Nasze projekty

Infantylizm przerośnięty

Znów tak zwany artysta zapragnął skupić na sobie nieco uwagi mediów

Reklama

W miniony weekend Gazeta ośmieliła się kolejny raz wypuścić porcję antykościelnego jadu. Tym razem skorzystała z wypowiedzi tzw. artysty, który zapragnął skupić na sobie nieco uwagi mediów. Występując w środowisku tak jasno zdeklarowanym przeciwko prawdzie, normom i wartościom trzeba się do wywiadu bardzo dobrze przygotować i przekroczyć jakąś granicę, najlepiej rozpiętą między absurdem a chamstwem. Nic więc dziwnego, że styl prezentowanego wywiadu okazał się wulgarny i prostacki, a kolejne wypowiedziane brednie, jako kompilacja amunicji stale stosowanej w mediach utrzymywanych z kasy państwowej, przewidywalne i nudne.

 

Nieborak miotający się we własnych wypowiedziach poddany powinien być jakiejś minimalnej obróbce redakcyjnej w trakcie wywiadu lub przy jego autoryzacji. Nie stało się tak w tym przypadku. Można zatem było, choć nie warto, dowiedzieć się m. in. że lansowany przez Gazetę artysta jedną stroną swojej osobowości zafascynowany jest złem przeciętnego katolika, który trupy noworodków trzyma w lodówce, ale druga strona jego jaźni gardzi Szatanem katolików – zdaje się – widząc w nim psa („to jest jakiś sukinsyn”) na korzyść własnego Szatana. Przerażające brednie.

Reklama

 

Po niedzieli było jeszcze gorzej. Ponieważ przedstawiciel Ogólnopolskiego Komitetu Obrony Przed Sektami zdecydował, że złoży zawiadomienie do prokuratury w sprawie upublicznionych wypowiedzi tego starszego pana, on sam opublikował na swoim profilu na Facebooku komunikat przypominający przeprosiny za słowa wypowiedziane w wywiadzie dla Gazety.

 

Reklama

W tym internetowym komunikacie prosił z kolei, aby go nie pouczano. Wówczas umożliwiono mu występ w telewizji. No cóż, jaka telewizja tacy artyści. Tam, w studiu TVN, orzekł, że większość własnych opinii wyraża pod publiczkę, głosi swoje deklaracje bez wiary w ich sens, jedynie dla poszerzenia kręgu swoich odbiorców. Musiało się tam również znaleźć – takie to przewidywalne i smutne – zdanie będące już niemal charakterystycznym idiomem tego wspierającego się wzajemnie towarzystwa: „Sam jestem katolikiem, bo ochrzczono mnie. Nie wystąpiłem o apostazję.”

Ten jazgot i chaos w sprawie, na którą oczywista reakcja sama się narzuca, jest według mnie kolejnym sygnałem wskazującym istnienie w tamtym środowisku węża, który zjada sam siebie zaczynając od ogona. Żeby się za szybko nie pożarł jest sztucznie podpompowywany, niestety także pieniędzmi podatników. Ale to w tym temacie nie wszystko.

 

Reklama

Znam sytuację, która miała miejsce w jednej z krakowskich podstawówek. Ów tzw. artysta został zaproszony i opłacony, aby śpiewał dla maluszków i dzieci nieco starszych. Oczywiście zrobił to prezentując swój własny repertuar. Przedstawił wówczas także własną posturę, mimikę i gesty. Zastanawiam się czego spodziewali się rodzice przed koncertem, co myśleli w trakcie i czy szczęśliwi byli po nim.

 

Wprowadzili tego pana, jak lisa miedzy kurczątka, bo jest popularny? Bo ładnie śpiewa? Bo teksty jego utworów najlepiej nadają się do deprawowania własnych dzieci? Przecież można wydać trochę pieniędzy i iść na koncert na mieście. Można nawet, o zgrozo, zabrać na ten spektakl własne dziecko… Ale żeby do szkoły? To jest właśnie infantylizm przerośnięty.

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę