Nasze projekty
fot. Unsplash/ Prashanth Pinha

Dziewczyny z ośrodka dla trędowatych

Jak dbają o piękno, jak żyją, czym są obdarowywane, jakie są ich największe troski a jakie radości. Kobiety z ośrodka Jeevodaya. Prawdziwe kobiety - matki.

Reklama

Z dr Heleną Pyz – Polską lekarką i misjonarką świecką, posługującą trędowatym w Indiach, rozmawia Aneta Liberacka.

Indie kojarzą się między innymi z pięknymi, kolorowo ubranymi kobietami. Czy w ośrodku dla trędowatych jest miejsce na myślenie o kobiecości?

Kolorowe sari to atrybut indyjskiej kobiety i to niezależnie czy stać ją na strój z jedwabiu wyszywanego złotem, czy to zwykła bawełna. Nawet bardzo ubogie kobiety, które mają na zmianę dwie takie szaty noszą się elegancko idąc do ciężkiej pracy w polu czy przy budowie drogi. Młoda dziewczyna oczekuje na moment otrzymania swojego pierwszego sari – aby móc poczuć się kobietą i początkowo nosi je wyłącznie na uroczystości.

Reklama
750
Doktor Helena Pyz z pacjentką w ośrodku Jeevodaya | fot. Beata Zajączkowska

To piękne, możemy się uczyć i kobiecości i tego by doceniać bardziej to co mamy…

Tak ale to obraz zewnętrzny i nie zawsze życie kobiet jest tak kolorowe… Kobieta zawdzięcza swoją „wartość” urodzonym dzieciom, szczególnie synom. W tradycyjnym społeczeństwie nie podejmuje decyzji samodzielnie, jest zależna od ojca, lub gdy go zabraknie najstarszego brata, później od męża, a ostatecznie od syna. Gdy rodzina działa prawidłowo to ten system się sprawdza, ale wiemy też, że jest on powodem wielu tragedii…  Nasz ośrodek jest małą cząstką tej wielkiej społeczności jaką są z Indie, choć rządzi się też własnymi prawami. Także wśród ludzi dotkniętych trądem są np. problemy doboru współmałżonka z odpowiedniej kasty, na którego zgodzi się nie tylko rodzina, ale społeczność jej wioski.

Na czym dokładnie ten problem polega?

Reklama

Opowiem może o dziewczynie (dziś matce trójki pięknych i zdolnych dzieci), która trafiła do nas z powodu trądu. Ona nie jest okaleczona, ale jak ktoś wie coś więcej o tej chorobie to może poznać, że była jej ofiarą. Otóż jej ojciec chciał ją wydać za mąż, ale w wiosce nie mógł znaleźć odpowiedniego kandydata. Wiedziałam, że inne rodziny nie zechcą oddać jej zdrowego, dobrego syna i że ojciec może wybierać albo wdowca albo kogoś niepełnosprawnego, więc zapytałam, czy jeśli znajdzie się odpowiedni człowiek, to możemy go wskazać. Okazało się, że Sita sama wybrała naszego ogrodnika, człowieka bardzo okaleczonego przez trąd, ale dobrego, serdecznego. I wtedy zaczął się problem, bo Goutam podobnie jak Sita wyznawca hinduizmu, należał do tej samej kasty, ale był z jakiejś jej nieco innej podgrupy. Rodzina, która zaakceptowała ten wybór nie mogła nie tylko urządzić im uroczystości ślubnych, ale nawet przyjechać na ślub, który odbył się w Jeevodaya, bo zostaliby przez wioskę ukarani. Przyjechali dopiero po urodzeniu pierwszego dziecka na tzw. czatti – czyli uroczystość nadania imienia. To było ponad dwadzieścia lat temu i dotyczyło osób „niepiśmiennych”.

1 (14)
Dziewczyny mieszkające w ośrodku Jeevodaya | fot. Beata Zajączkowska

To piękna i zarazem trudna historia…

W ostatnim czasie mamy inne doświadczenie: dwoje młodych wykształconych, pracujących już, katolików, postanowili się pobrać. Rodzina dziewczyny z sąsiedniego stanu przeciągała dzień ślubu z coraz to innych powodów, a dopiero po pewnym czasie młodzi zrozumieli, że to rodzina wywiera wpływ na rodziców ponieważ chłopak jest z innej, wyższej kasty… ale odeszłam trochę od tematu…

Reklama

To niesamowicie ciekawe, może będzie okazja, żeby kiedyś o tym też szerzej porozmawiać, a wracając do kobiet: jak żyją kobiety w ośrodku? Co jest ich główną troską, a co radością?

Codzienne życie kobiet w Ośrodku Jeevodaya jest podobne do tego, jakie prowadzą miliony kobiet w Indiach. Przede wszystkim troszczą się o rodziny, nawet jeśli nie mieszkają razem. Trzeba tu powiedzieć, że w Ośrodku mieszka około 20 rodzin i zadanie matek to przede wszystkim troską o własne dzieci i o męża. Jak dzieci są większe panie pracują zgodnie ze swoim wykształceniem, te bez wykształcenia przy prostych pracach w polu, inne opiekują się dziećmi, inne – zgodnie z kompetencjami w szkole jako nauczycielki. Mamy też grupę starszych kobiet, często mocno okaleczonych przez trąd, które kiedyś zostawiły swoje rodziny lub zostały przez nie odesłane – ale także one, mieszkając w tzw. domu kobiet – utrzymują kontakt z rodzinami naturalnymi. Kilka młodych kobiet okresowo pracuje w kuchni, w przychodni lub opiekuje się dziećmi w internacie – ale także one nie mieszkają same, a właśnie w internatach z dziećmi.

To oznacza, że nikt nie czuje się samotny…

W Indiach nie występuje takie pojęcie jak kobieta samotna, każda ma jakiegoś brata, wujka, kuzyna i ta przynależność jest dla nich bardzo ważna.

Z drugiej strony warto dodać, że mimo, iż mieszkańcy ośrodka to zarówno katolicy jak i hinduiści to staramy się wdrażać model miłości i szacunku dla kobiety należny każdej osobie ludzkiej. Nie akceptujemy sytuacji w której np. indyjski mąż uznaje, że może w określony, fizyczny, brutalny sposób ukarać swoja żonę – co niestety jest powszechne w społeczeństwie. Wychowujemy też młode dziewczęta uczęszczające do naszej szkoły, które  przybywają przecież  z bardzo różnych środowisk, z innych stanów o różnych zwyczajach do tego, żeby same rozumiały swoją godność. Staram się o tym z nimi rozmawiać, a być może fakt, że widzą one moją pozycję w Ośrodku ma też dla nich znaczenie. Pamiętam jak mnie zdziwiło, gdy jedna z wolontariuszek, która do Jeevodaya przyjechała z młodym mężem (nie mieli jeszcze wówczas dzieci) usłyszała od starszych dziewcząt pytanie „czy Mariusz Cię bije?” Jak powszechne musi być to zjawisko w ich świecie, że przyszło im do głowy takie pytanie…

Foto 2a
fot. Beata Zajączkowska

To prawda, w innych kulturach niestety często się to zdarza. Mam koleżankę z Etiopii, która też zadała mi to pytanie, tak mimochodem, pomiędzy innymi pytaniami, jakby to była zwykła, codzienna sprawa… A czy w ośrodku zdarza się, że np. jakiś mężczyzna podaruje kobiecie kwiaty?

W Indiach nie ma zwyczaju dawania kwiatów. Mąż, czy brat obdarowuje kobietę raczej materiałem, z którego upina się sari. Tu nie ma znaczenia czy jest ona trędowata. W naszej społeczności są też osoby zdrowe, które zdecydowałaby się na życie w takim ośrodku, aby służyć innym potrzebującym; są też dorosłe dzieci ludzi, którzy doświadczyli odrzucenia przez trąd, ale ona same są całkowicie zdrowe, a chcą z nami być – i nie ma żadnych podziałów spowodowanych chorobą. My po prostu stanowimy wielką rodzinę.

Co do obdarowywania to jest piękny zwyczaj duchowego braterstwa. Dziewczyna może wybrać sobie opiekuna powiedzielibyśmy takiego „przyszywanego brata” , któremu w specjalnym dniu roku zawiązuje na ręce symboliczną bransoletkę „rakhi”. Chłopak ma wówczas obowiązki wobec niej jak wobec własnej siostry, opiekuje się nią jeśli tego potrzebuje, obdarowuje ją też drobnymi prezentami, ubraniami lub ozdobami jak bransoletki, kolczyki itp.

Wiele kobiet u nas, pewnie też by tak chciało, o tym marzy. A o czym marzą kobiety w ośrodku?

Myślę, że wiele marzeń indyjskich kobiet jest związanych z rodziną, miłością męża, posiadaniem zdrowych dzieci, które wyrosną na dobrych ludzi. Kariera osobista nie jest dla nich tak istotna. Nawet jak zdobywają dobry zawód i pracę, po zamążpójściu najpierw myślą o dzieciach. Potrafią stawiać się na drugim miejscu, aby innym było z nimi dobrze. Wspaniale organizują to, co nazwalibyśmy ogniskiem rodzinnym i rzeczywiście potrafią swoją cierpliwością i troską zażegnywać wiele problemów, które w społeczeństwie zachodu mogłyby łatwo prowadzić do rozpadu związku.

kobiety (6)
fot. Beata Zajączkowska

Skąd czerpią siłę? Skąd Pani czerpie siłę?

Czy ja wiem? Dobro świadczone przez człowieka wraca. Ja mogę powiedzieć, że na mnie się sprawdza słowo Ewangelii, że jeśli porzucimy dom […] otrzymany stokroć tyle. W ogóle to w trudnych sytuacjach człowiek czerpie siły od kogoś Większego, któremu ufa, bo jak np. bez wiary w Boga zrozumieć śmierć maleńkiego dziecka, któremu po ludzku już się poprawiało… Myślę, że też dla Induskich kobiet wiara w boga – takiego jak go rozumieją – jest bardzo ważna. Wiele kobiet w ośrodku, nawet hinduistek przychodzi na nabożeństwa do kościoła i wiem, że szczerze modlą się do cierpiącego Jezusa czy do Matki Boskiej o pomoc w swoich sprawach.

Jakie są obecnie największe problemy w Indiach? O co kobiety tam walczą? Jakie mają największe potrzeby? Czy można nas jakoś porównać?

Porównanie życia i sytuacji kobiet w Indiach i w Polsce jest pewnie bardziej wielowymiarowe niż tylko odniesienie do problemu trądu, który stygmatyzuje zarówno mężczyzn jak i kobiety. Największym problemem dziewczynek i kobiet w Indiach jest fakt, że często są one nieżądanym potomstwem. Mimo oficjalnego zakazu podawania informacji o płci  dziecka przy badaniu USG zjawiskiem powszechnym jest selektywna aborcja i wiemy, że w społeczeństwie Indyjskim zachwiana jest z tego powodu równowaga płci. Dla prostej rodziny ze wsi prawdziwą tragedią jest urodzenie się np. 3 dziewczynki, bo żeby wydać je za mąż trzeba będzie fortuny – a potem wszystkie córki pójdą mieszkać, służyć do domu teściów. Syn to zabezpieczenie na starość.

Jakie Pani widzi problemy u nas? Co z Pani perspektywy jest największą bolączką nas Polek?

Z tego co widzę, słyszę, czytam, to został w Polsce zaprzepaszczony etos kobiety – matki. Mam kilka znajomych rodzin, które zdecydowały się na posiadanie dużej ilości dzieci i słyszę, jak często zamiast wsparcia i podziwu doświadczają ludzkiej nieżyczliwości, czy wręcz pogardy.

Wiem coś o tym, mimo, że mam tylko czworo dzieci…

Właśnie.

Z drugiej strony młode dziewczęta wstydzą się przyznać, że dar aktu miłości chcą zachować dla mężczyzny, z którym pragną spędzić całe życie, bo dziewictwo jest dziś niemodne – to chyba coś się z naszym wartościowaniem stało niedobrego. Myślę, że trudno jest też być dzisiaj wiernym, pomimo jakichś przeciwności z drugiej strony, bo świat mówi: jak ci się ten związek nie udał to wyrzuć go do kosza i szukaj nowego. A właśnie kobieta jest tą, która może i powinna ognisko domowe ochraniać.

Jaka rada dla nas na koniec?

Spotkałam się niedawno z dr Wandą Półtawską, która całe swoje życie poświęciła dla pokazania piękna rodziny jako daru Bożego, ale żeby takie piękne rodziny tworzyć kobieta musi dostrzec swoje piękno i także mężczyzna musi je uszanować i podjąć jako dar.

Piękna puenta. Dziękuję.

Dziękuję.

Przeczytaj więcej o doktor Helenie Pyz i ośrodku Jeevodaya w artykułach:


Mama z Jeevodaya


Ciemna strona Indii


Naznaczeni


Nasze czyny muszą mówić o wierze


Młodzież z Jeevodaya na ŚDM


Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę