Nasze projekty

Miejskie ściemy

Cztery najbardziej frapujące współczesne legendy (tak zwane mity miejskie) o tematyce religijnej, o jakich słyszałem.

Reklama

1. Mówi się, że dwudziestoośmioletnia Georgann Williams (zmieniona później przez „głuchy telefon” napędzający miejskie mity między innymi na Geraldine Solstice) z Little Rock (później też z Atlanty i Chicago) poniosła śmierć na miejscu, wypadając przez szyberdach prowadzonego przez męża samochodu.

 

Miejskie ściemy

Reklama

Pani Williams uczyniła to, krzycząc: „On wrócił! On wrócił!”, przekonana, że widzi Jezusa, który zabiera właśnie do nieba dusze sprawiedliwych (bo zdaniem radykalnych protestantów ma zabrać najfajniejszych gości na jakieś siedem lat przed końcem świata, żeby nie musieli męczyć się w apokaliptycznych sytuacjach).

Jezusem okazał się wybierający się właśnie na bal przebierańców młody człowiek, który wiózł w swoim pick-upie nadmuchiwane lalki, wykorzystywane przez zrozpaczonych nimfomanów. Przy pokonywaniu jakiegoś wertepu lalki zerwały się z uwięzi, uleciały w powietrze, a kierowca biegał, próbując je złapać, co poczciwa pani Williams wzięła za wysyłanie wiernych do nieba.

Zdaniem specjalizującego się w tropieniu mitów miejskich portalu snopes.com, historię zmyślił ośmieszający religię gdzie się da Elroy Willis i zamieścił w sieci w 2001 roku, po czym powtarzana przez tabloidy (jako tak zwany fakt autentyczny), nierozgarniętych internautów i dowcipnych ateistów, zaczęła żyć własnym życiem do tego stopnia, że zainspirowała nawet twórców serialu Sześć stóp pod ziemią, którzy jedną z otwierających każdy odcinek sekwencji śmierci późniejszego klienta zakładu pogrzebowego rodziny Fisherów skopiowali żywcem z historyjki Willisa.

Reklama

2. Mówi się, że władze Stanów Zjednoczonych żądały od linii lotniczych, aby nie dopuszczały do sytuacji, by wszyscy piloci i cały personel pokładowy danego lotu należeli do którejś z radykalnych chrześcijańskich denominacji.

 

Miejskie ściemy

Reklama

Gdyby bowiem (wzięte z niemądrze interpretowanego fragmentu Pierwszego Listu do Tesaloniczan) zapowiedzi dotyczące „pochwycenia” i wyniesienia w chmury najwierniejszych wyznawców Jezusa miały się jakimś cudem sprawdzić, samolot mógłby pozostać w powietrzu bez obsługi. Historia równie dobrze mogła począć się w środowiskach szydzących z wiary ateistów, jak i religijnych fundamentalistów uzasadniających swoje niebywałe oczekiwania.

3. Mówi się, że turystka z Irlandii, odwiedzając Lourdes, usiadła zmęczona na porzuconym wózku inwalidzkim i zasnęła, a gdy się ocknęła, zobaczyła modlących się nad nią ludzi.

 

Miejskie ściemy

Zerwała się na równe nogi, a zgromadzeni wpadli w ekstazę, uznając, że to cud. Uciekając przed nimi, złamała nogę. Rzecz wygląda na mało finezyjną ateistyczną propagandę, słyszałem ją, jako urozmaicenie dyskusji jak dotąd w trzech rożnych krajach.

4. Mówi się, że obowiązkowy i miłujący porządek zakrystian, który niezależnie od tego, czy ksiądz stawił się na mszę czy nie, dzwonił sygnaturką i wyruszał do ołtarza, powtarzając: „Jest ksiądz czy go nie ma – msza musi iść”.

 

Miejskie ściemy

Po raz pierwszy natknąłem się na tę historię wiele lat temu bodaj w jednym ze zbiorków księdza Jana Twardowskiego. Później słyszałem ją jeszcze kilkanaście razy powtarzaną jako autentyk zaobserwowany przez opowiadającego, jego znajomych albo znajomych znajomych.

 


Fragment książki „Wszystko w porządku. Układamy sobie życie” Szymona Hołowni i Marcina Prokopa, Wydawnictwo „Znak”.


 

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę