Nasze projekty

Miłosierna 14. Supermoc #22. Kto właściwie jest głodny?

Głodnych nakarmić? Pomyślałem sobie: idę karmić głodnych, przy okazji spróbuję głosić Chrystusa i napiszę z tego relację. Wyszedłem bez jedzenia i pieniędzy. Miałem natomiast kartę płatniczą. Uznałem, że jak znajdę głodnego, to kupię mu to, czego będzie potrzebował. Wyjąłem z kieszeni różaniec, oplotłem nim dłoń i tak wędrowałem po toruńskich ulicach. Modliłem się, prosząc, by Duch Święty prowadził mnie do głodnych, których mam nakarmić.

Reklama

Wiele „głodów” mamy w sobie. Pomyślałem, że każdego przechodzącego karmił będę życzliwym uśmiechem, najpiękniejszym, na jaki mnie stać. Jak się jednak okazało, wielu nie potrafi przyjąć tego, co chcę im podarować, ponieważ oczy utkwione mają w chodnik. Inni widzą mnie z daleka, ale gdy się zbliżają, odwracają wzrok, nie chcąc spojrzeć mi w oczy. Dość szybko zmieniły się role. To ja stałem się głodnym, głodnym dawania, a tych, co chcieli brać, było tak niewielu. Podobnie musi czuć się Pan Jezus, który do rozdania ma nieskończone ilości najwspanialszych darów, ale my niestety często nie chcemy albo nie potrafimy ich przyjmować. Nie znam większego nienasyconego jak On.

Podczas spaceru na horyzoncie pojawia się znajoma twarz. To znajoma z poprzednich studiów. Nie widzieliśmy się klika lat. Najpierw spostrzegła dłoń oplecioną różańcem, spojrzała na mnie i szybciutko utkwiła swój wzrok w ziemię, aby nasze spojrzenia się nie spotkały. Nikt nie potrafi w tak bolesny sposób odrzucić naszej dobroci jak Ci, których znamy. W porównanie na myśl przychodzi Piotr mówiący: „Nie znam tego człowieka” (Mt 26,72).

Nie zrażam się, idę szukać mojego głodnego. Przechodząc słyszę różne rozmowy. Jeden pan, rozmawiając przez telefon głośno mówi: „zostało mi tylko piętnaście minut, aby zapłacić za prąd”. Panie, to on? Pytam. Poszedłem dalej. To karmienie głodnego czy wtrącanie się w nie swoje sprawy? Pytam siebie i Boga.

Reklama

bread-812864_1920

Wracam nienasycony. Nie spotkałem mojego głodnego. Pomyślałem: „kupię coś słodkiego i zjem z kolegą przy herbacie jak miewamy w zwyczaju”. Ale i ten mnie zaskoczył. Stwierdził, że podczas świąt Bożego Narodzenia zjadł tyle słodkiego, że teraz nie ma ochoty. Opowiedziałem mu, co spotkało mnie na spacerze, że nie spotkałem głodnego, którego mógłbym nakarmić i że dlatego kupiłem rogaliki. Odpowiedział: „zjem, żeby Ci przykro nie było”. Tak to doszło do tego, że nakarmiłem sytego.

Reklama

Nie poddaję się. Następnego dnia ruszam na kolejny spacer, tym razem mam ze sobą bułkę. Idę wypatrując głodnego. Nagle przede mną pewien pan zagląda do kosza na śmieci. „Jest” pomyślałem. Podszedłem i zapytałem, czy czegoś mu potrzeba. Odpowiedział, że próbuje sobie radzić, zbierając puszki. Zapytałem, czy zrobić mu jakieś zakupy. Odmówił. Zapytałem więc, czy przyjmie kanapkę. Z uśmiechem na twarzy zgodził się. Korzystając z okazji wspomnę o Bogu i zapewnię o modlitwie – pomyślałem i tak też zrobiłem. Nieco zaskoczony pan odpowiedział, że w niedzielę najczęściej chodzi do kościoła. Zauważyłem, że czas się rozejść. Moja radość była umiarkowana. Dobrze, że Bóg kojarzy się z niedzielną Eucharystią, ale ucieszyłbym się bardziej, gdyby kojarzył się z darmową miłością, której wypada miłością odpowiedzieć.

Opowieść ta ma jednak satysfakcjonujący mnie finał. Idąc chodnikiem zauważyłem mężczyznę, który niesie ogromną paczkę karmy dla psów. I drugą rękę miał zajętą, trzymając w niej podobnej wielkości plastikowe pudło. Grymas na jego twarzy wyraźnie wskazywał, że pomoc jest mile widziana. „Doskonała okazja” – pomyślałem i już za chwilę razem nieśliśmy ciężką paczkę. Do przejścia mieliśmy około pół kilometra. Wspólny spacer to wspaniała szansa, aby szepnąć coś o Bogu. Zmęczony mężczyzna chętnie słuchał i pytał jak żyje się w seminarium. Odpowiadając cieszyłem się i dziękowałem Bogu. Ale On przygotował jeszcze więcej, ponieważ przed blokiem spotkaliśmy spacerującą z pieskiem żonę mojego „głodnego”. Kobieta, widząc jak razem trudzimy się niosąc ciężki wór, wołała: „coś podobnego” wyraźnie zaskoczona. Uśmiech nie znikał z jej twarzy. Wymieniliśmy kilka słów, zapewniłem o modlitwie i pożegnałem się, odchodząc syty i bardzo radosny.

W taki to sposób, naśladując Jezusa, który karmi głodnych, sam zostałem przez Niego nakarmiony. Strawa, którą od Niego otrzymałem dała mi więcej radości niż najlepsza kanapka. Na własnej skórze doświadczyłem, że: „Więcej radości jest w dawaniu aniżeli w braniu.” (Dz 20,35).

Reklama

Trening #22: Kup kanapkę i wyjdź na spacer karmić głodnych, którzy żyją w Twoim otoczeniu.


Witold Ziętarski, kleryk II roku WSD w Toruniu

franciszek_Milosierdzie_500pcxPolecamy książkę „Miłosierdzie to imię Boga” – wywiad z papieżem Franciszkiem!

Papież Franciszek w prostych i bezpośrednich słowach zwraca się do każdego człowieka, budując z nim osobisty, braterski dialog. Na każdej stronie książki wyczuwalne jest jego pragnienie dotarcia do osób, które szukają sensu życia, uleczenia ran. Do niespokojnych i cierpiących, do tych, którzy proszą o przyjęcie, do biednych i wykluczonych, do więźniów i prostytutek, lecz również do zdezorientowanych i dalekich od wiary.

W rozmowie z watykanistą Andreą Torniellim Franciszek wyjaśnia – poprzez wspomnienia młodości i poruszające historie ze swojego doświadczenia duszpasterskiego – powody ogłoszenia Nadzwyczajnego Roku Świętego Miłosierdzia, którego tak pragnął.

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę