Nasze projekty

Powiedz wszystkim, co oni nam zrobili

Może temat i nie bardzo „wakacyjny“, ale w końcu czy wakacje to jednak też nie czas na poznawanie świata, którego w codziennym biegu nie mamy jak poznać?

Reklama

  Korzystając z wizyty w Moskwie, wypuściłem się na chwilę do podstołecznego Butowa. W 1937., gdy na czele NKWD stanął jeden z największych zbrodniarzy XX. wieku, nazywany „Krwawym Karłem“ (mierzył półtora metra) Nikołaj Jeżow, wydano zarządzenie, by każda lokalna komórka bezpieczeństwa zabezpieczyła sobie dyskretne miejsce do rozstrzeliwania i grzebania wrogów ludu. Ludowy komisarz wydał następnie dekret na mocy którego na śmierć skazano w trybie ekspresowym ponad siedemset tysięcy ludzi, przeciwników systemu, duchownych, inteligencji, ale też nową, sowiecką elitę (sześciuset generałów, trzech marszałków ZSRR, wszystkich ośmiu admirałów itd.).   

 W podmoskiewskim Butowie do rozstrzeliwania służyło sześć hektarów ziemi, dwa kilometry kwadratowe stanowiły otulinę „poligonu strzeleckiego”, mającą chronić NKWD przed gapiami.

 

Reklama

W ciągu czternastu miesięcy pozbawiono tu życia prawie 21 tysięcy ludzi sześćdziesięciu narodowości, w tym 1,5 tysiąca Polaków i kolejne 2 tysiące mieszkających w Polsce Żydów, Rosjan, Ukraińców.

 

Mordowano metodą przemysłową, koparki robiły doły długie na kilkadziesiąt i głębokie na pięć metrów, mieściło się do nich kilka warstw zabijanych. Gdy w latach 70. na skutek rozkładania się zwłok, ziemia zaczęła się zapadać, ubytki wyrównywano śmieciami. Tajemnica zaczęła wychodzić na jaw w połowie lat 90. Nie wiadomo jakim cudem ówczesne bezpieczeństwo zgodziło się odtajnić papiery, a ziemię przekazać Cerkwi.  

Reklama

Powiedz wszystkim, co oni nam zrobili

 Dziś jest tu miejsce pamięci. Na polu rozstrzeliwań stoi drewniana cerkiewka. Za płotem, obok komendantury „poligonu“ wybudowano cerkiew murowaną pod wezwaniem „nowomęczenników“ rosyjskich, czyli tych, którzy zginęli za wiarę w XX. wieku (jest też w tytule miejsce dla „wyznawców”, czyli tych, którzy byli dręczeni, ale zmarli później śmiercią naturalną). Ogółem w rosyjskiej cerkwii jest ich ponad 1700. 331. z nich ostatni raz słońce widziało w Butowie. 5. z nich to – ciekawostka – Polacy (głównie związani z niegdysiejszym monasterem prawosławnym w Różanymstoku).

 

Reklama

W obu cerkwiach jest ikona „nowomęczenników“. Centralne miejsce zajmuje w niej wysadzony przez bolszewików w 1931. moskiewski Sobór Chrystusa Zbawiciela, na którego miejscu miał powstać Pałac Rad, a ostatecznie powstał basen. Sobór w latach 90. pięknie odbudowano, ale jest coś poruszającego w myśli, że na kościół, budynek, też można patrzeć jak na męczennika, zabijanego wraz z wiernymi.  

Powiedz wszystkim, co oni nam zrobili

  • fot. Szymon Hołownia
  • fot. Szymon Hołownia
  • fot. Szymon Hołownia
  • fot. Szymon Hołownia
  • fot. Szymon Hołownia
  • fot. Szymon Hołownia

 W cerkwi drewnianej można z kolei zobaczyć jak razem z ludźmi cierpiały ikony. To jakby przytułek dla ikon – męczenników. Pokłute bagnetami, pobrudzone, jedna z nich obcięta tak, że nie wiadomo, kto się na niej znajduje. Opiekujący się miejscem ludzie mówią, że chyba święta Anna Kaszyńska. Jeśli tak, to historia robi się cudowna – na przeciwległej ścianie od lat wisi podziurawiony bagnetem jej mąż, święty Michał Twerski.

 

W podziemiach nowej cerkwi porażają zdjęcia, które robiono skazanym na dwa dni przed śmiercią (rozstrzeliwujący przed dokonaniem zbrodni musieli porównać zdjęcie z człowiekiem, nawet w sowieckich papierach wszystko musiało się zgadzać). Ci ludzie zostali już poinformowani, co ich czeka. Na twarzach wstrząsająca mieszanka smutku, godności, poczucia absurdu, rezygnacji i pytania „dlaczego?!”. Moi znajomi poszli już z przewodnikiem dalej, ja tkwiłem w tym podziemiu, przechodziłem od zdjęcia do zdjęcia, chcąc dać im choć odrobinę ciepła, jakoś z nimi być, jakoś im to wynagrodzić, wciąż słyszałem w głowie: „Powiedz wszystkim, co oni nam zrobili”.

 

Więc mówię. 

  • fot. Szymon Hołownia
  • fot. Szymon Hołownia
  • fot. Szymon Hołownia
  • fot. Szymon Hołownia
  • fot. Szymon Hołownia
  • fot. Szymon Hołownia

W sąsiednim pomieszczeniu (już właściwej cerkwi) wyglądają inaczej – ubrani w złoto ikon, twarze pełne nieziemskiego pokoju. Pogrupowani zostali według dnia rozstrzelania, każda z ikon nosi więc datę, na jednej trzy osoby, na innej dwadzieścia. Na ścianach – freski przedstawiające ich kaźń. W prawosławnej ikonografii można natknąć się i na kuszące świętych diabły i na prześladujących chrześcijan cesarzy, tu są NKWD-ziści. Namalowani jak trzeba – budzą odrazę wprost proporcjonalną do współczucia, jakie budzą męczennicy. Jedni krzyczą, inni strzelają, jakiś oficer spisuje protokół. Po obu bokach tej koszmarnej sceny – anioły, zasłaniające sobie twarz skrzydłami. Głucha cisza.

 W Moskwie jest muzeum poświęcone pamięci malarza Pawła Korina. Geniusz portretu, zaangażował się nieco w komunizm, ale i tak całe życie pracował nad jednym projektem: „Ruś odchodząca“. Chciał, jak w Arce Noego, ukryć na nim całą przedrewolucyjną Rosję, inteligencję, artystów, duchowieństwo, wieśniaków. Przez czterdzieści dwa lata gruntował wielkie płótno tak, by przetrwało pokolenia. Nie postawił na nim ani jednej kreski. Nie da się budować arki w trakcie potopu.

 

Po nim zresztą też. Przewodnik, który oprowadza nas po Butowie, jest niezwykle miły, mądry i uczynny, zaprasza na skromny obiad w cerkiewnej stołówce, zapewnia że jego praca jest za darmo, jeśli chcemy możemy złożyć ofiarę na pomnik. Prosi też gorąco, by mówić o tym w Polsce, jeśli tylko ktoś miałby podejrzenia, że to w Butowie stracił swoich bliskich, niechby koniecznie do nich napisał – próbują ze szczątków informacji jakie mają złożyć spójną bazę danych, dowiedzieć się czegoś o tym, czym żyli ludzie, których ostatnie chwile widział ten rachityczny las. Na razie idzie to bardzo, bardzo powoli.  

Idziemy drogą, którą przywożono na poligon skazanych. Myślę o tym, co musieli czuć, gdy widzieli, gdzie dojechali. Myślę o tych, którzy przez następnych kilkadziesiąt lat – również w Polsce – wiernie stali pod sierpem, młotem i czerwoną flagą i wyznawali durną miłość zwyrodniałym katom. Myślę o tym, że rozbitego przez ludzi szkła nie złożymy, to może już zrobić (i kiedyś zrobi) tylko Bóg.

 

Czarno – białe fotografie zamieni w ikony.

 

 

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę