i Ngaoundaye są pozbawione jakiejkolwiek ochrony, a są na drodze do Czadu, cel jest łatwy.

Reklama

 

Kapucyni zostawieni sami sobie. Na pastwę Muzułmanów z Seleki

Polski MSZ wydał apel, by wszyscy Polacy znajdujący się w Republice Środkowoafrykańskiej (RCA) jak najszybciej opuścili ten kraj i wszelkimi możliwymi sposobami uciekali. Problem w tym, że jedynymi Polakami w RCA, (według danych MSZ z zeszłego tygodnia) są rozsiani po całym terytorium misjonarki i misjonarze. Co mają zrobić, czy uciekać z ogarniętego wojennym chaosem kraju?

 

„Pasterze nie zostawiają swoich owieczek” – powiedział nam o. Benedykt.

 

Od kilku dni o. Benedykt ma numer naszego telefonu. Wie, że może dzwonić, alarmować o każdej porze dnia i nocy. Ten telefon jest zawsze włączony i zawsze pod ręką. Stąd wiemy, że noc w buszu minęła spokojnie. Ale nie na długo starczyło tego spokoju. Kolejny sms przyszedł dzisaj rano, o 9.20 (03.02.2014): „Seleka idzie piechotą w naszą stronę. Uciekamy w pola. Idzie z nami bardzo dużo ludzi”.

 

Dzwonimy. „Uciekliśmy. Przeszliśmy już 5 km. Jesteśmy na farmie, którą prowadzi nasz współbrat” – mówi nam ojciec Benedykt. Mimo grozy sytuacji, głos polskiego misjonarza jest spokojny, a czasami nawet pogodny, choć coraz częściej przebija się gorycz, że zostali pozostawieni sami sobie, i mimo iż polski MSZ, i Francuzi z wojskowej misji pokojowej wiedzą o ich sytuacji. Ale od tylu dni są sami, wystawieni na łatwy łup dla bandytów z muzułmańskiej Seleki. W najlepsze trwa mroczna zabawa w chowanego. Tyle, że stawką jest życie lub śmierć. „Ucieka z nami dużo ludzi. Są dzieciaczki, kobiety w ciąży, rodziny…” – opisuje nam ojciec Benedykt. To nie są żarty. Seleka wszędzie zostawia za sobą trupy.

fot. misje.kapucyni.pl

Muzułmanie są bardzo dobrze uzbrojeni. Mają kałasznikowy i granatniki przeciwpancerne. To bardzo popularna broń – tania i niezawodna. Misjonarze i ich podopieczni mają tylko modlitwę i… nogi. Ucieczka jest ich jedyną bronią.

 

System powiadamiania działa dobrze, jak na biedny kraj. Informacje przemieszczają się szybko, razem z uciekinierami. Ale, ile szans można w ten sposób wykorzystać? Kiedy zabraknie szczęścia, tej jednej, jedynej minuty na ucieczkę…? Co wtedy?

 

Wydaje się, że polskie MSZ nie docenia zagrożenia. Wydając komunikat na swojej stronie internetowej o zagrożeniu i konieczności ucieczki z RCA załatwiło sprawę? Na nasze pytania, MSZ przysłał lakoniczną odpowiedź. W piątek, w południe, wysłaliśmy kolejne pytanie:  „Bardzo proszę o doprecyzowanie, w jaki sposób MSZ może przeprowadzić (pomóc) w ewakuacji Polaków z RCA, gdyby zaszła taka – nagła – potrzeba”. Odpowiedzi ciągle brak. A w Republice Środkowoafrykańskiej czas pędzi. Seleka morduje coraz więcej ludzi. „Mamy informację, że zabili pastora z protestanckiej misji. Oni traktują nas wszystkich jak niewierzących” – mówi nam o. Benedykt. I wielokrotnie powtarza, że dla muzułmańskich selekowców, misjonarze oraz bezbronni Środkowoafrykańczycy są gorsi od psów. Nasi misjonarze czekają na pomoc. Na razie im się udaje uciec…

 

Od autorów: Drodzy czytelnicy! Ojciec Benedykt za każdym razem, gdy się z nim kontaktujemy, dziękuje Wam na pamięć i modlitwę! To daje im siłę i nadzieję…

Zachęcamy do lektury depesz z RCA:

 


Dzień Apokalipsy w RCA. Depesze

 

Morderstwa, grabieże, zniszczone dzielnice, strach, łzy i ból – tak wygląda od wielu dni rzeczywistość w RCA. Polscy misjonarze, którzy na miejscu wspierają miejscową ludność, starają się w miarę możliwości wysyłać depesze, by świat nie został obojętny.


 

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Reklama

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę