Nasze projekty

Czego nie mówisz swojemu mężowi, a przydałoby się

Używam całej gamy komunikatów niewerbalnych, ale czasem z trudem mi przychodzi precyzyjne wytłumaczenie swoich potrzeb, oczekiwań, obaw i tak dalej. Tymczasem wiem, że wszystkim by dobrze zrobiło, gdybym po prostu powiedziała, o co mi chodzi

Reklama

Znacie dowcip o kobiecie w kosmosie, prawda? „– Houston, mamy problem. – Jaki problem? – DOMYŚL SIĘ”. Jak zupełnie nie jestem fanką seksistowskich żartów, w żadną stronę (to znaczy tych o mężczyznach też nie lubię), tak ten oddaje pewną tendencję. Używam całej gamy komunikatów niewerbalnych, ale czasem z trudem mi przychodzi precyzyjne wytłumaczenie swoich potrzeb, oczekiwań, obaw i tak dalej. Tymczasem wiem, że wszystkim by dobrze zrobiło, gdybym po prostu powiedziała, o co mi chodzi. Oto parę rzeczy, które twój mąż chciałby usłyszeć, żeby móc cię lepiej zrozumieć (i żeby nie miał wymówki, że nie wiedział).

1. Przytul mnie.

Pamiętam taką scenkę. Dziewczę garnęło się coraz bliżej, szepcząc nieśmiało: „Grzesiu, zimno mi…”. A Grześ na to: „To załóż sobie polarek”. Gdyby powiedziała „przytul mnie” to by przytulił, ale to zupełnie inna kategoria. On po prostu rozwiązał jej problem. Dobrze jest wprost się domagać fizycznej bliskości. Tulenie pomaga na wszystko.

Reklama

2. Pojutrze mam urodziny.

No zapomina. Pamięta o mnóstwie innych rzeczy, którymi ja sobie nie zaprzątam głowy, ale dat urodzin nie kojarzy, nawet własnych. Zamiast gorzko przeżuwać w sobie przekonanie, że w tym roku też zapomni i będzie niemiło, lepiej po prostu przypomnieć, a przy okazji powiedzieć, jak chce się świętować. „Pojutrze mam urodziny. Fajnie, gdybyśmy poszli rodzinnie zjeść na mieście, wieczornym kinem też nie pogardzę. Na kolację bym sushi zjadła.” Może elementu niespodzianki nie będzie, ale awantury też nie będzie, a sushi piechotą nie chodzi :)

3. Boję się.

Reklama

Bardzo często ukrywam przed nim swoje strachy, żeby mu nie dokładać zmartwień. Nie jestem jednak pewna, czy to dobrze – niby oszczędzam mu zmartwień, ale jednocześnie nie pozwalam mu siebie poznać. To jest cenna informacja – nie robię tego, bo się boję. Albo tego i tego się obawiam odnośnie naszej relacji. Mówiąc o swoich obawach daję mu szansę – może mi pomóc, może zrozumieć niektóre moje zachowania, może wreszcie niejeden strach odpędzić.

4. Tu i teraz.

Albo jakikolwiek komunikat, jasno wyrażający moje seksualne pragnienia i potrzeby. Po pierwsze unikamy obopólnej frustracji, po drugie budujemy własny mikrokosmos, po trzecie w tej dziedzinie dążenie do perfekcji nigdy się nie kończy i trzeba dużo ćwiczyć, kiedy już się omówi strategię.

Reklama

5. Nie rób tak.

Wiem, że chciał dobrze, wiem, że nie zamierzał mnie urazić. Na przykład zaprosił kolegę na kawę i nie zadzwonił, żeby uprzedzić, więc kolega wszedł w środek domowego sajgonu, a ja płakałam w łazience ze stresu. Mogę zwalić winę na siebie, bo jestem ze Śląska i powinnam mieć w domu zawsze posprzątane właśnie na okoliczność niespodziewanych wizyt. Mogę też jasno powiedzieć: „Nie rób tak. Bardzo nie lubię niezapowiedzianych wizyt, stresuje mnie to. Następnym razem daj znać wcześniej”. Prawie na pewno tak zrobi.

6. Nie mów tak.

To miał być komplement, albo to miał być żart, albo nie to miał na myśli albo coś tam. Ale jeśli nie powiem: „To jest dla mnie nieprzyjemne/nieśmieszne/przykre, nie mów tak” – to duża szansa, że usłyszę to znowu. I będzie we mnie narastać irytacja i niechęć.

7. Chcę tego.

O marzeniach, podobnie jak o lękach, też mało mówię, żeby go nie stresować (zwłaszcza jeśli ich realizacja wymaga nakładów finansowych). I też wydaje mi się, że to błąd: moje marzenia dużo mówią o mnie samej, kim jestem i jaka jestem. Poza tym może okazać się, że wiele pragnień i dążeń mamy wspólnych, albo – co równie ważne – zupełnie sprzecznych. Że ja o pustelni w Bieszczadach a on o penthousie w Nowym Jorku. Przecież warto takie rzeczy wiedzieć.

8. Lubię to.

W skeczu kabaretu Hrabi o kwiatach Aśka Kołaczkowska mówi ważną rzecz: że jak mężczyźnie się coś dobrze kojarzy, to będzie chciał to powtarzać. Jeśli cieszy mnie coś, co zrobił, przyniósł, kupił, powiedział – w moim interesie jest to zakomunikować. Nawet, jeśli to jest ta sama co zawsze sobotnia kawa do łóżka – i tak warto się ucieszyć i za nią podziękować. Mnie też raduje jego dziękowanie za zwykłe, codzienne rzeczy.

9. Mamy problem.

Dług, choroba, szkolne niepowodzenia dzieci, kłopoty zawodowe. Coś, co zżera mi nerwy i odbiera spokój, ale wydaje mi się, że poradzę sobie sama, albo głupio mi się przyznać, bo wynika z mojej winy czy zaniedbania. Przysięgłabym, że zachowuję się zupełnie normalnie, ale to nieprawda. Ktoś, kto stoi tuż obok wyczuwa każdym nerwem, że coś jest nie tak. A ponieważ nie wie, co się dzieje, musi się domyślać, i może domyśla się najgorszego. Jeśli mu powiem – prawdopodobnie odetchnie z ulgą, że tylko tyle. I razem coś wymyślimy.

Co próbuję przekazać – to że podstawą udanego, szczęśliwego związku jest zaufanie. Kiedyś mu zaufałam do tego stopnia, że obiecałam spędzić z nim resztę życia. Dlatego teraz zakładam, kolejny raz, że lepiej powiedzieć niż nie powiedzieć. Powiedzieć, zaczynając zdanie od „ja”. Nie ranić, nie oskarżać, nie przezywać i nie porównywać. Kolejny raz poprosić, przeprosić i podziękować. Upominamy dzieci, kiedy się drą nieartykułowanie: „mów do mnie słowami!”.

No właśnie.

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę