Nasze projekty

Sztuka chodzenia po wodzie

Krok po kroku w czterdzieści dni opanuj sztukę chodzenia po wodzie z Krzysztofem Pałysem OP.

Reklama

  • Autentyczna rodzinna rozmowa środopopielcowa: Mama: Bo wiesz, my od dziś przez 40 dni nie będziemy jeść słodyczy. Córka: My? To znaczy kto? Mama: No ja i ty! Po kazaniu osoby dzielą się swoimi przemyśleniami: „Świetna mowa proszę księdza, doskonale pasuje do mojej sąsiadki”, „Ach, gdyby mój syn to słyszał, na pewno by do niego te słowa trafiły i zmienił swoje życie”. Ewangelia wskazuje inaczej, to nie inni mają się zmienić, ale to ja mam się nawrócić. I może owocem tego nawrócenia będzie pokochanie ludzi, takich jakimi są, a nie koniecznie takich jakimi ja chciałbym żeby byli?

  • Rabbi Jehuda powiedział: "Cały świat kierował się w jedną stronę, podczas gdy Abraham w drugą".

  • Istnieje coś takiego jak zdrowa asertywność, zdrowa miłość siebie, ta ewangeliczna. Bardziej popularna jest jednak asertywność egoistyczna, próba „realizacji samego siebie”, która polega na smutnym życiu dla siebie samego. Ewangeliczna samorealizacja to wyjście ze swoich ograniczeń i lęku o siebie samego. Wyjście ku innym, ku pełni życia. Miałem szczęście, że poznałem w swym życiu wiele osób, które zdecydowały się na życie według Ewangelii. Niesamowite jest to, że zawsze są to ludzie szczęśliwi, promieniujący pokojem, pełni wewnętrznej wolności. Interesujące jak pozornie „trudna Ewangelia” z jej „nieludzkimi” zasadami ostatecznie okazuje się drogą do szczęścia.

  • Pewien zakonnik wspominał, że chcąc uformować dojrzałych ludzi wykształcono w jego zgromadzeniu sztab psychologów. Po latach okazało się, że były to osoby, które potrafią nieźle komunikować z ludźmi, płynnie mówią o swoich uczuciach, emocjach, są zdolne diagnozować innych. Jest tylko jeden problem: nie zapładniają duchowo. Kategorie samorealizacji, granic, uczuć, są kategoriami z zakresu psychologii, ale nie koniecznie ewangelii. Psychologia umacnia nasze ego, ale religia idzie krok dalej, gdyż uczy jak je przekraczać. W nauczaniu Jezusa nie chodzi o psychofizyczną doskonałość (takiej nie będzie nigdy), ale o nawrócenie i świętość.

  • Jeśli czegoś, pomimo usilnych prób, nie możemy zmienić, należy wówczas zamienić pytanie: „Jak to cierpienie mogę wykorzystać?”

  • Ten tekst wymaga kilkunastu sekund skupienia, dlatego część z Was przez niego przemknie, dzieląc uwagę między pisaniem, słuchaniem muzyki, rozmową, czytaniem kolejnych stron w zakładkach przeglądarki. Zatrzymanie się choć na kilka minut, aby poświęcić się tylko jednej czynności, staje się dziś wyzwaniem. Niełatwą koniecznością dokonania wyboru i wytrwania w nim. Podobnie z decyzjami, które wymagają zaangażowania lub co gorsze, niosą ze sobą nieodwracalne zobowiązania. Pamiętam jak kilka lat temu skarżyłem się starszemu współbratu na pewne trudności w mojej zakonnej wspólnocie. W odpowiedzi usłyszałem, abym dziękował Bogu za klasztor, w którym jestem. Nie dlatego, że wyróżnia się na tle innych, ale dlatego, gdyż Bóg właśnie chciał mnie w nim umieścić. Czy wiesz co jest Twoim powołaniem? To, co w danej chwili robisz.

  • Czytałem o badaniach mówiących, że ludzie, którzy twierdzą, iż człowiek powinien mieć silną wolę, nie oszukiwać, być dobry, postawieni w sytuacji eksperymentalnej, w której mają szansę oszukiwać, robią to zdecydowanie częściej, niż ci, którzy mówią o sobie: ja wcale nie jestem silny, boję się tortur, gdyż szybko by mnie złamano, a gdy będę miał szansę oszukać albo zdradzić, obawiam się, że się nie powstrzymam. Co ciekawe, w realnych sytuacjach, dzięki tej krytycznej wiedzy o sobie, człowiek „słaby’ częściej potrafi ustrzec się błędu, niż pewny siebie moralista. Wszyscy jesteśmy podatni na pokusy, łatwo jest zdradzić, zawieść. To jednak świadomość własnych słabości i ograniczeń chroni przed duchową zarozumiałością. Ciernie w naszym ciele, powstrzymują przed staniem się nadętymi.

  • Kopernik udowodnił, że ziemia nie jest w centrum wszechświata, lecz kręci się wokół słońca. Każdy człowiek powinien przeżyć choć raz taki kopernikański przewrót w swoim życiu, że wcale nie jest pępkiem świata lecz jest skierowany na słońce, którym jest Chrystus.

  • Tradycja chrześcijańskiego wschodu wskazuje, że dzięki zmysłom można otworzyć umysł, aby doświadczyć Jego łaski. Boga nie można zobaczyć wysilając intelekt lub trenując skupienie, tu nie da się nic wymusić. Dlatego też prawosławni mnisi nie przychodzą na liturgię po to, aby się modlić, oni przychodzą aby przyjąć błogosławieństwo, ono ma nich ma ogromną wartość. Przestrzeń, w której się znajdują, zapachy które odczuwają, Boże Słowo, śpiew. Oni chłoną to wszystko całym sobą i w ten sposób dają się przemieniać Najwyższemu.

  • Kiedyś jednego z moich starszych braci zapytano czy jest zadowolony z zakonu. Odpowiedział, że to jest źle postawione pytanie, sensowniejsze jest: „Czy zakon jest zadowolony ze mnie?”. Niezwykle istotne jest to, czy się realizujemy, spełniamy. Ale to nie jest właściwe spojrzenie. Pytanie ludzi, którzy należą do Boga nie brzmi: „czego ja chcę” lecz „czego Ty Panie chcesz dla mnie?”. Powołanie nie jest egoistyczną realizacją siebie, ale wsłuchiwaniem się w Jego głos. To odwrócenie perspektywy nakierowanej na siebie, a patrzenie na Chrystusa. On widzi bowiem więcej i dalej.

  • To może wydać się brutalne, ale Ewangelia w żadnym miejscu nie mówi, że mam być kochany przez ludzi. Nie mam żyć po to, żebym był kochany, ale żebym działał i kochał. Dobry Pasterz duszę swoją daje i niczyjej krwi nie przelewa. Tylko Chrystusową, albo swoją własną.

  • Pewien ksiądz zdawał egzamin jurysdykcyjny, mający dopuścić go do spowiadania. Jeden z egzaminatorów kazał mu rozeznać czy penitentka, która przyszła do spowiedzi, używa środków antykoncepcyjnych. "Co byś zapytał?" pada pierwsze pytanie. Cisza. "Przecież to proste. Zapytaj: czy ma pani dzieci?" "Czy ma pani dzieci?" powtarza ksiądz. "Tak, dwójkę" odpowiada egzaminator udając ową kobietę (w domyśle: być może używa, skoro posiada „tylko” dwójkę). Znowu cisza. "O co zapytasz dalej?" nalega egzaminator z nadzieją, że młody ksiądz w końcu podejmie „właściwy” trop. "Czy dzieci są zdrowe?" pyta ksiądz. Egzaminator osłupiał i tak trwał.

    Tym co może zbliżyć nas do ludzi jest zwykła, mądra życzliwość. Można być zbuntowanym przeciwko złu, strukturom, układom, ale nigdy przeciw człowiekowi.


  • Kilka lat temu poznałem panią Elżbietę. Jako matka czternaściorga dzieci usłyszała pod swoim adresem wiele raniących słów, choćby takich, że powinna wyprowadzić się z rodziną z miasteczka, bo wstyd przed turystami. Na pytanie skąd miała siły, aby wytrwać odpowiedziała, że mimo przeciwności zawsze starała się patrzeć na świat odnajdując w nim dobro. „To nie optymizm, ale po prostu wiara” – stwierdziła z prostotą, po czym dodała: „Mam jeszcze jedną zasadę, którą otrzymałam od rodziców. Żyj tak, aby inni ludzie przez ciebie nie płakali”.

  • Chrześcijanin nie jest optymistą, ale realistą. Optymista uzależnia swoje szczęście od tego, że będzie lepiej, chrześcijanin nie musi czekać na lepszy moment, on może być szczęśliwy już teraz, nawet pośród niepowodzeń. Człowiek wolny w Bogu nie czeka na lepsze czasy, dla niego każdy moment jest szansą.

  • Znajoma nauczycielka prowadząca zajęcia w socjoterapeutycznej szkole na początku roku otrzymała skonfliktowaną klasę. Wzajemna niechęć, wrogość, jawnie wyrażana agresja – z taką atmosferą spotkała się już na pierwszych zajęciach. Mimo pokusy dezercji, modliła się za swoich uczniów, jednocześnie starając się ich uczyć elementarnych zasad szacunku do siebie nawzajem. Wspólne zadania, prace w grupach. był opór, ale nie zniechęcała się. "Nie musicie się lubić, macie ze sobą współpracować" wielokrotnie mówiła. Po kilku miesiącach okazało się, że owej niechęci niewiele pozostało, a wynikała ona po prostu z braku zrozumienia i z lęku przed sobą na wzajem. "Teraz się pięknie różnimy" stwierdził jeden z maturzystów. Nikt nie jest samowystarczalny. Każdy z nas jest „dziełem” innych. Głupotą jest więc mówić, że wszystko zawdzięczam sobie i nie potrzebuję innych ludzi. Na wychowanie w szkole ma wpływ klasa i jeden nauczyciel, który w czymś zaimponuje. Później jest podobnie. Pomocą są nie tylko ludzie mądrzy, których stawia nam Bóg, ale także ci „trudni”, gdyż dzięki nim uczymy się przekraczać własny egoizm.

  • Amerykański psycholog Viktor Frankl stwierdził kiedyś, że typowo psychologiczna interwencja może – zmierzając do złagodzenia cierpienia – zahamować lub nawet zniszczyć rozwój duchowy. Cierpienie bywa „ceną”, jaką się płaci za rozwój. Chcąc wyeliminować z życia tę sferę może się okazać, że czegoś cennego nie przeżyjemy, czegoś ważnego nie doświadczymy. Będziemy niepełni. Dla Boga wszystko ma swój ukryty sens. Nawet niepowodzenie.

  • Każda porażka może prowadzić do sukcesu. Wydaje się, że Jezus poniósł na krzyżu porażkę, a jednak zwyciężył. Dlaczego Bóg wybrał taką właśnie drogę? Żebyś choć trochę uwierzył, że masz szansę i przestał myśleć, że wszystko stracone.

  • Wyłącz facebooka, muzykę, wszystkie okna w internetowej przeglądarce, nie sprawdzaj maili co siedem minut, nie szukaj w telefonie nowych smsów. Najlepiej zamknij nawet ten tekst. Nie rób nic, a już po chwili doświadczysz braku. Wytrzymaj. To bardzo cenne doświadczenie.

  • Ile już razy słyszałem od ludzi, że do niczego się nie nadają, nie mają siły żyć, są potłuczeni przez los. Tego wszystkiego dobry Bóg także pozwolił mi doświadczyć i wiem również, że nie jestem w tym doświadczeniu odosobniony. Każde oddalenie czy odrzucenie, może być wykorzystane aby być bliżej Jego. W takich momentach On sam wysyła swojego anioła, aby wesprzeć i nakarmić, tak jak to zrobił w przypadku Daniela czy pogrążonego w depresji Eliasza.

  • Jakiś czas temu jadąc autostopem do Rzymu spędziłem z dominikańskim współbratem ponad piętnaście godzin na stacji benzynowej. Był mróz i późny wieczór, na ulicach leżał śnieg. Na widok naszych habitów reagowano z pogardą lub zupełną obojętnością. Przygarnął nas wówczas Giuzeppe oraz jego przyjaciel Ali, muzułmanin pochodzący z Algierii. Pomogli nam nie dlatego, że byliśmy zakonnikami, ale ponieważ zrobiło im się nas zwyczajnie szkoda. Rozmawialiśmy do szóstej nad ranem, przy kawie, kawałku bułki i włoskich chipsach. Byłem wdzięczny za możliwość ogrzania się, choć jeszcze kilka godzin wcześniej czułem się niczym bezdomny. Znam doskonale uczucie, gdy człowiek zbliża się do grupy ludzi, a oni milkną i badawczo go obserwują. Nie potrzeba jeździć autostopem by doświadczyć co znaczą szepty za plecami, knowania, publiczne wyśmianie. Wiem jak czuje się człowiek, gdy jest osądzany i nie ma żadnych szans na usprawiedliwienie, domyślam się jak mógł się czuć Daniel w jaskini pełnej lwów. Każdy ma swoją jaskinię i lwy.

  • Nie ma lepszego sposobu na nauczenie się pokory, niż przez doświadczenie własnej ograniczoności. Dzięki porażce czy kompromitacji odsłania się to co w człowieku prawdziwe. Upokorzenie to niezbędna rzecz w życiu duchowym. I prawdziwa szkoła wolności.

  • Zastanawiam się czasem czy potrafiłbym wyrzec się mojego poczucia wartości wynikającego z pozycji księdza? W Polsce ksiądz jeszcze czuje się potrzebny. Wciąż są osoby proszące cię o rozmowę, wygłoszenie rekolekcji, konferencji. Napięty kalendarz sprawia, że można poczuć się ważnym. Wszystko jednak niewiele znaczy, jeśli nie potrafi się rzeczy najważniejszej: przyjmować upokorzeń jako uśmiechu od Boga i być życzliwym dla tych, którzy patrzą z niechęcią.

  • Pewnego kleryka chciano wyrzucić z seminarium, podobno „nie rokował”. Usłyszał na swój temat wiele niesprawiedliwych oskarżeń. Bolało mocno, bo wypowiadały je osoby, do których miał zaufanie. Wszystko w imię miłości, poparte wzniosłymi argumentami i oczywiście dla jego dobra. Po latach wspominał, że właśnie to doświadczenie najmocniej zbliżyło go do Chrystusa, pozwoliło na dodatek utożsamić się z tymi, których ten świat odrzucił. Obecnie jest cenionym księdzem i wsparciem dla wielu osób. Kiedy każde wypowiedziane w naszym kierunku słowo rani jak oparzenie ogniem i gdy milkną nawet najbliższe osoby, to właśnie wówczas otwiera usta Bóg.

  • Który z hierarchów największe prawdy Kościoła powierzyłby pięciokrotnej rozwódce, na dodatek żyjącej w konkubinacie? Kto wpadłby na pomysł, aby najświętsze tajemnice świata zdradzić osobie, która wielokrotnie pokazała, że nie radzi sobie z wiernością? Jedynie Bóg mógł wpaść na taki karygodny pomysł. Tak zrobił Jezus spotykając się z Samarytanką przy studni. Obca i znienawidzona przez naród żydowski kobieta usłyszała od Chrystusa, że On jest Mesjaszem. Mało tego, Samarytanka okazuje się jedyną osobą w Ewangelii, której Jezus o tym sam mówi! Martę o to zapytał, podobnie i Piotra, ale to Samarytance zdecydował się o tym powiedzieć wprost. Fatalne posunięcie, ale właśnie w Jego stylu. Kiedy człowiek ma poczucie, że upadł wyjątkowo nisko i przez to Bóg go opuścił, to właśnie wówczas, On jest bliżej, niż w wielu momentach pociechy.

  • Dla Boga to właśnie ci „drudzy” czyli zapomniani i ostatni są najbliżej nieba. To właśnie na nich spada największe błogosławieństwo.

  • To nie pierwszego, ale właśnie drugiego dnia Bóg stworzył niebo. Może dlatego, aby pokazać, że dla Stwórcy to właśnie druga pozycja jest uprzywilejowana? Izaak, czyli ten, który odziedziczył bogactwo duchowe ojca, był drugim, a nie pierwszym, synem Abrahama. Pierworodny Izmael go wyśmiewał. Jakub, drugi syn Izaaka, dalej zaszedł niż zdrowy i pewny siebie Ezaw. W rodzinie Jakuba błogosławieństwo Boga spadło na Józefa (znienawidzonego przez braci), a nie na pierworodnego Rubena. Zlekceważony przez Samsona i zapomniany przez własnego ojca Dawid zostaje królem Izraela, mający się za ostatniego celnik jest wyróżniony przez Jezusa, a ktoś „o nieczystych wargach” jak Izajasz, zaliczony zostaje do najwybitniejszych proroków. Podobnie było z osamotnionym i pogrążonym w depresji Eliaszem, który ukrywał się przed Izebel.

  • Kiedy fetyszem staje się samorealizacja i własne szczęście, bez względu na koszty jakie poniesie otoczenie, bycie drugim nie wydaje się atrakcyjne. Mam być pierwszy, najszybszy, najbardziej błyskotliwy, najlepszy. Jednak tylko nieliczni mogą sobie pozwolić na luksus bycia drugim. Oni należą do Boga.

  • Każda, nawet najbardziej nieudolna modlitwa przynosi Bogu chwałę. Życia duchowego nie należy komplikować, wystarczy przyjąć taką modlitwę jaką w danym momencie daje nam Bóg, a zmieni się wiele. Można modlić się smutkiem, zmęczeniem, a nawet snem. Święta Teresa twierdziła nawet, że lepiej spać przy Jezusie, niż czuwać z daleka od Niego, przynajmniej człowiek nie zajmuje się wówczas sobą i Bóg może działać.

  • Podział na ludzi wierzących i niewierzących nie jest właściwy, lepszy jest na ludzi modlących i niemodlących się. Można wierzyć, ale bez modlitwy nie ma więzi z Bogiem. Mogę wiedzieć, że dana osoba żyje obok mnie, ale jeśli nie będę z nią spędzał czasu, nigdy jej nie poznam. Bez modlitwy życie się nie zmieni.

  • Post zwraca człowiekowi wolność, otwierając na Boga. Odmawiając sobie czegoś co się lubi, co daje poczucie bezpieczeństwa, człowiek zaczyna odczuwać pustkę. Gdy jednak uda się ten stan przetrzymać, ta właśnie pustka napełnia się Duchem Świętym.

  • Gedeon wyruszając na wojnę usłyszał, że jego wojsko powinno pościć (osłabić się), inaczej nie pokona wroga.

  • Przyjemności po pewnym czasie zniewalają, podobnie jak czyjeś pochwały. Co jakiś czas należy więc wcisnąć „reset”. W ten sposób przywraca się właściwe proporcje.

  • Mnisi od wieków byli przekonani, że istnieje jakaś silna zależność między duszą i ciałem. Gdy ciało otrzymuje zbyt dużo jedzenia, gdy otacza nas zbyt dużo rzeczy i bodźców, także i duch staje się ociężały i otępiały. Nadmiar jedzenia zmniejsza duchową czujność człowieka, niedomiar pomaga uświadomić sobie co utrzymuje mnie w dobrym samopoczuciu? Co właściwie mnie „trzyma” i nadaje memu życiu smak? Gdzie znajduje się źródło mojej wartości i sił? W innych ludziach? W rzeczach, które posiadam? Dobrym samopoczuciu?

  • Gdy jest problem należy od razu go rozwiązać. Gdy czuję się głodny powinienem zaspokoić głód, gdy mam potrzebę szukam jej zaspokojenia. Szybko, od razu, każdy brak należy uzupełnić. Tradycja postu mówi inaczej: „poczekaj, ten brak ma sens”.

Dodaj komentarz

Reklama

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę