Nasze projekty

Jej troska

Ona uwielbia nie tylko przydrożne kapliczki, ale kobiety zbierające się pod nimi w maju, by odśpiewać Litanię Loretańską. Bo uważa, że są w swej wierze autentyczne, naturalne, a śpiew i modlitwa jest dla nich jak oddychanie.

Reklama

Lubię z Danutą Skórą rozmawiać o Kościele. Znamy się ponad 20 lat i jak sięgam pamięcią toczymy tę rozmowę cały czas. Czy to w którejś z licznych redakcji (gdzie ona pracowała, albo ja), czy w szkole sióstr Augustianek, do której chodziły nasze dzieci, czy w pociągu do Warszawy. To może dziwne, ale raczej nie przypominam sobie rozmów o polityce, czy losach wspólnych znajomych. Pewnie takie były (któż nie rozmawia o znajomych, zwłaszcza w pociągu do Warszawy), ale ich treść gdzieś uleciała. Na pewno sporo przegadaliśmy o mediach, ale i tu, jakby te ścieżki nie były poplątane, w końcu i tak wszystkie prowadziły do Kościoła.

 

 

Reklama

Jej troska

„Matka nasza”, tak o nim mawia, zawsze z autentyczną troską, która słabo zorientowanych w temacie może lekko dziwić. No bo przecież Danuta to „Znak”, a „Znak” to Kościół otwarty. I to na tyle, by zrobił się solidny przeciąg i wywiał wszystko, co pachnie kruchtą, Wyszyńskim i przydrożnymi kapliczkami. A ona uwielbia nie tylko przydrożne kapliczki, ale kobiety zbierające się pod nimi w maju, by odśpiewać Litanię Loretańską. Bo uważa, że są w swej wierze autentyczne, naturalne, a śpiew i modlitwa jest dla nich jak oddychanie.

 

Reklama

Ta fascynacja tradycją nie zmienia faktu, że Kościół w myśleniu Danuty Skóry jest cały czas zwrócony w przyszłość i jak najbardziej otwarty. Tyle, że ona nie ma zamiaru z niego wychodzić, natomiast chętnie by tu przyciągnęła jak najwięcej ludzi, zwłaszcza pięknych i młodych. Stąd jej troska.

 

Jej troska

Reklama

Na przykład o dobre media kościelne, czyli budowane nie w opozycji do „Matki naszej”, ale w poczuciu odpowiedzialności za nią. Takie, co przyciągają, a nie odstraszają, albo straszą. To nie jest częsta postawa w czasach pedagogiki wstydu za Kościół lub zamykania go w oblężonej twierdzy.

 

Ciekawa jest ta nasza rozmowa, choć dość jednostronna, bo zazwyczaj Danuta zadaje trudne pytania, a ja robię uniki. Zresztą oboje nie znamy na większość tych pytań odpowiedzi. Dobrych odpowiedzi. Ale może to nas właśnie łączy. I różni od wielu „znawców od nawozów i od świata” (jak śpiewał Jacek Kleyff), a przede wszystkim od Kościoła, których jakoś ostatnio mamy prawdziwy wysyp.

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę