Nasze projekty

Dyskretny urok porażki

Kiedy przyglądamy się takim biblijnym postaciom, jak Abraham, Mojżesz, Dawid, Hiob, Jonasz, Jeremiasz, Eliasz, czy też Apostołom, widzimy, że właściwie każdy z nich przechodził jakiś kryzys

Reklama

Biblijni bohaterowie pomagają nam zrozumieć potrzebę ciągłej zmiany i destrukcyjność zasiedzenia się, pokazują nam pułapki stabilizacji, zachęcają do wzrastania w wierze i nie ustawania w drodze.

Bohaterowie biblijni. Niektórzy doświadczyli gorzkiego upadku. Wszyscy, bez wyjątku, poddawani byli próbom. Warto, abyśmy postawili sobie pytanie, jak zmieniło się przez to ich życie? Czego się nauczyli? Biblijni bohaterowie pomagają nam zrozumieć potrzebę ciągłej zmiany i destrukcyjność zasiedzenia się, pokazują nam pułapki stabilizacji, zachęcają do wzrastania w wierze i nie ustawania w drodze. Na ich przykładzie widzimy, że ciągłe podążanie ku temu, co lepsze, mimo upadków, porażek, kryzysów i prób, w istocie przybliża nas do Boga.

Reklama

Porażki biblijnych bohaterów

Oczywiście, widząc tylko teraźniejszość, możemy łatwo popadać w zwątpienie. Gedeon pytał z goryczą: Jeżeli Pan jest z nami, skąd pochodzi to wszystko, co się nam przydarza? (Sdz 6, 13). Jako ludzie nie jesteśmy w stanie zrozumieć, dlaczego jedni mają tak ciężko, podczas gdy inni, jak się wydaje, gładko płyną przez całe życie. Jednak to, co wiemy o Bogu, pozwala nam ufać Mu, a nawet dziękować za rzeczy, których teraz jeszcze nie rozumiemy. W Biblii czytamy: Rzeczy ukryte należą do Pana, Boga naszego, a rzeczy objawione – do nas i do naszych synów na wieki, byśmy wykonali wszystkie słowa tego Prawa (Pwt 29, 28). Nie jesteśmy w stanie pojąć ogromu Bożej miłości, zobaczyć Jego planu i dlatego ciągle narzekamy. Niekiedy tracimy rozeznanie we własnym życiu, nie jesteśmy pewni, do czego Bóg nas powołuje, czujemy się zagubieni – a nawet obawiamy się modlić, niepewni, czy jesteśmy gotowi na zmiany, których może dokonać w naszym życiu Boża moc. Ale jeżeli Bóg dał obietnicę, On ją wypełni. Kiedy żyjemy w Chrystusie, nie możemy ponieść porażki. Jak długo podnosimy się, wyciągamy wnioski i idziemy dalej, tak długo zmierzamy do zwycięstwa w tym, do czego Bóg nas powołał.

Prawdziwą porażkę możemy ponieść dopiero poddając się zniechęceniu i odmawiając współpracy z Bogiem.

Prawdziwą porażkę możemy ponieść dopiero poddając się zniechęceniu i odmawiając współpracy z Bogiem. Jak długo chcemy być z Nim, tak długo możemy się podnosić i wracać na właściwy tor. I tak naprawdę to jest ta rzecz, którą mamy do wykonania na ziemi – za każdym razem podnosić się z grzechu i nawracać się, korzystając z pomocy, jakiej udziela nam Bóg na przykład poprzez sakrament pokuty.

Reklama

gedeon
„Gedeon pokonujący Madianitów”, olej na płótnie, Nicolas Poussin, 1625r., Muzea Watykańskie

O tym, jak bardzo porażka może się okazać drogą do zwycięstwa, opowiada historia Józefa. Myślę, że jest ona dość dobrze znana i nie trzeba jej przypominać. Akurat tak się składa, że oglądam 30-odcinkową brazylijską telenowelę pt. José de Egipto, która ma wszystkie typowe cechy brazylijskich telenowel, ale w sumie całkiem ciekawie wzbogaca opowieść biblijną o nowe romantyczno-przygodowe wątki. Bracia Józefa, mówiąc eufemistycznie, to nie byli ludzie sympatyczni. Potrafili wymordować mieszkańców Sychem za gwałt na ich siostrze Dinie, mimo iż młody książę chciał naprawić swój błąd, oświadczył się dziewczynie, a nawet razem z wszystkimi obywatelami miasta poddał się bolesnemu zabiegowi obrzezania, aby ugłaskać braci Diny. Ci zaś wykorzystali ich kiepską kondycję po zabiegu, dokonując eksterminacji i rabunku. Synów Jakuba (zrodzonych z dwóch żon i dwóch służących tych żon w nieco humorystycznej rywalizacji) szczególnie drażnił młodziutki Józef, ulubieniec ojca, który obnosił się ze swymi snami o upokarzającej dla braci treści. Na dodatek ojciec sprawił mu kolorową szatę, pokazującą jego wyjątkową pozycję. W końcu synowie Jakuba nie wytrzymali i postąpili ze swoim bratem wyjątkowo okrutnie. Kiedy przyszedł do nich z jedzeniem, gdy wypasali owce, najpierw wrzucili go do wyschniętej studni, snując plany morderstwa, ale ostatecznie za marne grosze sprzedali go jako niewolnika. Własnego brata! A ojcu sprzedali bajeczkę o tym, że chłopca rozszarpało dzikie zwierzę. Dla starego Jakuba był to cios, z którego z trudem się podniósł. Józef doświadczył zazdrości i nienawiści rodzonych braci, których tak naprawdę kochał i których akceptacji pragnął. Doświadczył odrzucenia, krzywdy, lęku, potraktowany jak „towar” i materiał na jakiegoś tam niewolnika u Egipcjan. Wydawać by się mogło, że była to totalna porażka. A tymczasem to tragiczne wydarzenie zaowocowało wielkim dobrem. Józef – tak fatalnie potraktowany przez najbliższych – wiele lat później uratował swych braci i ojca przed śmiercią głodową. W wyniku splotu wielu nieprawdopodobnych okoliczności doszedł do wielkiego znaczenia i wpływów na dworze faraona, stając się de facto najpotężniejszą osobą w państwie po władcy. Okazało się, że Bóg, Pan dziejów i ludzkich serc, potrafił na krzywych liniach napisać piękną historię o miłości i przebaczeniu.

Reklama

jozef
„Józef sprzedany przez swoich braci”, Claes Moeyaert, 1627 r., Muzeum Sztuk Pięknych w Budapeszcie

Porażki w genealogii?

Oczywiście, aby zobaczyć konsekwencje pewnych wydarzeń, należy dysponować odpowiednią perspektywą. Coraz częściej słyszy się, że ludzie sporządzają drzewo genealogiczne swojej rodziny. Wynika to z potrzeby lepszego poznania i zrozumienia swojej tożsamości. Chcemy wiedzieć, skąd pochodzimy i kim byli nasi protoplaści. Nie chcemy być anonimowymi liśćmi targanymi przez wiatr. Chcemy wiedzieć, z jakiego pochodzimy drzewa. Czasem, badając genealogię, możemy dokonać zdumiewających odkryć, jak jakaś porażka w dalszej perspektywie przyniosła coś pozytywnego. Możemy też doznać ciężkiego szoku. W rodowodzie Jezusa także znajdują się postacie z nie najlepszą reputacją. Jego ród obok wspaniałej, miał również swoją grzeszną historię. Rodowód Jezusa to kolejny przykład na to, że Bóg potrafi pisać prosto na krzywych liniach ludzkich dziejów i że z każdego zła potrafi wydobyć dobro.

Jezus miał wśród swoich przodków cudzołożnika i mordercę; kobietę, która zdradziła męża i kananejską prostytutkę… Ktoś mógłby powiedzieć, że takie drzewo genealogiczne to porażka i powód do wstydu

genealogia
„Genealogia Jezusa”, ilustracja z Biblii autorstwa anonimowego mnicha, XII wiek

Nie byłoby króla Salomona, uchodzącego za symbol mądrości, gdyby Dawid nie zgrzeszył, zabijając Uriasza i poślubiając jego żonę. Przodkowie Mesjasza, tak samo jak cała ludzkość, byli uwikłani w grzechy i potrzebowali odkupienia. Jezus miał wśród swoich przodków cudzołożnika i mordercę; kobietę, która zdradziła męża, kananejską prostytutkę, która pomogła żydowskim szpiegom, zdradzając własne miasto; Moabitkę Rut oraz Ammonitkę Naamę, a więc członkinie narodów wywodzących się z kazirodztwa córek Lota z własnym ojcem; oraz Tamar, która musiała podstępem współżyć z własnym teściem, udając ladacznicę, aby zapewnić sobie potomstwo. Ktoś mógłby powiedzieć, że takie drzewo genealogiczne to porażka i powód do wstydu.

W USA popularny jest program telewizyjny Finding Your Roots (W poszukiwaniu korzeni), w którym na prośbę różnych celebrytów analizuje się ich genealogię. Znany amerykański aktor Ben Affleck zażądał od producentów tego programu, aby zataili odkryty fakt, że w jego rodzinie był kiedyś właściciel niewolników. Sprawa wyszła na jaw, gdy portal WikiLeaks opublikował korespondencję mejlową firmy Sony, zdobytą dzięki wyciekowi na skutek włamania hakerów. Ben Affleck uznał, że przodek, który miał niewolników, to dla niego wizerunkowa porażka. Jest rzeczą oczywistą, że Ben Affleck w żaden sposób nie odpowiada za postępowanie jakiegoś swego praprapradziadka. Pewnie każdy z nas ma wśród przodków kogoś, kto napawałby odrazą. Tymczasem w genealogii Jezusa postacie, które trudno uznać za krystalicznie czyste, zostały wręcz wyeksponowane. Poprzez informacje o mało chwalebnych przodkach Jezusa, Mateusz chciał ukazać, że pomimo ludzkiego grzechu i słabości Bóg jest łaskawy i odpowiada miłosierdziem na ludzki grzech i ludzkie porażki.

 

Genealogia Jezusa to taka historia świata w pigułce (w symbolicznym oczywiście wymiarze). Jest tam obecne i dobro, i zło, ale przede wszystkim widać tam wołanie o miłosierdzie i odkupienie.

A odpowiedzią na to wołanie jest właśnie wcielenie Syna Bożego.

Czy tego chcemy, czy nie chcemy, dzieje świata są tak naprawdę dziejami zbawienia, bo Bóg wszedł w historię ludzkości i działa, aby nas ocalić.

„Porażka” krzyża?

Najbardziej zdumiewające w działaniu Boga jest jednak to, że wybrał On sposób zbawienia nas, który z ludzkiego punktu widzenia wydawał się właśnie porażką.

 

Podczas Mszy w Domu św. Marty·1 czerwca 2015 papież Franciszek omówił właśnie pod tym kątem przypowieść o nikczemnych rolnikach i właścicielu winnicy (Mk 12, 1-12), która jest swoistym streszczeniem historii zbawienia. Jak zauważył Franciszek ta piękna przypowieść zaczyna się od pewnego marzenia, projektu miłości człowieka, który zakłada winnicę, otacza ją płotem, wykopuje dół na tłocznię i buduje wieżę. Człowiek ów kochał ten zalążek winnicy, i oddał ją w dzierżawę, a więc powierzył komuś, aby wydała owoce. Potem, w odpowiedniej chwili posłał do rolników sługę, aby odebrał od nich należną mu część plonów, ale jednego obili kijami kijami, drugiego ranili, a jeszcze innego zabili… Na koniec posłał swojego syna, lecz rolnicy również go zabijają. Tak kończy się ta historia. Bóg – Ojciec ludu, który wybiera ten lud dla siebie, ponieważ jest to lud mały i go kocha, marzy z miłością – wydaje się ponosić porażkę – zauważył papież. Tę historię zbawienia można by nazwać historią porażki. A porażka zaczyna się od pierwszej chwili, i także w tej porażce marzenia Boga od początku jest krew – krew Abla – i trwa od tamtej chwili: krew wszystkich proroków, którzy szli przemawiać do ludu, pomagać w strzeżeniu winnicy, aż po krew Jego Syna. Ale właśnie po opowiedzeniu tej przypowieści Jezus wypowiedział słowa, które wydawały się trochę bez związku: Nie czytaliście tych słów w Piśmie: Ten właśnie kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła. Pan to sprawił i jest cudem w naszych oczach. Papież, przywołując te słowa Jezusa, jasno dał do zrozumienia, że historia porażki odwraca się, i to, co zostało odrzucone, staje się siłą.

Historia porażki odwraca się, i to, co zostało odrzucone, staje się siłą.

I tak prorocy, ludzie Boży, którzy przemawiali do ludu, którzy nie byli słuchani, którzy zostali odrzuceni, będą Jego chwałą. A Syn, ostatni posłany, który właśnie został odrzucony, osądzony, niewysłuchany i zabity, stał się kamieniem węgielnym. Także ta ostatnia, porażka krzyża, jest zgorszeniem: lecz właśnie tam zwycięża miłość. I właśnie ta historia, która zaczyna się marzeniem o miłości, a w dalszym ciągu zamienia się w historię porażek, kończy się zwycięstwem wielkiej miłością Boga, który z tego, co odrzucone, wydobywa zbawienie; przez swojego odrzuconego Syna zbawia nas wszystkich. Franciszek powiedział, że Bóg zawsze zapoczątkowuje “historię miłości z każdym z nas. I pomimo tego, co wydaje się nam porażkami, małymi i wielkimi, ostatecznie zwycięża to marzenie o miłości i nasze podążanie drogą trudną, z Bogiem, który zbawia poprzez to, co jest odrzucone. Droga naszego odkupienia to droga, na której nie brak licznych porażek – podkreślił bardzo mocno papież Franciszek.

grunewald
„Śmierć Jezusa na krzyżu”, Ołtarz z Isenheim, Matthias Grünewald, 1515 r.

Krzyż ukazuje nam inny sposób mierzenia sukcesu.

Podczas orędzia, które wygłosił w katedrze św. Patryka w Nowym Jorku, padły z kolei słowa: Krzyż ukazuje nam inny sposób mierzenia sukcesu. Do nas należy rzucanie ziaren: Bóg dostrzega owoce naszego trudu. A jeśli czasem nasze wysiłki i prace wydają się niepowodzeniem i nie rodzą owoców, to musimy pamiętać, że jesteśmy naśladowcami Jezusa … a Jego życie, mówiąc po ludzku, zakończyło się niepowodzeniem, klęską krzyża.

 

W życiu Jezusa zdarzyły się przecież okropne rzeczy. Został cynicznie zlekceważony, brutalnie odrzucony, sprzedany za trzydzieści srebrników przez człowieka, którego sam nazywał przyjacielem, potem został osądzony w majestacie prawa (przy użyciu fałszywych oskarżeń), zhańbiony śmiercią na krzyżu, przeznaczoną dla niewolników i szumowin! Ale z perspektywy Zmartwychwstania i Zesłania Ducha Świętego, widzimy inny wymiar tej porażki. Podczas, gdy dla Jego uczniów wydawało się to wszystko klęską (o czym świadczą pełne rozczarowania słowa uczniów idących do Emaus), krzyż tak naprawdę okazał się zwycięstwem… dzięki Jezusowi na krzyżu mamy zbawienie. To dzięki krzyżowi mamy dostęp do Ojca i PEŁNE odpuszczenie naszych grzechów. To dzięki krzyżowi naszym miejscem przeznaczenia jest Niebo, a nie Piekło.

Oczywiście możemy sami wybrać wieczne zatracenie w Piekle, ale nie ma takiego błędu i takiego położenia, z którego Bóg nie potrafiłby nas wyciągnąć, jeśli tylko zechcemy odpowiedzieć na dar Jego miłości.

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę