Nasze projekty
fot. Unsplash/ Aaron Burden

Roman Zając: Biblii nie można się bać

Biblia jest księgą świętą, ale to nie znaczy, że mamy się bać ją wziąć, aby jej nie sprofanować – mówi w rozmowie z KAI Roman Zając. Lubelski biblista i demonolog opowiada o swojej miłości do Pisma Świętego, której owocem jest jego najnowsze wprowadzenie do Pisma Świętego „Biblia. Początek”. Książka ukazała się nakładem Stacji7 i wydawnictwa „Znak”

Reklama

Michał Plewka, KAI: O Biblii mówi się bardzo dużo i wiele książek na jej temat zostało już napisanych. Czy przypadkiem nie powiedziano o niej wszystkiego co było możliwe? Jak pańska najnowsza książka „Biblia. Początek” wpisuje się w cały ten księgozbiór?

Roman Zając, biblista: Miałem wątpliwości, czy jest sens pisania książki wprowadzającej w Biblię. Rzeczywiście takich książek jest bardzo dużo i są one dobre. Kiedy zaproponowano mi napisanie takiego przystępnego wprowadzenia do Pisma Świętego od początku wiedziałem, że nie można mnożyć bytów. Dlatego jest ono napisane w lekkiej formie i przystępnym językiem, tak aby czytelnik bombardowany przez otaczającą go współczesną popkulturę, mógł z niego skorzystać i odnaleźć w nim interesujące go treści.

Reklama

KAI: W jaki sposób próbuje pan zainteresować swojego czytelnika Pismem Świętym?

– W książce znajduje się wiele odniesień do kultury popularnej, na przykład filmów Monty Pytona, czy Quentina Tarantino. Ale jest to też moja najbardziej osobista książka, bo uważam, że do czytelników bardziej niż moralizatorstwo, przemawia osobiste świadectwo. Znajdują się w niej moje osobiste przemyślenia, czy przeżycia, a nawet anegdoty, jakie kiedyś mi się w życiu przytrafiły. Chcę pokazać, czym dla mnie jest Biblia i jak moja przygoda z Biblią się zaczęła.

Pismo Święte ciągle jest zagadką. Młodzi ludzie zadają dzisiaj na jej temat wiele pytań, np. w jakim języku była pisana Biblia, czy Pan Jezus był poliglotą, w jakim języku rozmawiał z Mojżeszem? W tej książce staram się na takie proste pytania odpowiedzieć. Liczę, że stanie się ona dla czytelników początkiem przygody z Pismem Świętym.

Reklama

tarantino

Reklama

KAI: Nie obawia się Pan, że dla niektórych takie nawiązania do popkultury w przypadku Biblii będę obrazoburcze?

Biblia jest księgą świętą, ale to nie znaczy, że mamy się bać ją wziąć, aby jej nie sprofanować. Przez niektórych katolików Pismo Święte jest postrzegane jako coś tak świętego, że czytanie go zostawiają księżom, bądź teologom, a sami choć mają je w domu, to nawet do niego nie zaglądają. A przecież słowo Boże nie jest po to, aby kurzyło się na półce, ale żeby nim żyć na co dzień.

Pan Jezus mówił prostym i obrazowym językiem, czego przykładem są na przykład przypowieści. W ogóle cała Biblia porusza nie tylko bardzo ważne kwestie związane ze zbawieniem człowieka. Można znaleźć w niej też sporo fragmentów humorystycznych, są opowieści sensacyjne, a księga Pieśni nad Pieśniami jest wręcz erotykiem. Nie jest tak, że Biblia jest księgą o świątobliwych mężach, którzy dzięki swojemu przykładnemu życiu powinni być dla nas wzorem. Przeciwnie. Biblia pokazuje ludzi utytłanych w grzechu, którzy próbowali się z tego wydostać, którzy zmieniają swoje życie.

KAI: To, że Biblia jest bestselerem wydanym w niezliczonej ilości przekładów i języków nie przeszkadza w tym, żeby była księgą zapomnianą. Jak trzeba mówić o Piśmie Świętym, aby zachęcić ludzi, by po nie sięgnęli?

– Ludzie nie czytają tylko Pisma Świętego, ale w ogóle nie czytają. To rzeczywiście problem, jak zachęcić ich, aby sięgnęli po Biblię. Okazją do tego jest na pewno duszpasterstwo – m.in. kręgi biblijne. Ważne są też różne inne inicjatywy, choćby zainicjowany przez Stację7 portal Twoja Biblia, gdzie nie tylko można czytać teksty biblijne, ale już wkrótce zorganizowany zostanie wielki quiz wiedzy biblijnej. To wszystko ma duży wpływ na popularyzację Pisma Świętego.

KAI: Popularyzuje pan Pismo Święte również w sieci, gdzie w księdze objawionej odnajduje pan odpowiedzi na pytania dotyczące ludzkiego życia: o przeżywaniu samotności i porażki, o tym, jak być szczęśliwym, o przyjaźni i miłosierdziu. Skąd zrodził się pomysł na pisanie o Biblii w taki sposób?

– Do Biblii możemy podchodzić w różny sposób. Możemy ją czytać jako źródło historyczne, albo jako dzieło literackie. Znaleźć można w niej mnóstwo przygód i opowieści, które są źródłem wielu adaptacji filmowych. Jednak Biblia pozwala spojrzeć na te wydarzenia oczami Boga. Lektura Pisma Świętego, jak mówią dokumenty Kościoła, jest takim miejscem, gdzie może dojść do spotkania człowieka z Bogiem. A przecież Bóg jest miłością, który pozwala człowiekowi zobaczyć swoje życie w zupełnie innej perspektywie.

Prawie każda z ksiąg Biblii opowiada historię Narodu Wybranego i mówi o obecności Boga pośród swojego ludu. Dzięki temu każdy z nas może w Piśmie Świętym odkryć swoją historię zbawienia. Mimo tego, że świat poszedł do przodu i żyjemy w zglobalizowanych czasach, to ludzkie kryzysy i zmartwienia ciągle są do siebie podobne. Tak samo boli dziś zdrada małżonka, czy utrata dziecka.

Biblia daje szansę, że przez dostrzeżenie obecności Boga w życiu biblijnych bohaterów, doświadczymy Boga w naszym życiu. Ta wielopłaszczyznowość i bogactwo sprawiają, że Biblia jest dla mnie tak bardzo fascynująca. To sprawia, że jest moją miłością, którą chcę się dzielić z innymi.


Książka Romana Zająca „Biblia. Początek” jest pierwszą publikacją serii należącej do szerszego projektu Stacji7, którego celem jest popularyzowanie lektury Pisma Świętego. Na wiosnę ukaże się kolejna książka pt. „W poszukiwaniu prawdy”. Szczegóły na temat inicjatywy odnaleźć można na portalu ewangelizacyjnym www.twojabiblia.pl oraz na portalu www.stacja7.pl

Roman Zając, „Biblia. Początek”, Wydawnictwo „Znak”, 2016.


rozmawiał Michał Plewka / Warszawa

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę