Nasze projekty

Polowanie na odbiorców

Chwytliwe tytuły, nieprawdziwe leady, zachęty godne brukowców mamią czytelnika w mediach katolickich. Pytanie: czy to jest uczciwe? Cel nie uświęca środków

Reklama

 

Odnoszę ostatnio wrażenie, że odbiorcy katolickich treści w Polsce traktowani są jak ludzie naiwni, wierzący w teorię o wierze bez wyrzeczeń, albo jak ćwierćinteligenci, których do ważnych spraw należy „zachęcić” chwytliwym tytułem. Mój ogromny niepokój wzbudzają artykuły o tematyce religijnej, których zapowiedź w leadzie nie współgra z treścią, albo jest mocno zmanipulowana. Tak zmanipulowana, że już nie jestem pewna czy to brukowiec, pismo katolickie czy jakieś medium propagujące chrześcijańskie wartości.

Wykształcenie odbiorcy nie ma tutaj żadnego znaczenia. Treść artykułów zwykle jest zgodna z nauką Kościoła. Natomiast sposób pozyskiwania odbiorców jest nieuczciwy. Czasem zakłada on, że po drugiej stronie jest człowiek o ograniczonej inteligencji i należy przestawić mu sprawę “inaczej”. I w ten sposób zachętami godnymi brukowca mami się czytelnika, by rzucił okiem choć na kilka zdań. Zakładam, że to w dobrej wierze. Jednak nie jestem pewna, czy to uczciwe łowić kogokolwiek na tak prostacką wędkę.

Reklama

Katolicy w naszym kraju mają taką specyfikę, że z grubsza znają naukę Kościoła w kwestiach moralnych. Natomiast inną rzeczą jest to, że często jej nie wprowadzają w życie i po prostu po prostu nie rozumieją! Czy wolno zatem manipulować tytułami i wprowadzać odbiorców w błąd?

Kościół w Polsce, choć żywy, nie zaprzyjaźnił się dostatecznie choćby z nauczaniem dotyczącym sakramentu małżeństwa. Przykład? Polacy coraz częściej pobierają się po 30. roku życia, przeważnie żyjąc już ze sobą wcześniej. Ślub w ich relacji może niewiele zmienia, ale zmuszeni przez kurs przedślubny wysłuchują nauczania Kościoła w zakresie sakramentu małżeństwa, wizji jedności i płodności. Czy to zostanie im przekazane rzetelnie, to inna kwestia. Jeśli będą atakowani ze strony katolickich mediów pytania w stylu „Czy seks ma służyć tylko prokreacji?”, do artykułu nie zerkną, a niezgrabny tytuł może na lata utknąć w ich głowach tworząc tym samym niewłaściwą wizję teologii ciała.

Wzbiera we mnie gniew, kiedy media publikujące wartościowe treści czynią to nieudolnie i dla wąskiej grupy odbiorców. Dobrze byłoby wybalansować między odbiorcą „otwartym”, a tkwiącym w mentalności sprzed rewolucji seksualnej, Soboru Watykańskiego II i teologii ciała Jana Pawła II. Odbiorca, który nie zna tematu ucieknie, a ten znający temat może się zirytować.

Reklama

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę