Nasze projekty

Jak będzie w niebie? Konkurs na pytania „bez odpowiedzi”

Jak wygląda anioł i do czego służy? Czy śmierć jest jak teleport? Czy w piekle będzie gorąco? Czy część aniołów zbuntowała się przeciw Bogu, bo uległa względom kobiet? Kiedy Kościół i biskupi przestaną już być potrzebni?

Reklama

Masz podobne, nawet najbardziej „niestandardowe” pytania, które zawsze chciałeś zadać swojemu katechecie, ale się bałeś, albo byłeś pewny, że nie ma na nie odpowiedzi?

 

Zainspirowani książką Szymona Hołowni i ks. Grzegorza Strzelczyka „Niebo dla średnio zaawansowanych” ogłaszamy konkurs na najbardziej „odjechane”, ale jednocześnie teologiczne pytania.

Reklama

 

Na najlepsze odpowie ks. Grzegorz Strzelczyk, a wybrane nagrodzimy książkami!

 

Reklama

Pytania przesyłajcie na adres: [email protected]

 


Informujemy, że okres zbierania pytań dobiegł końca

Reklama

 

Odrzucimy tylko te, które:

  • w książce zadał już Szymon Hołownia,
  • zawierają słowa wulgarne lub jawnie obrażają grupę religijną,
  • w żaden sposób nie wiążą się z wiarą lub Kościołem.

Proponujemy zacząć od lektury fragmentu książki „Niebo dla średnio zaawansowanych”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak

 

Rozmawiają Szymon Hołownia i ksiądz Grzegorz Strzelczyk

Jak będzie w niebie? Konkurs na pytania „bez odpowiedzi”

Szymon Hołownia: Pamiętasz może taki film, on jest często powtarzany przy okazji różnych świąt kościelnych, bo, jak wiadomo większości społeczeństwa, święta kościelne do tego służą, żeby po raz dziesiąty obejrzeć jakiś film, w którym małżonek przedwcześnie zmarły, z nieba opiekuje się swoją małżonką, no bo nadal są małżeństwem, sprawiając, że różne złe przygody ją omijają. Czy w niebie są małżeństwa? Przecież ślubuje się tylko do śmierci.

 

Ks. Grzegorz Strzelczyk: Jedna sprawa, że do śmierci, a poza tym jest jeszcze ten nieszczęsny fragment Ewangelii o siedmiu braciach, których jedna kobieta poślubiała po kolei i pytanie…

 

Czyją żoną będzie przy zmartwychwstaniu.

 

O właśnie. No i zdaje się, że jesteśmy w wielkim błędzie, myśląc, że będzie czyjąkolwiek.

 

Nie będzie małżeństwa w niebie?

 

Zdaje się, że nie.

Ale wielu ludzi, którzy to teraz usłyszeli z twoich ust, powie, że w takim razie nie chcą być w niebie. Bo małżeństwo, ta miłość, która jest od Boga, która złączyła właśnie tego mężczyznę i tę kobietę, jest czymś, co powinno przetrwać w świecie, w którym Bóg będzie wszystkim dla wszystkich.

 

Wracamy wtedy do pytania, co z dwoma mężami.

 

To, że ktoś miał kilku mężów, chyba jeszcze nie musi ograniczać wszechmocy Bożej oraz dyskryminować tych wszystkich, którzy mieli akurat szczęśliwe małżeństwa.

 

Czyli zgadzamy się, że człowiek jest w stanie miłować taką miłością więcej niż jedną osobę?

 

To zatrzymajmy się przy tym, co mówi Kościół, czyli że będzie żoną tego pierwszego.

 

Ja uważam, że może miłować więcej. I uważam, że niebo jest tym momentem, w którym miłość się nie zawęża, tylko poszerza.

 

W takim razie chcesz powiedzieć, że małżeństwo, przeżywane tutaj, jest jakimś rodzajem zawężenia, słabszej rzeczywistości niż to, czego będziemy doświadczać po tamtej stronie.

 

Zdecydowanie tak.

Jeżeli ja nie wyobrażam sobie życia bez kogoś, to gdy pójdę na tamtą stronę, to Pan Bóg mi powie: słuchaj, ale ja mam tutaj dla ciebie coś więcej. Tak?

 

Tak. Możliwości się rozszerzają. My jesteśmy w stanie tutaj miłować na krótki zasięg. To jest zresztą, moim zdaniem, w ogóle jedna z najbardziej bolesnych rzeczy. Dlaczego ludzie się zdradzają? Nie tylko dlatego, że nie potrafią sobie poradzić ze swoją sferą seksualną. Czasami robią to z zupełnie innych powodów – odkrywają,  że ten drugi też jest do kochania.

 

Z tego, co teraz powiedziałeś, a co wbiło mnie nieco w fotel, wynika, że w niebie wszyscy będą mogli kochać wszystkich. Czyli niebo jest trochę jak…

 

A czy to nie jest definicja nieba przypadkiem?

 

To, że ja odkrywam, że jeszcze ktoś jest do kochania i jeszcze ktoś, to jest figura nieba?

 

Tak.

 

A co z przeznaczeniem? Co z miłością n wyłączność? Po co w takim razie sakrament małżeństwa? Dlaczego mam ślubować tylko jednej osobie, a nie innym, skoro wszyscy są do kochania i tak właśnie będzie w niebie?

Bo tu nie jesteśmy w stanie tego zrobić.

 

Czyli małżeństwo to pewien rodzaj takiego wyboru na zasadzie: bierzemy, co jest?

 

Nie. Bierzemy prawdopodobnie najlepszą dla siebie osobę, jaką jesteśmy w stanie znaleźć. Tylko nasze możliwości są takie, jakie są. A nasza miłość podlega zranieniom. I ta wyłączność, która jest w małżeństwie, ma chronić miłość. Sprawić, żeby można było jak najwięcej sobie nawzajem dać. Ale to jest ciągle wewnątrz tych uwarunkowań.

Ja to wszystko rozumiem, tylko mamy do czynienia z sytuacją, w której ktoś komuś mówi: jesteś dla mnie absolutnie wyjątkowy. To, co mam, jest tylko i wyłącznie dla ciebie i dla nikogo innego. I oto idziemy do nieba i nagle się okazuje, że to może być również dla pani Zenobii, dla pana Stefana, dla pani Henryki i dla pana Ryszarda. I ten moment, który jest niezwykle ważny i piękny, taki moment wyjątkowości: tobie się oddaję i nikomu innemu, jesteś tym jedynym, którego wybrałem i nie wybrałem wszystkich innych, nagle zostaje unieważniony i mówi ci się: możesz wybrać wszystkich innych.

 

Moment, moment. Nie. Jest jeszcze kwestia aspektowości ralacji. Nie kachamy wszystkich tak samo. Jak para napłodzi dzieci, to czyż dziecku nie można powiedzieć: ja cię kocham absolutnie bardziej niż wszystkich innych?

 

No, można.

 

A to będzie prawda, jak się ma troje dzieci?

 

Nie wiem, bo nie mam.

 

Też nie mam. Ale ci co mają, to jakoś sobie z tym radzą.

 

Para ekspertów z nas.

 

Powyższy fragment pochodzi z książki „Niebo dla średnio zaawansowanych”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak.

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę