Nasze projekty

Młody Mesjasz. Jak wyglądało dzieciństwo Jezusa?

Czy mały Jezus grymasił przy jedzeniu i czy miewał szalone dziecięce pomysły? Kiedy zrozumiał, że jest prawdziwym Bogiem? O dzieciństwie Jezusa na kanwie filmu Młody Mesjasz mówią o. Dariusz Kowalczyk SJ, o. Stanisław Tasiemski OP i ks. Rafał Buchinger

Reklama

Z trzydziestu trzech lat Jezusa ewangeliści najobficiej opisują trzy ostatnie zaledwie wspominając o narodzinach, ofiarowaniu w świątyni i pielgrzymce do Jerozolimy, gdy miał dwanaście lat. Rodzący się Kościół nie odnotował tego, jak Jezus dorastał?

Ks. Rafał Buchinger: Pierwsi uczniowie Jezusa znali Jego dzieciństwo. Mieszkali w tej samej prowincji Galilei. Odległości nie były wielkie. Zaludnienie słabe. Wymiana informacji niezła. Prowadzono intensywne życie wspólne np. pielgrzymki, wesela, itp. Spotkali się z Maryją, Jego Matką. Jan był Jego przyjacielem, a w prawdziwej przyjaźni jest miejsce na odsłanianie przeszłości.

Reklama
Mlody-Mesjasz_plakat_MAIL
Plakat filmu „Młody Mesjasz” – w kinach od 6 maja

Dlaczego tego nie spisali? Nie ciekawiło ich to?

RB: Na pewno ich to ciekawiło! Przecież to przyszli księża. A poza tym popatrzmy na wydarzenia pod Cezareą Filipową, gdy Jezus rozpytywał: „Za kogo ludzie Mnie uważają?”, „A wy za kogo?”. Musieli na ten temat toczyć rozmowy.

Reklama

Stanisław Tasiemski OP: Zainteresowanie dzieciństwem Pana Jezusa sięga samych początków chrześcijaństwa. Już w II wieku powstały np. Protoewangelia Jakuba, Ewangelia Tomasza czy inne pisma apokryficzne, które wiele uwagi skupiały na pierwszych okresach życia Jezusa. Te teksty nie weszły do kanonu Pisma Świętego, ale często wyrażały pobożność pierwszych chrześcijan. Można tam znaleźć mnóstwo różnych cudów, bo takie były ludzkie wyobrażenia o dzieciństwie ich Mistrza. Oni żyli w tej samej tradycji, więc możliwe, że te opisy są bliższe rzeczywistości niż to, co my sobie dzisiaj wyobrażamy.

Dariusz Kowalczyk SJ: Niektóre z tych opowieści są trochę żenujące, ale inne mogą być budujące. Święty Ignacy w swoich Ćwiczeniach duchowych zaprasza do używania wyobraźni na modlitwie. Chodzi mu głównie o wyobrażanie sobie scen ewangelicznych, ale można wyobrażać sobie także sytuacje, których w czterech ewangeliach nie ma. Takie ćwiczenie wyobraźni, o ile nie jest przesadne, może pomóc w nakierowaniu się na Boga. W teologii ważnym tematem jest Boska samoświadomość Jezusa. Ewangelie dzieciństwa dają egzegetom i teologom pomocny w tym względzie materiał.

Reklama

RB: Poza tym bogactwo danych o Jezusie z czasów Jego trzyletniej działalności pasterskiej jest tak obfite, że nie starczy życia, aby je wszystkie rzetelnie przemyśleć, powiązać z życiem osobistym i społecznym, a następnie zastosować w praktyce codziennej. A taki jest najgłębszy sens obcowania z Mistrzem z Nazaretu. Po co dociekać tego, co główny autor Biblii – Bóg – uznał za niepotrzebne do publikowania? Niepotrzebne, bo w niczym niepomagające człowiekowi wierzącemu.

Ale skoro już na początku chrześcijaństwa pisano apokryfy i legendy o dzieciństwie Jezusa, a dziś tworzy się chociażby film, takie jak Młody Mesjasz, to znaczy, że człowieka na przestrzeni wieków ciągle ciekawi to, kim był Jezus jako dziecko czy mały chłopiec albo w jaki sposób był wychowywany.

RB: Jezus wychowywany był wedle reguł podanych w Starym Testamencie. Są one dostępne do dziś. Harmonijne połączenie i zachowanie sprawiedliwości i miłosierdzia w stosunku do każdego człowieka, wydarzenia, sprawy było osią wychowania Jezusa jako człowieka. Jezus nie był ofiarą dzisiejszych mód wychowawczych akcentujących prawa dziecka, a zapominających całkowicie o obowiązkach, jakie na nich spoczywają mimo młodego wieku.

Pomagał Józefowi w warsztacie ciesielskim?

DK: Jezus zapewne pomagał w domu w różnych pracach. Z ewangelii wynikałoby, że Józef był cieślą (Mt 13,55), a Jezus zapewne pracował razem z nim. Słowo „cieśla” nie musi tutaj oznaczać stolarza w sensie ścisłym, ale raczej wskazuje na rzemieślnika w ogólnym znaczeniu tego słowa. Zastanawiające jest jednak, że w przypowieściach Jezusa mamy przede wszystkim przykłady z uprawy roli. Można zatem sądzić, że Jezusowi nieobcy był trud rolniczy.

RB: W Ewangelii widać, że zna się i na budowaniu, i na gotowaniu, i na szyciu, i na robieniu wina, i na rolnictwie, i na łowieniu ryb, i na poszukiwaniu pereł, skarbów i handlu, zna się na finansach i lokatach… Wystarczy uważnie czytać Ewangelię, by to spostrzec. Uczył się tego w domu, wśród swoich i od swoich. Nie był też wychowywany bezstresowo. Gdyby był, to nie zniósłby cierpienia psychicznego, duchowego i fizycznego, jakim były nasycone ostatnie trzy lata z Jego życia. Bez ćwiczenia nie jest się mistrzem.

Rozumiem, że patrząc na dorosłego Jezusa, można dość łatwo poznać, jak

wyglądało Jego dzieciństwo?

RB: W myśl Jego zasad: „Po owocach ich poznacie ich”; „Czy złe drzewo może rodzić dobre owoce?”.

DK: Chrześcijanie wierzą, że Jezus był prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem, Bogiem wcielonym. Owo stanie się człowiekiem nie było jednak jakimś teatrzykiem, założeniem maski. Bóg rzeczywiście stał się człowiekiem. A skoro tak, to nie ma powodu twierdzić, że mały Jezus nie płakał, nie grymasił i nie miewał szalonych dziecięcych pomysłów. W tym wszystkim nie było jednak grzechu.

ST: To, co przekazuje nam wiara, to jest świadomość pełnego człowieczeństwa Jezusa. My sobie nie potrafimy wyobrazić tego, czym jest Jego doskonałe człowieczeństwo rozwijające się w dziejach. Stąd może czasami pomysły, żeby przedstawiać to w sposób bardzo kwiecisty, a odbiegający od rzeczywistości. A przecież wiemy, gdzie się narodził, w jakim środowisku dorastał; zdajemy sobie też sprawę, że na świat patrzył oczami człowieka i Boga równocześnie. To akurat przekracza naszą wyobraźnię. Dlatego na przestrzeni wieków ci, którzy z tą prawdą sobie nie radzili, odrzucali bóstwo Chrystusa albo Jego człowieczeństwo. To rzeczywistość, która powinna być przedmiotem kontemplacji, a nie naszego spekulatywnego dociekania.

DK: Słowo Boże poucza nas, że Jezus był doświadczony „we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu” (Hbr 4,15). Problem w tym, że niekiedy myślimy, że ktoś bez grzechu nie może być prawdziwym człowiekiem. Jest akurat na odwrót – bezgrzeszność to nasza prawdziwa natura. W niebie będziemy bez grzechu i dlatego będziemy naprawdę sobą.

Wspomnieliśmy już o Boskiej samoświadomości Jezusa. Twórcy Młodego Mesjasza opowiadają historię siedmiolatka. Kiedy żydowski chłopiec zorientował się, że jest także prawdziwym Bogiem?

ST: Od początku mamy przecież do czynienia z Bogiem i człowiekiem. Kościół naucza, że Pan Jezus posiadał obie natury „bez zmieszania, bez zmiany, bez rozdzielania i rozłączania”. Nasza grzeszność uniemożliwia nam pojęcie tej doskonałości, bo znamy tylko i wyłącznie naszą kruchość.

DK: Druga osoba Trójcy Świętej rzeczywiście się ogołociła, by stać się prawdziwym człowiekiem. A skoro tak, to Jezus rozwijał się jak każdy człowiek, a jednocześnie rozwijała się w Nim świadomość bycia Synem Bożym, Bogiem wcielonym. Kiedy ta świadomość rozwinęła się w pełni? Trudno powiedzieć, ale z Ewangelii wynika, że Jezus miał ją, kiedy zaczął publiczną działalność. Widać to szczególnie w Ewangelii Jana, kiedy wrogowie Jezusa oskarżają Go, że czyni się „równym Bogu” (J 5,18). Jezus nie zaprzecza, choć wie, że z tego powodu chcą Go zabić, ale na różne sposoby potwierdza, iż rzeczywiście jest równym Bogu Ojcu.

Jak było wcześniej, w dzieciństwie?

DK: Myślę, iż można sobie wyobrażać, że już kilkuletni Jezus miał świadomość, iż Bóg jest dla niego Ojcem w sposób inny niż dla innych ludzi. Ta świadomość jednak dojrzewała, m.in. na osobistej modlitwie, pod wpływem Ducha Świętego.

Widać to wyraźnie, gdy Ewangelie opisują dwunastoletniego Jezusa

nauczającego w świątyni.

RB: Mając dwanaście lat Jezus wie, że Bóg jest Jego Ojcem i że pełnienie Jego woli jest nadrzędne w stosunku do wszelakich, nawet czcigodnych tradycji. Wie, że w imię posłuszeństwa Bogu należy być nieposłusznym rodzicom i nie stosować się do powszechnie uznawanej tradycji, zwyczaju. Nie jest rewolucjonistą, lecz mędrcem! Prawda o tym, że Jezus z Nazaretu jest prawdziwym Bogiem, jest osłonięta ścisłą tajemnicą. Znają ją Maryja i Józef, ale trzymają język za zębami. Prawdy tej nie zna żadne ze stworzeń, ani ludzkość, ani nawet diabeł.

W filmie Młody Mesjasz w Świętej Rodzinie toczą się rozmowy na ten temat. Mogły mieć miejsce w rzeczywistości?

RB: Wyobrażam sobie takie rozmowy. Prawda jest warunkiem kształtowania człowieka ku dojrzałości. Maryja jest mądrą kobietą, więc prawdę dawkuje na miarę możliwości jej adresata, czyli dorastającego Syna.

ST: Wiemy, że Maryja była wolna od grzechu ze względu na swojego Syna, a równocześnie w Ewangeliach jest mowa o tym, że nie wszystko rozumiała. Wiemy też, że aby Józef pozostał przy Maryi, musiał do niego przemówić anioł. Zatem również nim targały wątpliwości. Te ograniczenia wynikały pewnie z tego, że to po prostu było zupełnie niezwykłe wydarzenie.

DK: Ewangelista Łukasz stwierdza, że Matka Jezusa „chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu” (2,51). Z tego nie wynika jednak, że byłaby zdolna do napisania traktatu chrystologiczno-mariologicznego. Wiedziała jedno: w Jej życie, poprzez narodzenie Jezusa wszedł w sposób szczególny Bóg. I przechowywała pamięć o wydarzeniach, które o tym świadczyły. To doświadczenie Bożej obecności i Bożego działania było wpisane w codzienne życie Świętej Rodziny. Historia o dwunastoletnim Jezusie w świątyni pokazuje nam jednak, że już w tym czasie Jezus rozumiał głębiej sytuację, niż Maryja i Józef.

Dlaczego w Nazarecie, gdzie wszyscy znali Jezusa jako dziecko swoich sąsiadów, nikt nie mógł uwierzyć, że ten „zwykły chłopak” jest wybrańcem Boga?

ST: Możemy pytać o tajemnicę niewiary. Dotyczy to Nazaretu, ale też najbliższych uczniów, których zabrakło pod krzyżem. Jak to możliwe, że Piotr – opoka zawiódł w takim momencie? Problem niewiary, ludzkiej słabości nie jest łatwy do rozwiązania, dlatego uczy nas także szacunku dla ludzkich wątpliwości i szczególnej drogi każdego człowieka.

RB: Jezus wyszedł z Nazaretu jako syn Maryi i Józefa, cieśla, a powraca w sławie katechety i proroka Boga – wybrańca, którego zadaniem było zaznajamianie ludzi z wolą Najwyższego i uczenie ich, jak wedle Jego wskazań kształtować siebie, życie rodzinne, społeczne, polityczne, religijne, moralne.

Pojawienie się Jezusa w Nazarecie w nowej roli wywołuje zazdrość Jego współziomków.

RB: A zazdrość rodzi gniew, ten płodzi zawiść, a ona prowadzi do zabójstwa moralnego, psychicznego, intelektualnego, duchowego, czy – jak w przypadku Jezusa – nawet fizycznego.

Może nie mogli Mu uwierzyć, bo był jakimś rozrabiaką. Wybijał okna? Uganiał się za dziewczynami?

RB: Gdyby w Nazarecie wiedzieli, kim naprawdę jest Jezus, to niepotrzebna byłaby wiara. Wystarczyłaby wiedza. A wiedza nie gwarantuje dojścia do nieba. Zbawia wiara owocująca posłuszeństwem. Znać Jezusa to wierzyć Mu, ufać Mu i być posłusznym, czyli współpracować z Nim na Jego warunkach.

DK: Gdyby oponenci Jezusa wiedzieli o jakimś niestosownym Jego zachowaniu w przeszłości, to z pewnością by Mu to wyciągnęli. Tymczasem mieszkańcy Nazaretu po prostu stwierdzają: „Czyż nie jest to cieśla, syn Maryi…?” (Mk 6,3). Wątpią, bo Jezus przez wiele lat żył zwyczajnie między nimi. Właśnie! Powiedzieliśmy, że Chrystus już w dzieciństwie odkrywał to, kim jest. Z drugiej jednak strony nie popisywał się po szczeniacku swoją mocą. Cała ta moc była w służbie woli Ojca, a wolą Ojca było, by przez wiele lat była ona ukryta. Zresztą młody Jezus chodzący po Nazarecie i dokonujący sztuczek ku zadziwieniu gawiedzi to byłby obraz trochę żenujący.

RB: Jeżeli zależy nam na sukcesie, to musimy działać dyskretnie, a najlepiej w ścisłej tajemnicy. Po co? By diabeł nie storpedował naszych zamiarów zrodzonych z odczytania woli Bożej. Mądrzy strzegą dzieł, strzegąc tajemnicy. To, czego doświadczamy w Polsce na co dzień, to ewidentna głupota Polaków i działania diabła. Sukces zależy od stopnia zachowania tajemnicy.

DK: Mówimy o trzydziestu latach życia Jezusa w ukryciu. Pomimo kilku nadzwyczajnych wydarzeń przy narodzinach, było to życie zwyczajne. Albo inaczej, w zwyczajnym życiu dojrzewała nadzwyczajna tajemnica Boga, który stał się człowiekiem. Z tego płynie zaproszenie dla nas, byśmy umieli dostrzegać obecność Boga w naszej codzienności. Wielkie Boże plany dojrzewają w życiu prostym i pokornym.


Pytał Przemysław Radzyński

wklejkaNIEZBEDNIK

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę