Nasze projekty

Jak rozumieć przesłanie Amoris Laetitia?

Stolica Apostolska przesłała do Episkopatów wytyczne dotyczące najnowszego papieskiego dokumentu. Według tej instrukcji adhortacja ma za cel "mówić o rodzinie i do rodzin, lecz nie o zmianie doktryny, ale o zakorzenieniu podstawowych wartości w sposób, który może być przez nie rozumiany i praktykowany". Jak rozumieć przesłanie Amoris Laetitia?

Reklama

Wspomniana instrukcja podaje nam również kilka innych cennych wskazówek. Przede wszystkim intencją papieża było wydanie dokumentu z gruntu pastoralnego, a nie doktrynalnego, co nie może być zaskoczeniem dla uważnych obserwatorów trwającego pontyfikatu. Franciszek stara się bowiem od pierwszych dni sprawowania swojej funkcji o duszpasterskie ukierunkowanie wszystkich kościelnych działań – wyniki tych starań zostały prędko ochrzczone jako tzw. „efekt Franciszka” – a jednocześnie wydaje się stronić od doktrynalnych i głęboko teologicznych rozstrzygnięć. Ten model zachowania determinuje kolejny, o którym instrukcja również wspomina: akceptacja różnorodności i dialog z myślącymi inaczej. Wydaje się, że chodzi tu nie tyle o relację Kościoła do świata, ale – co wydaje się dużo ważniejsze – o stosunek Kościoła Powszechnego do wspólnot lokalnych.

Wnioski te są jednak ogólne i niezwiązane z głównym tematem dokumentu o szczęściu, jakie daje miłość (Amoris Laetitia oznacza bowiem Radość Miłości). Na poziomie treściowym ostatnią, lecz bardzo istotną kwestią jest klucz interpretacyjny adhortacji. Jak twierdzi instrukcja – przewodnim źródłem myśli Franciszka jest wyjątkowy nurt popularyzowany przez Jana Pawła II tzn. Teologia Ciała.

Reklama

Z perspektywy tych pryzmatów dostarczonych przez samą Stolicę Apostolską w Amoris Laetitia da się zauważyć kilka ważnych szczegółów.

Reklama

Wydaje się, że nawet mimo krytycznych głosów, adhortacja ma jedną bezsprzeczną zaletę – język. Intencją papieża było stworzenie dokumentu, którego rolą nie byłoby obrastanie kurzem w przyparafialnych bibliotekach, ale inspirowanie świeckich, docieranie niejako pod strzechy z Dobrą Nowiną o łasce Jezusa Chrystusa udzielanej w sakramencie małżeństwa, w rodzinie. Forma i styl dokumentu – nawet biorąc pod uwagę rekordową ilość prawie 200 stron tekstu – sprzyjają rodzinnym rozważaniom.

Choć kolokwializmy i nieliczne nawiązania do dzieł niekościelnych (filmy, poezja) mogą drażnić, da się odnaleźć w nich typowy dla papieża Franciszka zamysł wychodzenia na kościelne peryferia. Między innymi właśnie dzięki przełamaniu hermetyczności źródeł – choć cytaty z encyklik, konstytucji soborowych, przemówień i kazań papieskich są tu obecne w ogromnej ilości – Amoris Laetitia ma szansę dotrzeć również do osób, których codzienne decyzje nie są konsultowane z kościelnym nauczanie. Trudno, co prawda, przewidzieć reakcje osób niewierzących, a naiwnie jest wierzyć, że wraz ze zmianą języka na bardziej przystępny nastąpią masowe nawrócenia i regulowanie związków niesakramentalnych. Należy jednak docenić papieskie staranie, aby dotrzeć z pozytywnym wykładem prawdy o chrześcijańskiej wizji rodziny do wszystkich, którzy boją się jej jako przebrzmiałego reliktu lub też odpowiedzialności, jarzma, ograniczenia wolności.

Reklama

Kolejną sprawą jest delikatność dokumentu – w narracji o trudach i pięknie chrześcijańskiego małżeństwa na każdym kroku widoczne jest dostrzeganie heroizmu zwykłych katolickich rodzin, które podejmują wysiłek urzeczywistniania ewangelicznych ideałów. Papież nie marnuje najmniejszej okazji, aby podziękować rodzinom, podkreślić wobec nich wdzięczność Kościoła i podkreślić ich zaszczytną funkcję w świecie. W tym sensie, mimo wielu poetyckich fraz, dokument jest bardzo przyziemny, skupiony na rzeczywistości; z jednej strony pokazuje wzory do naśladowania, wskazuje kierunek, w którym muszą zdążać rodzinne i małżeńskie wysiłki, a z drugiej – nie zapętla się wobec abstrakcyjnego obrazu, ale podejmuje głębokie tematy i – na ile to możliwe – stara się udzielić odpowiedzi na gorące pytania współczesności.

I rzeczywiście, Teologia Ciała i ogólniej: myśl św. Jana Pawła II to źródło, z którego adhortacja czerpie pełnymi garściami. Obok św. Tomasza z Akwinu, Papież Polak jest bodaj najczęściej cytowanym teologiem. W tym sensie prezentowana przez Franciszka teologia małżeństwa nie prezentuje nowej perspektywy, ale raczej porządkuje i przystępnie omawia dotychczasowy dorobek nauki Kościoła nie wprowadzając żadnych rewolucyjnych zmian.

Przy tej okazji warto wspomnieć o najbardziej kontrowersyjnej kwestii podjętej na dwóch synodach o rodzinie, które piórem papieża Franciszka podsumowuje wydana niedawno adhortacja.

rozwod

Wbrew nadziejom, jakie rozbudzali obserwatorzy, nowy dokument nie wprowadza żadnej zmiany doktrynalnej, która liberalizowałaby jakikolwiek dotychczas występujący zakaz. Innymi słowy, osoby trwające w grzechu ciężkim znajdują się w sytuacji obiektywnie uniemożliwiającej im przystępowanie do komunii św., dopóki przeszkoda w postaci grzechu nie zostanie usunięta przez posługę konfesjonału.

Istnieje, co prawda, kontrowersyjny zapis o okolicznościach łagodzących (AL 301), co do którego dyskusje z pewnością będą ożywione i długotrwałe. Nie ma w nim jednak niczego, co nie istniałoby w teologii i duszpasterstwie od dawna: brak dobrowolności czynu może zmniejszyć, a nawet znieść odpowiedzialność za wyrządzane zło. Pewnym niepokojącym novum mogą być niektóre spodziewane interpretacje aplikujące tę zasadę wobec osób żyjących w związkach nieregularnych, dalekich od chrześcijańskiego ideału małżeństwa. Powyższa myśl nie nosi jednak znamion rewolucji, jaką przez ostatnie 2 lata wieszczyły media.

Dlatego rozczarowanie, które towarzyszy relacjom, mimo, że nieproporcjonalne, nie powinno nikogo dziwić. Równie groteskowe było bowiem zogniskowanie uwagi mediów po opublikowaniu Relatio Synodi na jesieni 2014 roku. Choć dokument ten składał się z 62 punktów, jedynie 3 – dotyczące homoseksualistów i rozwodników – cieszyły się zainteresowaniem komentatorów. I chociaż Relatio przypomina raczej protokół z obrad niż oficjalny dokument, na Kościół już kilkanaście miesięcy temu sypały się gromy za niechęć do zmian i opresyjność. Trudno się spodziewać, by po opublikowaniu wyczekiwanego papieskiego dokumentu narracja była bardziej wyrozumiała.

Z 325 punktów adhortacji, kilka – dotyczących kwestii dyscyplinarnych – wzbudza kontrowersje, wymaga konkretniejszego omówienia. To oczywiste, że w dużej mierze nasze rozważania skupią się właśnie na nich. Ale Amoris Laetitia to przede wszystkim piękna opowieść o rodzinnej miłości, która daje szczęście. O darze Boga dla człowieka.

I tak należy ją odczytywać.

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę