Nasze projekty

„Dziś dotknąłem męczenników” – historia albańskiego kardynała

Nie ma co ukrywać, że - traktując je jako ogół - nowe nominacje kardynalskie papieża Franciszka nie zaskoczyły. Nie oznacza to jednak, że nie ma w związku z nimi historii wartych opowiedzenia

Reklama

Dla uważnych obserwatorów dotychczasowych kreacji kardynalskich nie może być żadnym zaskoczeniem, że Franciszek stara się wprowadzić szerszą różnorodność w z zasady raczej zeuropeizowane grono kardynalskie. Dotychczas wśród kardynałów wybranych przez Franciszka na jednego Księcia Kościoła ze Starego Kontynentu przypadało trzech z spoza Europy (dla porównania: w nominacjach Benedykta XVI obie grupy rozkładały się mniej więcej po równo). Ujawnioną kilka dni temu listą Franciszek zrobił zatem kolejny krok w zapowiadanym poprzednimi konsystorzami kierunku – z siedemnastu nowo mianowanych tylko pięciu jest Europejczykami, przy czym jedynie trzech z nich miałoby prawo wyboru, gdyby najbliższe konklawe miało się odbywać lada moment.

Ponadto należy zwrócić uwagę na nominacje dla hierarchów, o których wielu watykanistów wspominało na długo przed ogłoszeniem listy wybranych. Przykładem takiego duchownego jest z pewnością amerykański biskup Kevin Farrell, prefekt nowej Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia, który na tej liście się pojawił.

Reklama

Ale – jak wspominałem wyżej – brak spektakularnych niespodzianek nie oznacza, że kreacje kardynalskie w jakimkolwiek stopniu są „nudne” lub „bez historii”.

Jednym z pięciu wyróżnionych Europejczyków jest bowiem postać wyjątkowa, niezłomna, której biografia – choć raczej niemedialna z punktu widzenia ogólnych tendencji w kinematografii – mogłaby stanowić podstawę do stworzenia bardzo przejmującego filmu.

Reklama

kardynalowie
fot. JEFFREY BRUNO/ALETEIA/flickr.com

Albański ksiądz Ernest Simoni, który w drugiej połowie października skończy 88 lat, niemal całe swoje życie spędził pod pręgierzem antychrześcijańskiego ucisku. W wieku 20 lat jako nowicjusz został wygnany przez komunistów z kolegium franciszkańskiego w Troshani, które następnie zostało złupione, a bracia franciszkanie – rozstrzelani. Następnie odbył ciężką dwuletnią służbę wojskową, w trakcie której był dodatkowo prześladowany ze względu na nieustanne przejawianie sympatii wobec Kościoła i wiary katolickiej. Była to zresztą stała praktyka reżimów; podobnego traktowania doświadczył od władz komunistycznych również bł. Jerzy Popiełuszko.

Reklama

Niedługo później ks. Simoni ukończył tajne studia teologiczne i otrzymał święcenia kapłańskie. Po kilku latach służby w parafii został uwięziony w Wigilię Bożego Narodzenia 1963 roku i skazany na śmierć za zdradę stanu. Później kara ta została zamieniona na ćwierć wieku więzienia. W trakcie pobytu w celi całymi tygodniami był torturowany i straszony najwymyślniejszymi groźbami. Kilkanaście lat spędzonych w więzieniu mijało również pod znakiem ciężkiej pracy w kopalni, w trakcie której został oskarżony o podżeganie do buntu i ponownie skazany na śmierć. Wyroku nie wykonano tylko dzięki przychylnym wobec skazańca zeznaniom strażników więziennych.

Po uwolnieniu w 1981 roku ks. Simoni – wciąż uważany za wroga ojczyzny – został zmuszony do pracy w kanalizacji, która trwała aż do upadku reżimu w 1990 roku. Dopiero od tego momentu 68-letni kapłan po 34 latach od otrzymania święceń (!) mógł rozpocząć zwykłą pracę duszpasterską.

Co ciekawe, przez wszystkie lata internowania i przymusowej pracy albański kapłan ani na moment nie przestał być wierny Chrystusowi oraz swojej posłudze. Dla współwięźniów stał się spowiednikiem, przyjacielem, duchowym przewodnikiem. Przez kilkadziesiąt lat potajemnie odprawiał dla nich msze święte i udzielał komunii świętej!

We wrześniu 2014 roku papież Franciszek spotkał się z nim w katedrze pw. św. Pawła w stolicy Albanii, w Tiranie. Wysłuchał tam świadectwa prześladowanego kapłana oraz zakonnicy ze Zgromadzenia Ubogich Sióstr od Stygmatów Świętego Franciszka z Asyżu, która miała do opowiedzenia podobną historię. Jak relacjonują świadkowie, Franciszek „zalał się łzami”.

https://youtu.be/S-MPaRIktdY?t=5m48s

To spotkanie papież podsumował krótko: „Dziś dotknąłem męczenników”. Dwa lata później ks. Simoni pojawił się na liście 17 nowych kardynałów.

We wrześniu 2014 roku papież Franciszek spotkał się z nim w katedrze pw. św. Pawła w stolicy Albanii, w Tiranie. Wysłuchał tam świadectwa prześladowanego kapłana oraz zakonnicy ze Zgromadzenia Ubogich Sióstr od Stygmatów Świętego Franciszka z Asyżu, która miała do opowiedzenia podobną historię. Jak relacjonują świadkowie, Franciszek „zalał się łzami”’.

To spotkanie papież podsumował krótko: „Dziś dotknąłem męczenników”. Dwa lata później ks. Simoni pojawił się na liście 17 nowych kardynałów.

Ale na tym nie koniec symboli. Albański ksiądz zostanie formalnie włączony do Kolegium Kardynałów 19 listopada – dwa tygodnie po tym, jak podczas pierwszej celebrowanej publicznie od czasu upadku komunizmu w Albanii mszy św. 38 jego współbraci prześladowanych i zamordowanych przez komunistyczny reżim zostanie beatyfikowanych.

Wobec tak znaczącego wydarzenia w historii Kościoła uważam, że przy ocenie kreacji dla ks. Simoniego warto rozważyć kilka dodatkowych faktów, które zarysują szerszy kontekst wyraźnej wrażliwości Franciszka na prześladowania i męczeństwo.

Nie trzeba zresztą daleko szukać – jednym z hierarchów znajdujących się na tej samej liście z ks. Ernestem Simonim jest abp Mario Zenari, nuncjusz apostolski w Syrii, którego papież – mimo nowej godności arcybiskupa – pozostawił na stanowisku. Tym samym Syria będzie bodaj jedynym państwem, którego nuncjusz jest Księciem Kościoła. Trudno o bardziej wymowny, symboliczny gest w stronę bliskowschodnich chrześcijan prześladowanych za wiarę, którzy na każdym kroku mogą spodziewać się śmierci.

Ale jest jeszcze inny obraz, chyba jeszcze bardziej pasujący do nominacji dla albańskiego księdza. Niewielu pamięta, że w zeszłym roku papież Franciszek przebywał w Sarajewie, gdzie spotkał się m.in. z ofiarami prześladowań. Po wysłuchaniu świadectwa kapłana więzionego i torturowanego podczas wojny w Bośni i Hercegowinie, który zadeklarował przebaczenie dla swoich katów, papież Franciszek podszedł do niego i ucałował jego dłonie.

Analogia wydaje się być oczywista i w obliczu mnogości takich gestów Franciszka pokazuje nam dość jasno, gdzie skierowane są oczy Wikariusza Chrystusa, który – jak słusznie zauważają komentatorzy – bywa bardzo powściągliwy w ocenach i słowach co do samego prześladowania, co jest być może wynikiem daleko idącej ostrożności np. dyplomatycznej.

Ale choć słowa papieża nie zawsze są dobitne, gesty takie jak te klarownie wskazują, że choć Głowa Kościoła nigdy nie wycofała się ze swoich głośnych słów o Kościele, który nigdy nie miał się tak dobrze jak dziś, męczeństwo – które również nigdy nie było tak wielkie jak dziś – jest zauważone, docenione oraz bliskie sercu i modlitewnym intencjom papieża.

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę