Nasze projekty

Ten Kościół jest mój

Właśnie taki, poorany, pokancerowany, wymordowany i grzeszny. Zwłaszcza taki. To jest mój dom, to jest moje miejsce. To jest moja troska, moja radość i moja nadzieja. Choćby nie wiem co

Reklama

Kiedy dziś czyta się prasę i słucha komentarzy wielu dziennikarzy, publicystów i blogerów tzw. “katolickich”, łatwo można znaleźć analogie… 

Tak już było

“Nie pasuję do Kościoła”, “nie lubię tego Łagiewnickiego”, “o Toruńskim lepiej zapomnieć”, “Licheń a fe”, “okno Papieskie już mnie nie pociąga” a “Franciszek to generalnie jest jakiś podejrzany”. 

Reklama

Odpowiedź św. Pawła

Odpowiedź przychodzi wprost z Pisma Świętego – 1 List do Koryntian: “Myślę o tym, co każdy z was mówi : «Ja jestem Pawła, a ja Apollosa; ja jestem Kefasa, a ja Chrystusa». Czyż Chrystus jest podzielony? Czyż Paweł został za was ukrzyżowany? Czyż w imię Pawła zostaliście ochrzczeni?”

W świetle nauki świętego Pawła to, co my dziennikarze próbujemy zrobić dziś w Kościele, powinno w nas raczej wywoływać dreszcze i przerażenie niż dumę na twarzy i radość ze swej popularności i świeżości myślenia: och jakże ładnie przejechaliśmy się po Kościele, który jest do bani. Przecież liczy się tylko człowiek i nasza wiara, a ten Kościół o tym zapomina.

Reklama

Tyle że jak mówi abp Ryś: Kościół to konkretne osoby, twarze, imiona. Kościół to nie jest jakiś abstrakcyjny tłum, to nie jest jakaś masa, to nie jest jakaś zbieranina tylko wspólnota konkretnych ludzi, imion, twarzy, historii życiowych.

Nasz dom

Kościół to nasz dom, on jest taki. Dokładnie taki. Ten konkretny. Inny nie będzie. Jeden, Święty, Powszechny i Apostolski. Ten, który toruje nam drogę do Nieba. Ten, który udziela nam sakramentów. Ten, w którym z braćmi jesteśmy wspólnotą. Ten, w którym następcą św. Piotra, wybranym z natchnienia Ducha Św. jest papież Franciszek.

Reklama

My, którzy nazywając się dziennikarzami katolickimi najbardziej powinniśmy rozumieć naukę – którą przecież ludziom dalej przekazujemy – podejmujemy próby zdobycia popularności na uderzeniu we własny dom. Nie lubię tego czy tamtego kościoła, nie lubię tego czy tamtego biskupa, ludzie też nie lubią, więc coś napiszę, podeprę to nauką o miłości bliźniego i niemiłości Kościoła, lajki jak nic murowane, będą cytować i promować.

A może by tak naprawdę pokochać Kościół – swój dom – swoją wspólnotę konkretnych ludzi? 

By “błyszczeć” słowem

Stawanie na rogach ulic i rogatek i wykrzykiwanie, pisanie listów otwartych i nakrzyczenie na biskupów przez media, poza chwilową popularnością (przecież krytyka wszystkiego zawsze się sprzeda) niczego nam nie przyniesie. Tu znów św. Paweł: wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść.

Kościół jest grzeszny? Ludzie w Nim są grzeszni? Tak. Dlatego nasz Pan Jezus Chrystus dał się ukrzyżować… A my sami? Czy “błyszcząc” słowem i “mądrością” chcemy głosić słowo Boże, zapominając o Jezusie i to ukrzyżowanym?

“Tak też i ja przyszedłszy do was, bracia, nie przybyłem, aby błyszcząc słowem i mądrością głosić wam świadectwo Boże. Postanowiłem bowiem, będąc wśród was, nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego”.

Dobro Kościoła – nasze dobro

W świetle dalszej nauki św. Pawła nasze widoki są marne i dość mroczne: Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia. Napisane jest bowiem: Wytracę mądrość mędrców, a przebiegłość przebiegłych zniweczę.

A czy nam w tych tekstach i wypowiedziach chodzi o dobro Kościoła? Czy  przypadkiem nie o popularność, którą przebiegle chcemy zdobyć?

Jeśli kocha się swój dom, jeśli traktuje się go jak swój, nie mówi się o nim: nie chcę w nim być. Mamy ogromny problem. Mamy ogromną lekcję do odrobienia. Mamy wielkie poczucie bólu i wstydu za naszych braci. Jednak  puste słowa, obrażanie się, strzelanie focha i wtykanie drzazgi w oko drugiego to chyba nie nauka naszego Pana Jezusa Chrystusa. Czy przypadkiem nie dopadła nas pokusa zbudowania na naszym wspólnym problemie i nieszczęściu własnej pozycji? Fajowo napiszemy źle o Kościele, czy o papieżu, ludzie klikną, miło skomentują, błyśniemy w środowisku… tyle, że może tym właśnie ludziom robimy krzywdę.

Każda wspólnota, każda rodzina (a przecież nią jesteśmy), potrzebuje domu. Domu, który może nie jest doskonały, ale mamy gdzie mieszkać. Jeśli chce się coś naprawiać, trzeba to robić tam, gdzie się da, narzędziami jakie się ma do dyspozycji. Stopniowo, krok po kroku robić swoje, wspierać innych, walczyć o swój dom. A już broń Boże nie wolno nam używać swoich wpływów, narzędzi i możliwości do zgorszenia i pozbawiania ludzi nadziei na dom, w którym mogą czuć się bezpieczni i do którego zostali powołani. 

Aby naprawdę, w Panu się chlubił ten, kto się chlubi. 

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę