Nie dość, że Apokalipsa była filmem pierwszym (nie szkodzi, że tylko dla jednego widza), to jeszcze do tego jakim! Odpowiadającym na podstawowe pytania: dokąd zmierzamy, co nas czeka i jak to wszystko się skończy.
Gdy tylko pojawiły się techniczne możliwości łączenia obrazów w sekwencje i wyświetlania ich przed publicznością, twórcy zaczęli szukać odpowiedzi także na pytania o przyszłość naszej cywilizacji i człowieka w ogóle. Do dziś powstały tysiące produkcji będących wariacjami na temat Apokalipsy bądź niektórych elementów Janowego objawienia.
Akira, reż. Katsuhiro Ôtomo, 1988
Klasyka science-fiction, postapo i najsłynniejszy na świecie film anime, czyli japońska animacja zrealizowana na podstawie mangi – japońskiego komiksu. Akcja rozgrywa się po III wojnie światowej, która zmiotła z powierzchni ziemi Tokio. Na sztucznej wyspie powstała metropolia NeoTokio – miasto ogarnięte chaosem, w którym codziennością są demonstracje, zorganizowana przestępczość i korupcja. Poczucie bezradności zderza się z oczekiwaniem na nadejście Akiry. Nikt do końca nie wie, kto to jest. Zbawiciel? A może sprawca ostatecznej zagłady? Patrząc z perspektywy Apokalipsy: Baranek czy Abaddon? W tej opowieści nie ma jednak miejsca na mistykę. Zło, które się dzieje, wynika z decyzji podjętych przez ludzi, a nadprzyrodzone moce są efektem naukowych eksperymentów.
Armageddon, reż. Michael Bay, 1998
Tytułowy armageddon to nadciągający globalny kataklizm, do którego dojdzie, o ile garstka dzielnych Amerykanów (z drobną pomocą jednego szalonego Rosjanina) nie wysadzi w powietrze asteroidy pędzącej w kierunku Ziemi. Gdyby jednak potraktować ten tytuł metaforycznie, odnosząc go jednocześnie do Apokalipsy świętego Jana, w której Armagedon jest miejscem ostatecznego starcia armii aniołów i demonów, głównym miejscem akcji mogłyby okazać się dusze bohaterów. Ocalenie świata będzie bardzo kosztowne i związane z najwyższą ofiarą. Bardzo pompatycznie i amerykańsko, ale i tak trudno powstrzymać kręcącą się w oku łezkę wzruszenia.
Apocalypto, reż. Mel Gibson, 2006
Zacznijmy może od bardzo szczególnego kontekstu tej produkcji. To pierwszy film Gibsona po Pasji prezentującej mękę i śmierć Jezusa w sposób tak naturalistyczny, jak dotąd kino tego nie robiło. A sam Gibson to odtwórca tytułowej roli w absolutnym klasyku kina postapokaliptycznego, czyli Mad Maksie. W Apocalypto Gibson również nie ma litości dla bohaterów i widzów patrzących na ludzkie okrucieństwo. Nawiązując tytułem do objawienia świętego Jana, pokazuje jednocześnie świat bardzo, wydawałoby się, odległy od cywilizacji rzymskiej czy naszej, zachodnioeuropejskiej. W, jak okaże się w finale, jej schyłkowej fazie. Świat Majów właśnie kończy się, tak, jak zakończyła się cywilizacja antycznego Rzymu. I jak zakończy się kiedyś nasza.
Przeczytaj również
Czas apokalipsy, reż. Francis Ford Coppola, 1979
Kolejny wielki fresk filmowy i kolejna opowieść o końcu świata, jakim dla drugiej połowy XX wieku wydawała się wojna w Wietnamie. To nie Bóg niszczy świat, lecz człowiek, który poczuł się bogiem. Wywołując wojnę niszczy również siebie, niszczy ludzkie ciało i duszę, a także wszystko, co je otacza. Swobodna adaptacja „Jądra ciemności” Josepha Conrada to jedna z najmocniejszych artystycznych manifestacji antywojennych, a także kanoniczne sceny muzyczno-filmowe: chwila tuż przed zagładą – sielski widoczek dżungli wybuchającej nagle napalmowymi płomieniami, gdy Jim Morrison zaczyna śpiewać „The End”, helikoptery sunące w szyku jak demoniczna szarańcza do wtóru wagnerowskiego „Cwału Walkirii”… Genialne muzyczne obrazy pozostające na zawsze w pamięci.
Anioł zagłady, reż. Luis Buñuel, 1962
W tym kameralnym filmie pozornie nie ma końca świata, a anioł zagłady, którego można by utożsamiać z apokaliptycznym Abaddonem, pojawia się tylko w tytule. Ale czy na pewno? Opowieść wydaje się dziwaczna: grupa osób z wyższych sfer przybywa na przyjęcie do eleganckiej posiadłości. Gdy wszyscy goście i gospodarze znajdą się w jednym z salonów, stracą umiejętność wyjścia z tego pomieszczenia. Nie tylko oni nie mogą wyjść, nikt też nie może przedostać się do nich. Mijają dni, brakuje jedzenia, potrzeby fizjologiczne i instynkt przetrwania zaczynają rządzić częścią grupy, inni bohaterowie nie są w stanie znieść dziwnej sytuacji. O czym jest ta opowieść? O końcu świata arystokracji? O normach społecznych, które się zużyły? A może o tym, że zagłada czeka tych, którzy nie będą zmieniać się na lepsze?
Dziecko Rosemary, reż. Roman Polański, 1968
Bez fanfar i fajerwerków, w przytulnym mieszkaniu na Manhattanie przychodzi na świat apokaliptyczna Bestia, czyli Antychryst, dziecko Szatana. Nie towarzyszą jego narodzinom żadne niezwykłe zjawiska. Może tylko jego matka jest nadmiernie pobudzona. A może cała opowieść o diabelskim spisku to tylko jej urojenia? Narastająca groza i poczucie osaczenia, klaustrofobiczna atmosfera utrudniająca swobodne złapanie oddechu, genialna muzyka Komedy – ten film to majstersztyk, z którego wyrośnie za kilka lat „Omen” i kolejne diabelskie horrory. Ale tylko tutaj udało się uciec od dosłowności, a jednocześnie wywołać u widza lęk. Czy jesteś pewien, drogi widzu, że znasz naturę rzeczywistości?
Siódma pieczęć, reż. Ingmar Bergman, 1957
To najstarszy film w tym zestawieniu, ale nie można go pominąć. Po pierwsze: zaczyna się cytatem z Apokalipsy świętego Jana, z którego pochodzi jego tytuł. Po drugie: niespecjalnie się zestarzał. W odbiorze najbardziej przeszkadza przesterowany dźwięk, gdy rozbrzmiewają dźwięki trąb. Zdawać by się mogło, że to siedmiu aniołów dmie w siedem trąb jednocześnie. Całość jest opowieścią drogi i moralitetem. Główny bohater, rycerz powracający z wyprawy krzyżowej do domu, po drodze rozgrywa ze Śmiercią partię szachów. Stawką jest z jednej strony życie, a z drugiej prawda o istocie wszech rzeczy, przede wszystkim o naturze Boga. Czym jest koniec świata? Może po prostu śmiercią, każdym indywidualnym odejściem? Może po niej nic już nie ma, tylko sprawiedliwość, bo Śmierć powiedzie w swoim tańcu – strasznym i zarazem groteskowym – każdego. Finałowy dance macabre nie jest smutny. Część bohaterów odchodzi, ale na świecie pozostają małżonkowie i dziecko. Pozostaje życie, którym można się cieszyć.