Nasze projekty
Fot. Adam Dulęba/ Biblioteka Kongresu Stanów Zjednoczonych/Wikipedia

Naczelnik Państwa

W okresie gdy Piłsudski uwięziony był w Magdeburgu, sytuacja europejska, a również i sytuacja w Polsce ulegały istotnym zmianom. Już wczesna jesień 1918 roku przyniosła pewność, że klęska państw centralnych jest kwestią najbliższego czasu.

Reklama

W połowie września Austro-Węgry wysunęły propozycję rozpoczęcia rozmów pokojowych. Niemcy przestały się w swych planach polskich liczyć z Wiedniem. Dążyły „do jak najszybszego porozumienia się z politykami polskimi i postawienia zarówno sojusznika, jak i przyszłego kongresu pokojowego wobec faktu dokonanego, jakim miało być dobrowolne opowiedzenie się Polski po stronie Niemiec”.

 

Naczelnik Państwa

Reklama

Dla Rady Regencyjnej zaś Niemcy stanowiły jedyne realne zabezpieczenie przed widmem rewolucji. Właśnie strach przed rewolucją powodował, że Rada Regencyjna gotowa była do najdalej idących ustępstw, byle znajdujące się na wschodzie niemieckie wojska chroniły Polskę od rosyjskiego pożaru. Godziła się skwapliwie nie tylko na rezygnację z zaboru pruskiego, ale i na oderwanie części terytoriów od Królestwa.

 

Równocześnie podjęła ożywione działanie w celu uwolnienia Piłsudskiego, widząc w nim jedynego polityka, który może spacyfikować napięcia społeczne. 7 października 1918 roku książę Janusz Radziwiłł zwrócił się w imieniu Rady Regencyjnej do kanclerza niemieckiego księcia Maksymiliana Badeńskiego z prośbą o zwolnienie Piłsudskiego. Ale zarówno Beseler, jak i sprawujący wtedy faktycznie funkcję szefa Sztabu Generalnego Ludendorff byli przeciwni. 23 października premier nowego rządu Rady Regencyjnej, Józef Świeżyński, ponownie wystąpił z wnioskiem o zwolnienie Piłsudskiego, powołanego na stanowisko ministra obrony narodowej.

Reklama

31 października odbyła się w Magdeburgu rozmowa wysłannika rządu niemieckiego hrabiego Kesslera z Józefem Piłsudskim. Znali się obaj jeszcze z frontu. Kessler miał się zorientować w aktualnych poglądach Piłsudskiego i uzyskać od niego jakąś deklarację lojalności. Stwierdził w tej rozmowie Piłsudski, że jego zdaniem „obecna generacja Polaków nie pójdzie na wojnę o Poznańskie czy Prusy Zachodnie”, wysunął też zastrzeżenie co do osoby Beselera, z którym wykluczał możliwość współpracy. Na uwagę Kesslera, że tak jak dawniej niebezpieczeństwo rosyjskie łączyło interesy polskie i niemieckie, tak obecnie bolszewizm jest wspólnym wrogiem, odpowiedział: „Słusznie, ja również tak oceniam sytuację… nie jestem wprawdzie konserwatystą, ale daleki jestem od bolszewizmu”. Oświadczył też, że w ciągu kilku miesięcy może stworzyć armię zdolną do zdławienia niebezpieczeństwa rewolucji. Odmówił natomiast złożenia deklaracji pisemnej.

 

W tydzień później, gdy Kessler ponownie znalazł się w Magdeburgu, otrzymał z Berlina depeszę nakazującą natychmiastowe zwolnienie Piłsudskiego i Sosnkowskiego oraz przewiezienie ich do Berlina. Gdy następnego dnia Rada Regencyjna wysłała telegram do kanclerza, stwierdzając, że natychmiastowy powrót Piłsudskiego do Warszawy jest konieczny, obaj więźniowie Magdeburga jechali już samochodem do Berlina. (…) 9 listopada po południu, specjalnym pociągiem składającym się z lokomotywy i jednego wagonu, wyekspediowano Piłsudskiego i Sosnkowskiego w towarzystwie Kesslera i rotmistrza Paula von Gülpena do Warszawy.

Reklama

Naczelnik Państwa

10 listopada około godziny 7 rano przyjechali do Warszawy. Na dworcu oczekiwał ich członek Rady Regencyjnej książę Zdzisław Lubomirski i grupka działaczy POW z Adamem Kocem na czele. Lubomirski był bardzo zdenerwowany i przestraszony wiadomościami o napiętej sytuacji w kraju. Pierwsze rozmowy polityczne prowadził Piłsudski z Lubomirskim, a następnie z pozostałymi członkami Rady Regencyjnej: arcybiskupem Aleksandrem Kakowskim i Józefem Ostrowskim. Zamierzał natychmiast wyjechać do Lublina, by działać na terenie, gdzie już rozpadła się okupacja. Regenci przekonali go jednak, by pozostał w Warszawie, tym łatwiej, że i tu okupacja już się załamywała.

 

Skompromitowana w opinii społecznej i przerażona widmem rewolucji Rada Regencyjna marzyła tylko o jednym – oddać jak najszybciej władzę Piłsudskiemu. Lubomirski stwierdził w relacji złożonej w 1923 roku: „Wtedy wszystkie stronnictwa, od najskrajniejszej prawicy do lewicy, żądały od nas oddania władzy Piłsudskiemu”. Ale Piłsudski pragnął przede wszystkim zorientować się w sytuacji.

A nie była ona prosta. W Lublinie istniał od trzech dni Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej, z Daszyńskim jako premierem. Rząd ten, powołany przez Konwent Organizacji A, opierał się na koalicji stronnictw lewicy niepodległościowej (PPS, PSL-Wyzwolenie, Stronnictwo Niezawisłości Narodowej). Ogłosił manifest, który „stanowił wyraz najradykalniejszych spośród nierewolucyjnych koncepcji politycznych sformułowanych w międzywojennym dwudziestoleciu. Wyraźnie określał, zgodnie ze stanowiskiem ugrupowań lewicy niepodległościowej, demokratyczno-republikański charakter ustroju rodzącego się państwa polskiego i zarysowywał szeroki program przeobrażeń społeczno-politycznych”.

 

W Krakowie sprawowała władzę od końca października 1918 roku Polska Komisja Likwidacyjna. Zarówno PKL, jak i utworzona kilka dni wcześniej Rada Narodowa Księstwa Cieszyńskiego były niezależnymi polskimi organami władzy lokalnej. W Warszawie usiłował pełnić swe funkcje kolejny, urzędniczy rząd Rady Regencyjnej, kierowany przez Władysława Wróblewskiego. W Poznaniu 10 listopada powstała Rada Żołnierska, przekształcona następnego dnia w Radę Robotniczą i Żołnierską, a 13 listopada zreorganizowana. Był to organ polsko-niemiecki, o wyraźnej jednak przewadze Polaków. Niezależnie od władz niemieckich działał też w Poznaniu Komisariat Naczelnej Rady Ludowej, w składzie: Wojciech Korfanty, ksiądz Stanisław Adamski i Adam Poszwiński.

 

W Galicji Wschodniej trwały walki polsko-ukraińskie, które rozpoczęły się od opanowania przez Ukraińców Lwowa w nocy z 31 października na 1 listopada. Przewaga ukraińska była bardzo wyraźna.

W Paryżu działał już od ponad roku, uznany przez państwa koalicji za oficjalną reprezentację polską, Komitet Narodowy Polski, kierowany przez Dmowskiego. Opierał się on na współdziałaniu endecji i realistów.

 

5 listopada z inicjatywy SDKPiL i PPS-Lewicy powstała w Lublinie pierwsza w Polsce Rada Delegatów Robotniczych. Weszli do niej również przedstawiciele PPS i Bundu. W trzy dni później uformowała się RDR w Dąbrowie Górniczej; rozpoczęła ona tworzenie Czerwonej Gwardii. Rady zaczęły się organizować prawie we wszystkich większych ośrodkach Królestwa.

 

Euforia wywołana rodzącą się niepodległością, a jednocześnie wyraźny wzrost radykalizmu społecznego charakteryzowały wieś i miasto. Masy ludowe wiązały olbrzymie nadzieje z niepodległym państwem. Wierzono, że będzie to państwo sprawiedliwe, ludowe. Klasy posiadające przeżywały okres panicznego lęku przed rewolucją. Nigdy przedtem i nigdy już później ich poczucie zagrożenia nie było tak silne.

Naczelnik Państwa

(…) Gdy Piłsudski konferował z Radą Regencyjną, ulicami Warszawy przeciągały demonstracje z czerwonymi sztandarami i pieśniami rewolucyjnymi. Domagano się ustąpienia skompromitowanej i reakcyjnej Rady Regencyjnej. Te nastroje ulicy były siłą Piłsudskiego.

 

(…) Konserwatyści krakowscy znali Piłsudskiego i wiedzieli, że socjalizm jego jest „więcej teoretyczny”. Tak też zresztą oceniała go i Rada Regencyjna, jak również – z paryskiej oddali – Dmowski.

 

Władza pchała się Piłsudskiemu do rąk zewsząd. Rząd lubelski na wiadomość o jego przyjeździe oddał mu się do dyspozycji, rządy chciała mu przekazać Rada Regencyjna, mógł wreszcie sięgnąć po władzę sam, z ulicy. Każda jednak decyzja pociągała za sobą określone konsekwencje polityczne, i dlatego Piłsudski chciał mieć czas do namysłu. Ale sytuacja nie pozwalała na namysł zbyt długi.

11 listopada w godzinach wieczornych przejął Piłsudski z rąk Rady Regencyjnej władzę naczelną nad wojskiem. Następnego dnia złożył oświadczenie, że Rada Regencyjna zwróciła się doń z prośbą o utworzenie rządu narodowego, któremu byłaby gotowa przekazać władzę, i że po porozumieniu się z rządem lubelskim postanowił rozpocząć konsultacje z przedstawicielami stronnictw.

 

(…) Po rozwiązaniu się rządu lubelskiego Piłsudski powierzył misję tworzenia gabinetu Daszyńskiemu. Ale w zamierzeniach Piłsudskiego miał się ten rząd różnić od rządu lubelskiego w dwóch istotnych kwestiach: miał mieć charakter koalicyjny, obejmując również stronnictwa prawicowe, i miał się powstrzymać od podejmowania jakichkolwiek reform społecznych do chwili zwołania Sejmu.

 

Fragment książki Andrzeja Garlickiego „Józef Piłsudski 1867-1935”, Wydawnictwo Znak.

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę